Chcialabym sie dowiedziec, kogo typujecie na nastepce Ala. Zalezy mi na konkretnych nazwiskach. Potrzebuje aktora, ktory jest utalentowany i wszechstronny, zupelnie jak Al. Z reszta, chyba wiadomo o co mi chodzi.
Dobra - wiem, że nie jest powszechnie lubiany i ma kilka wpadek, ale ja stawiam na Leonardo DiCaprio. Ma ok. 33 lat , a już na 2 czy 3 festiwalach filmowych nagrodę za całokształt działalności!!! W wieku
30- stu lat !!!!????? Ilu aktorów może o sobie to powiedziec ???
Wątpie by był kiedykolwiek ktoś podobny do Alfreda. Jest to postać wyrazista, charakterystyczna, o wybuchowym temperamencie i wyjątkowej urodzie, nie mówiąc już o talencie aktorskim. Nie do podrobienia.
Do wyżej wymienionych, świetnie zapowiadających się aktorów dorzuciłbym Joaquina Phoenixa.
Jeśli jednak na siłe oceniać szanse poszczególnych aktorów do osiągnięcia poziomu szablonowej pozycji Pacino, czy chodźby De Niro (notabene obaj zawsze są do siebie porównywani) to ja jestem skłonny powiedzieć że taki Kevin Spacey i Daniel Day Lewis osiągneli właśnie ten poziom.
Klinar masz dużo, barrrrrrdzo dużo racji, ale jednak nikt z nas nie wie co będzie się działo za 10 czy 15 lat........
No cóż Al kiedyś przestanie grac - smutne to, ale taka jest kolej rzeczy.
Myślę również , że Depp bardzo dobrze gra, chociaż nie jestem jego wielbicielką to jak widzę, że ludzie są w stanie biegnąc do kina tylko dlatego ,żeby obejrzec jego nowe wcielenie - to nie mam wątpliwości, że to nieprzeciętny aktor.
ale Depp jednak juz jest nieco lepszym typem, bo on tez lubi czesto lekko komediowo zabarwiac swoje postacie (np.Ed Wood, Piraci...)
A ja uwazam, ze zle typujecie, bo typujecie po prostu osoby, ktore prawdopodobnie utrzymaj sie w branzy...
Ja sadze, ze autorowi tematu bardziej chodzi o aktora grajacego w podobnym stylu - czyli bardzo ekspresywnie... a takiego jak na razie nie ma na horyzoncie, albo raczej na ta chwile nikt nie przychodzi mi do glowy
Speacy już jest aktorem równym, albo nawet lepszym od Ala. On potrafi zagrać w różny sposób, Al głównie w jeden
Moim zdaniem DiCaprio nie uda się oderwać etykietki lalusia. Mówie o szerszej widownii, bo dla mnie jest dobrym aktorem
Deppa ja jakąs nie uważam za wielkiego. Nie leży mi
Może źle to ująłem. AL potrafi zagrać na wiele sposobów, ale najlepsze efekty są jak gra role impulsywnie. A Speacy jest lepszy, może nawet lepszy od De Niro
ale Spacey ma wciaz zupelnie innys styl od Pacino... Nie predko sie zdarzy aktor, ktory sie tak swietnie rusza, zabawnie nasladuje akcenty i tak zrecznie balansuje na granicy parodii i dramatu w jednej roli na raz... a z drugiej strony potrafii sie wyciszyc gdy potrzeba i grac "powazne aktorstwo". Naprawde czekam na drugiego takiego! ;)
Hmm a mam takie pytanie. Tak jakby czyim następcą jest Pacino?? Bo De Niro gra bardziej jak Brando ( tak mi sie wydaje ), no wręcz go prześcignął:) A przed Pacino ktoś grał w takim, bardziej impulsywnym, teatralnym stylu?? Pytam bo ja nie mam aż takiej wiedzy filmowej z dawnych lat
Wg mnie Spacey gra na jedną minę.. podobnie jak De Niro. Ale oni, Ci wielcy, tak już mają, czasami..
A Pacino to oczywiście- ekspresja. Jednak zaszufladkować go nie możesz, a i mimikę ma bogatą.
De Niro też nie możesz zaszufladkować
http://www.filmweb.pl/topic/805815/swietny+aktor+choc+troszke+przeceniony.html
Tu sie na temat tych miny wypowiedziałem
spacey nie ma roli genialnych wiec nie moze byc lepszy od De Diro bo role w filmach siedem american beaty,podejrzani sa mniej wiecej na rowni z rolami
De Niro w jego drugiej dziesatce talent aktorski ma duzo mniejszy od Ala czy Roberta i nigdy mnie nie przekona ze jest geniuszem
Właśnie dlatego że on nie ma tak wielu genialnych ról uważam go za gorsze, po za tym brakuje mu charyzmy. Ale umiejetności aktorskie ma przynajmniej równy. Ale przez tą charyzme nie będzie się kino dzieliło w taki sposób:
Czasy Marlona
Czasy Ala i Roberta
Czasy.... Tu furtka pozostała otwarta
Rola w American Beauty, Kronikach Portowych, Siedem, POdejrzanych i wielu innych to naprawde genialne role. Ale przyznaje: on nie odcisnął na kinie takiego piętna jak Robert
Z tym Del Toro to przesadziłeś
Peen jest świetny aktorsko, ale tak samo jak Kavin: jeszcze tyle nie osiagnął jak Pacino, nie pokazał tyle co Al
Del Toro jest genialnym aktorem ,proponuje takie filmy jak Traffic ,Las Vegas Parano ,21 Gramów czy też nowe Things We Lost in the Fire ,nie liczą sie jakies osiągnięcia tylko to co dany aktor pokazuje ,a ja więcej widze w grze Penna i Latynosa niż Al'a ,w wieku 40 lat raczej nie mogą oni mieć po 40 ról na koncie.
A jak już chcesz porównywać osiągnięcia to każdy z nich ma po Oskarze. Brak genialnych filmow w dorobku jest winą obecnych czasów ,a nie ich.
Oskar w dzisiejszych czasach nie jest żadnym wyznacznikiem ani argumentem. Dziś każdy może go mieć. Weźmy przykład - Hilary Swank.
Na horyzoncie jest widoczny zarys osób równie utalentowanych co panowie z pierwszej czwórki naszego "TOP 100 Ludzie", którzy godnie ich zastąpią.
Konkretnie drugiego Ala ciężko znaleźć. Pomimo tego, iż są ludzie równie utalentowani aktorsko, to fizycznie Pacino jest nie do podrobienia.
Gówno mnie obchodzą Oscary. Gówno
WSzystkie wymienione przez Ciebie filmy oglądałem. Del Toro rzeczywiście świetny ( o sory nie ogladałem tego nowego )
Widzisz więcej u Penna i Del Toro bo nie lubisz Pacino. Jesteś bardzo stronniczy. NIby piszesz że go doceniasz, a ani troche tego nie widać. Ja nie lubie Del Toro wiec o nim nie będe pisał
Ale Penn. Bardzo go lubie. Rola w Rzece Tajemnic to moim zdaniem jego najlepsza rola, dobry był w Życiu Carlita ( przegrał z Pacino, a miał naprawde duże możliwości, ale dla mnie Pacino zagrał tam swoją życiową kreacje ). W Grze był cieniem dla Douglasa. Fakt nie miał co pokazać. Ale Al nawet w gównianym Oceanie wybił się na plus ( choć jak na niego to było słabo ). W Zabić Prezydenta, gdzie cała uwaga została mu poświecona zagrał tylko dobrze. To mogła być wielka rola. Po za tym brak mu charyzmy, która Pacino ma ( aczkolwiek Brando, Nicholson i De Niro dużo wieksza ). No i Pacino nawet jak gra słabo to da się go oglądać, a Penna chociażby w Ofiarach Wojny nie
P.S To że gra w czasach gdy nie robi sie tylu arcydzieł to nie argument. Czy to wina Pacino?? Nie. A Daniel Day Lewis nawet teraz zachwyca
Właśnie ten Daniel Day-Lewis. Pomimo tego, iż mało gra, gdy się tylko pojawia miażdzy wszystko wokół. Starannie dobiera role, poświęca się sztuce teatralnej. Teatr jest prawdziwym wyznacznikiem aktorstwa, tam nie ma dubli, nie można się mylić, a Day-Lewis na deskach jest świetny, podobnie jak na naszym podwórku w teatrze świetny był Gustaw Holoubek.
Dokładnie tak. Ale Pacino też świetnie grał w teatrze ( tak słyszałem ). Danielowi moim zdaniem też czegoś brakuje. Charyzmy i roli która wstrząsnie wszystkimi. De Niro i Brando takie mieli. Pacnio ma tylko charyzme ( pewnie tym podpadne:) ) Daniel póki co nie ma ( jego najważniejsze filmy chyba oglądałem ) Kevin ma role, ale nie ma tego co Pacino. Aha jeszcze Nicholson ma świetne role, a charyzme chyba najwieksza ze wszystkich
KEVIN SPACEY oczywiście, ale nie wiem czy mogę tu o nim wspomnieć, bo on już jest lepszy od Pacino, czy tam jak ktoś woli-równy jemu.
NORTON oczywiście, co już co poniektórzy wiedzą zapewne ;)
Cóż Ethan Hawke też może się jeszcze wyrobić :]
Poza nimi jeszcze John Cusack, Willem Dafoe i Russel Crowe. Teraz nie, ale za parę lat jeśli wreszcie jakiś reżyser wpadnie na to żeby wreszcie nakręcić CIEKAWY i NIE Remake'owy film...
Z tych młodszych Ryan Gosling.
I może Rickman albo Fiennes?
KIEDYŚ.
A ten kto napisał, że Spacey ma jedną minę... jestem w osłupieniu :]
No Ralph Fiennes (bo o tego ci chodzi - nie Josepha?) w Liscie Schindlera to po prostu byl GENIALNY! Na prawde w scislej czolowce mojego top ten rol filmowych!
Finnesa i Rickmana porównujesz do Pacino?? Albo Hawka, Dafoe, Cusacka, Crowa. Z Twojej listy zgadzam sie tylko z Speacym. Wielki aktor. I na pewno nie ma jedna mine
@Wasześ, coś ty za bzdurne rozeznanie wyżej zrobił. Ten nie ma roli, ten charyzmy, a ten tego, uuuu a ten ma? Aż czytać się nie chce.
Day-Lewis nie ma roli, która wstrząśnie wszystkim? Odsyłam do "Mojej lewej stopy", czy ostatniego występu w "Aż poleje się krew".
Jeśli chodzi o występy teatralne. Absencja Pacino w latach 1986-1990, była poniekąd spowodowana tym, że zaangażował się w występy na deskach teatru. Wszyscy wiemy, że jest wielkim fanem Szekspira.
Spacey jest nawet dyrektorem jakiegoś poważnego londyńskiego teatru.
Zaimponował mi ostatnio Harvey Keitel, uwielbiam gościa. Po odrzuceniu kilku propozycji filmowych, które z góry spisano na straty, lecz gwarantowały mu sowitą zapłate, postanowił wrócić na Broadway. Tam też będzie go można zobaczyć w jakiejś sztuce.
W Aż Poleje się krew tylko w końcówce prawdziwej miażdzy. Oglądałem jego najważniejsze filmy. Mi nie chodzi o wielka role. Oni takie mają. Chodzi o role dzięki której zostanie zapamietany na zawsze. A takiej nie ma. A charzyme każdy wielki aktor, który chce należeć do tych wielkich musi mieć
Max powiedz mi w czym Speacy jest gorszy od Ala. No powiedz. Oprócz ról ekspresyjnych w których wygrywa, ale w rolach stonowanych niszczy go Kevin. Dlatego kocham Roberta. Za wszechstronność która on posiada i posiada też Nicholson, miał to Brando
Klinar o co Ci chodzi z tymi teatrami?? Ja to wiem i nie neguje tego. Przecież mówie że Pacino i Speacy i Daniel są wielcy. Chodzi mi po prostu że jak minie powiedzmy 30 lat to tylko nieliczni powiedzą: Ten Daniel Day Lewis to był gość. Jak Pacino i De Niro. Bo umiejetności ma wielkie. Chodzi o to żeby jakaś wpisał się do historii kina trwalej niż dostać Oscara. To samo brakuje Kevinowi. Może teraz zrozumiesz
Wy po prostu jednego nie możecie zrozumieć i sie mnie czepiacie. Ci wszyscy aktorzy Pacino, De Niro, Speacy, Daniel, Brando, Nicholson { o którym ja wspomniałem } to aktorzy wielcy. Ale tylko De Niro, Pacino, Brando i Nicholson dokonali czegoś takiego że ludzie dzielą czasy kinomatografii na czasy w których byli właśnie oni. A póki co Speacy, Daniel nie zrobili tego samego. Aktorsko są wielcy tak jak wyżej wymienieni
Pozdro dla wszystkich
Wasześ, ale szalejesz chłopie. Prawie jak ja, jeszcze pół roku temu..
Tylko, że Ty mącisz za dużo i ludzie nie wiedzą o co Ci chodzi. Zresztą o pierdołach jakiś piszesz. Zgadzam się z Klinarem.
A o Spaceyu mam podobne zdanie jak o Robercie- cała jego mimika sprowadza się do jednego ulubionego grymasu. Pewien natomiast nie jestem, czy to aby na pewno wada.
To już Wasze zdanie czy to pieroły czy nie. Jak pierdoły to po prostu nie odpisuj. Nie prowokuje nikogo ani nic. Po prostu wymieniam poglądy
Gdyby było tak jak mówisz to jest to wada. Tylko że to nie prawda ( a przynajmniej ja tak myśle ). TAki Wenwroth ( nie wiem czy dobrze pisze ) Miller, on to gra jedną miną. Pasującą zreszta tylko do pierwszegp sezonu. A De Niro tak jak Jack po prostu z tej miny wychodzi. Stwarza z niej inne. A w takich Przebudzeniach to tej miny ja ani razu chyba nie widziałem. Ale w Wściekłym Byku. On tam inaczej niż zwykle się uśmiecha
Nie czytasz ze zrozumieniem.
Nie napisałem, że ma tylko jedną minę jak Wentworth. Napisałem, że wszystko co z twarzą wyprawia w filmach sprowadza się do jednego grymasu.
Ty napisałeś: "A De Niro tak jak Jack po prostu z tej miny wychodzi. Stwarza z niej inne."
Dokładnie o tym mówiłem.
A we Wściekłym byku już sto razy powtarzałem, że zagrał inaczej niż zwykle.
Co do Wściekłego Byka to widziałem tylko że uznałeś ją za drugą ( po roli Vita Corleone w wykonaniu Brando ) w historii
No to w takim razie to w 100 procentach nie wada
Jeszcze co do Twojego wcześniejszego postu. Franca zrozumiała mnie bez problemów. I pamietaj że to Ty, a nie ja prowokowałeś ludzi na forum PB i Millera. Nie traktuj tego jako atak. Tylko jako obrone
Nie musisz się przede mną bronić.
Pamiętaj:
Gówno wiesz o tym, co i dlaczego robiłem na forum PB.;-)
"Pacino też świetnie grał w teatrze ( tak słyszałem ). Danielowi moim zdaniem też czegoś brakuje. Charyzmy i roli która wstrząsnie wszystkimi. De Niro i Brando takie mieli. Pacnio ma tylko charyzme ( pewnie tym podpadne:) ) Daniel póki co nie ma ( jego najważniejsze filmy chyba oglądałem ) Kevin ma role, ale nie ma tego co Pacino. Aha jeszcze Nicholson ma świetne role, a charyzme chyba najwieksza ze wszystkich"
Widzisz?
Ten post jest dziwny. Conajmniej dziwny.
Czemu?? Wytłumacz mi to. Tu napisłem moje zdanie. Chodziło o to że aby Daniela i Kevina wliczać do tych najlepszych w historii muszą zrobić coś więcej niż pare razy dobrze zagrać. Muszą stworzyć wybitną kreacje, taką którą ludzie będą uważać za jedną z najleszych w historii. Według mnie Speacy ma taką role ( Amercian Beauty ), ale brakuje mu tego czegoś co ma Al, Robert, Jack i miał Brando. Brakuje tej magii. A Daniel Day Lewis moim zdaniem ma tylko świetne kreacje
Post jest dziwny, bo sypiesz ogólnikami, bez pokrycia. Masz jakąś miarę, którą można zmierzyć charyzmę, talent? Zrobiłeś głupią wyliczankę, a prawdy w niej zero.
"Nicholson ma świetne role, a charyzme chyba najwieksza ze wszystkich"
Mówisz, że Jack Nicholson ma największą charyzmę.
Jack Nicholson jest oryginalny, można rzec ekstrawagancki, ale to nie od razu można nazwać charyzmą. Jasne, że jako aktor ma swoją metkę, która rzekłbym nawet, nad nim ciąży. Ale nie można powiedzieć, że każda wyjątkowa cecha to od razu charyzma.
Charyzmę to miał Bogart, Cagney, Eastwood. Ma ją też Pacino. Ale Nicholson? nie jest w tej dziedzinie żadnym faworytem.
"Pacnio ma tylko charyzme"
Mówisz, że Pacino ma tylko charyzmę? co znaczy "tylko"? Powiem Ci co ma Pacino:
-pasja
-teatralność
-naturalność; prawdziwość
-wiarygodność
-złożoność odgrywanych postaci
-wszechstronność
-mimika
-mowa ciała
-dykcja
-tonacja głosu
-charyzma
-wyrażanie emocji
-swobodność ruchu; poruszanie się
-przykuwanie uwagi widza
-kreatywność
-wrażliwość; umiejętność wczucia się
-prezencja
Tak w ogóle, to luknij:
http://www.filmweb.pl/topic/724854/Al+Pacino.html
;-)
Dalej, to już lejesz wodę na całego:
"Daniel póki co nie ma"
Jak to nie ma? każdy ma. Daniel nie ma takiej charyzmy jak Pacino, ale jest świetny i jego kreacje są rozpamiętywane.
"Kevin ma role, ale nie ma tego co Pacino."
Czego nie ma? no właśnie, chyba roli nie ma. Bo o grymasach twarzy ("cała jego mimika sprowadza się do jednego ulubionego grymasu") już rozmawialiśmy, to nie przyznałeś mi racji. Gra w filmach dość podobnie, zawsze widzę na ekranie tego samego Kevina, żaden z niego kameleon, ale robi to świetnie i dlatego pokuszę się o stwierdzenie, że ma dość dużą charyzmę, coś jak Nicholson, Marlon.
Wiem, że się czepiam. Nie narobiłem się, fragment tego posta jest skopiowany. Ale po prostu, no, sam chciałeś.
Nie atakuję Cię.
Czytałem Wasza rozmowe. Mnie bardziej @Ja przekonał, choć Ty tez byłeś dobry. Ale nie wszystkie kryeria powinny byc oceniane
Ta cała Twoja wyliczanka to cechy aktora. Każdy aktor to ma, tylko zależy jak dobry w tym jest
Nicholson wystarczy że jest na ekranie i wszyscy na niego patrzą. Bogart oczywiście też miał charzye. Clinta nie wliczaj w to, bo jako aktor jest słaby. Zreszta pisałem że Al ma charzyme. Broniłem go tu, ale nie jak zaślepiony fan. Starałem sie być obiektywny
Nie powiesz mi że Day Lewis ma taka role o której wszyscy piszą że jest jedną z najlepszych w historii. BO takiej nie ma. A Speacy ma najlepszą role od 1999 roku. W American Beauty. Być może najelpszy film ostatnich lat. Nie przyznam Ci racji co do tych grymasów, czy tam min bo po prostu według mnie to głupie. Choć już prędzej Kevin gra jedną miną, czy tam grymasem niż De Niro
Nie uzasadniłeś tego że Kevin ma charyzme. Powiedziałeś tylko że gra cały czas tego samego człowieka i robi to znakomicie. I tyle
Ale Ty też nic nie uzasadniałeś. Ja przynajmniej nieco bardziej od Ciebie, rozwinąłem swoją myśl.
Poza tym nie można zmierzyć charyzmy. W Twoich oczach to Nicholson, w moich jest to Bogart.
"Nicholson wystarczy że jest na ekranie i wszyscy na niego patrzą."
Dlatego jest utożsamiany z tymi wielkimi. Jednak to Al zawsze najbardziej przyciąga mój wzrok. Dustin, nawet De Niro, ale nigdy bym nie pomyślał, że można zawiesić oko na Nicholsonie. Po mojemu, to w tej kwestii nie może się z nimi równać. Jest znanym aktorem, w filmach zawsze gra podobne postacie, no to, ludzie patrzą, ale to bynajmniej nie dzieje się za sprawą ów magnetyzmu, tylko za sprawą przyzwyczajenia.
"Nie uzasadniłeś tego że Kevin ma charyzme. Powiedziałeś tylko że gra cały czas tego samego człowieka i robi to znakomicie. I tyle"
Nie ma jakiejś wielkiej charyzmy. W moich oczach (muszę to podkreślać, bo charyzma to sprawa tak subiektywna, że nie powinna nawet podlegać dyskusji) ma charyzmę ni większą, ni mniejszą niż taki Nicholson. Dlaczego? dlatego, że ma charakterystyczny głos, wygląd, jest utożsamiany z pewnym typem bohaterów, jego role są rozpamiętywane. Ma świetną mimikę, powtarzalną, ale świetną, wszystkie emocje wprost malują się na jego twarzy. Ma ten "magnetyzm", całkiem tak jak Brando, jak Pacino.
"Clinta nie wliczaj w to, bo jako aktor jest słaby."
Nie ma bogatej mimiki. Ale cała jego gra aktorska opiera się właśnie na jego wielkiej charyzmie.
,,Po mojemu, to w tej kwestii nie może się z nimi równać. Jest znanym aktorem, w filmach zawsze gra podobne postacie, no to, ludzie patrzą, ale to bynajmniej nie dzieje się za sprawą ów magnetyzmu, tylko za sprawą przyzwyczajenia"
Tego nie moge nie skomentować. Tylko jak?? Bo siły na to nie mam. Przyzwyczjenie?? W takim razie powiem tak: Jak ogląda sie film z Pacino to patrzy sie na niego tylko wyłącznie z przyzwyczajenia ( w końcu w tylu genialnych filmach grał ), no i jest sławny więc na FB mnie skrytykuja. Teraz napisałeś tak jak Goanderwego o Pacino, a myśle że tego nie lubisz. Magnetyzm to Jack ma z cała pewnością. Jego oczy więcej wyrażają niż cała twarz Pacino. Tylko Brando też to robił. Hopkins w Milczeniu Owiec miał bardzo podobny magnetyzm w oczach jak Jack w, no powiedzmy Locie Nad Kukułczym Gniazdem, o Lśnieniu to aż wstyd wspominać. Jego oczy wyrażały wolność. To o czym marzył jak sie dowiedział że być może stamtąd nie wyjdzie. Aha i to Pacino jest u wiekszości ludzi utożsamiany z jednym typem ludzi. Gangsterem
Co do przyciąganiu wzroku to oczywiście sprawa subiektywna
A powiedz mi jak sie mierzy pasje aktora?? Bo nie wiem, a Ty w swoim porównaniu z @Ja cały czas mówiłeś o tym jak o wielkiej przewadze Pacino nad Bradno
Co do Clinta to sie zgadzam w 100%
,,Pacino też świetnie grał w teatrze ( tak słyszałem ). Danielowi moim zdaniem też czegoś brakuje. Charyzmy i roli która wstrząsnie wszystkimi. De Niro i Brando takie mieli. Pacnio ma tylko charyzme ( pewnie tym podpadne:) ) Daniel póki co nie ma ( jego najważniejsze filmy chyba oglądałem ) Kevin ma role, ale nie ma tego co Pacino. Aha jeszcze Nicholson ma świetne role, a charyzme chyba najwieksza ze wszystkich"
Postaram sie tego posta bardziej wytłumaczyć
Daniel Day Lewis. Świetny w wielu filmach. Chyba jedyny z dzisiejszych wielkich który wciąż nie gra w gniotach ( tak przy okazji nie wiesz jak poszło Nicholsonowi w The Bucket List?? ). Tylko że żadna z tych ról nie zostawi wielkiego piętna w historii kinomatografii ( przynajmniej teraz tak to wygląda ). Charyzme zostawiam w spokoju. Kevin Speacy. Podaj mi lepsza role od 1999 roku niż jego z American Beauty?? Według mnie nie ma takiej. Głównie o nich rozmawiamy, bo Jack ma wielkie role i Ty o tym dobrze wiesz
Moja rozmowa z "Ja" to była porażka. Obustronna porażka. Wiesz dlaczego? ano dlatego, że on uparł się, aby wykazać mu wyższość Pacino nad Brando. Tego nie da się zrobić. Ja mogłem conajwyżej pokazać mu, dlaczego JA uważam go za lepszego aktora, co MNĄ powoduje. Ale w jaki sposób mógłbym porównać rzeczy tak nieścisłe, jak talent, charyzma, czy właśnie pasja? jaką obiektywną miarą mógłbym je zmierzyć?
Dlatego, proszę Cię, pamiętaj w jaki sposób należy o takich rzeczach rozmawiać, żebym z Tobą nie musiał przerabiać tego samego, co z "Ja".
"Co do przyciąganiu wzroku to oczywiście sprawa subiektywna" Zgadza się.
"A powiedz mi jak sie mierzy pasje aktora??" To też sprawa subiektywna.
Wniosek jest następujący: Możemy wymieniać własne poglądy n/t aktorów, reżyserów, ale musimy pamiętać, że w pewnym momencie należy powiedzieć "STOP". Bo powoli wkraczamy w sferę lubienia. A to nie podlega dyskusji, a przynajmniej nie takiej dyskusji, jaką teraz prowadzimy.