Przyznam szczerze: nie cierpiałem Wajdy w roli "autorytetu moralnego" i lizusa PO. Ale zawsze doceniałem go jako wielkiego reżysera, może najlepszego jakiego wydała Polska i w takiej roli go zapamiętam. Nie trzeba lubić artysty żeby docenić prawdziwą sztukę, a "Kanał", "Popiół i diament", "Wesele", "Ziemia Obiecana", "Człowiek z marmuru" i "Katyń" to bez wątpienia ścisła czołówka polskich filmów i zawsze chętnie będę do nich wracał. Niech spoczywa w pokoju [I].