"Powinniśmy się dowiedzieć, w czym pomogą nam czarne skrzynki, czy decyzję o lądowaniu podjęto na jego [Lecha Kaczyńskiego] rozkaz. Czy to prezydent zaryzykował życie wszystkich pasażerów?" – tak wypowiedział się Andrzej Wajda w "Le Monde" 22 kwietnia. Proszę wczytać się w ten tekst. Brzmi on podobnie do pytań, które Andrzej Lepper w 2002 roku zadał z trybuny sejmowej, sugerując związki polityków ze światem przestępczym i słusznie wywołując oburzenie szerokiej opinii publicznej. Czy to prawda – pytał Lepper – że ten to, a ten spotykał się z bossem pruszkowskiego gangu? Czy przyjmował łapówkę?
Śledztwo reżysera
Lepper bronił się, że niczego przecież nie stwierdzał, ale jedynie pytał. Wajda też niczego nie stwierdza, insynuuje jedynie, że nieżyjący prezydent odpowiada za śmierć 95 osób, nie licząc jego samego. Wajda powołuje się na precedens, jakim były naciski na pilota, aby leciał do Tbilisi, mimo że w Gruzji trwała wojna. Zupełnym przypadkiem "Gazeta Wyborcza", z którą Wajda zgadza się zawsze i ze wszystkim (w rocznicę powstania Agory oświadczył, że uczestnictwo w tym przedsięwzięciu jest jego największym życiowym sukcesem), opublikowała wielką rewelację na ten temat dwa dni później. Widocznie Wajda swoje śledztwo przeprowadził wcześniej.W tym kontekście inne pomówienia, które polski reżyser serwuje francuskim czytelnikom, bledną: "Coraz bardziej rozgoryczony obserwuję, jak eksploatowane jest to wydarzenie [katastrofa prezydenckiego samolotu] dla potrzeb wyborów prezydenckich. Ugrupowanie, które nie miało żadnych szans sukcesu (PiS), zdecydowało się uczynić z tego dramatu swój atut. Opozycja jest gotowa zrobić wszystko, aby wrócić do władzy".
W którym momencie i kto z PiS zrobił coś, co sugerowałoby tego typu oskarżenia? Wajda, podpisany w "Le Monde" nie tylko jako wielki reżyser (co jest akurat prawdą), ale i jako autorytet intelektualno-moralny, tworzy w ten sposób wizerunek głównej partii opozycyjnej naszego kraju, który potem będą powielali zachodni komentatorzy, a następnie cytowali komentatorzy polscy; wizerunek, który wprawdzie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, ale zostanie utrwalony i rozpowszechniony.
(...)
http://www.rp.pl/artykul/468410.html
Przesadzasz, skojarzenia z feralnym lotem do Tbilisi pojawiły się już wcześniej. Aby przypomnieć sobie tamto zdarzenie nie trzeba żadnego śledztwa.
Jak widze autorem artykułu jest Wildstein... Wiesz, o ile Wajdzie MOŻE chodzić o cele polityczne (zdyskredytowanie PiSu), o tyle Wildsteinowi NA PEWNO o takie cele chodzi...
Nic dodać nic ująć, "Le Monde" idealnie pasuje do Wajdy i na odwrót. Wajda jako stary komuch opowiada niestworzone bajki wygłodniałym lewakom z Francji, jak to on bronił ciemiężonych i krzyżowanych Polaków przed zakusami krwiożerczych kaczystów i katolickich rusofobów. Natomiast, zapewne Francuzi jako zadeklarowani komuniści i przeciwnicy kościoła (szkoda, że nie przeszli tego co my pod protektoratem miłujących równość i braterstwo sowietów :( ) , aż sikali po nogach z uciechy słysząc, że ktoś z Polski dokłada pisowskiej prawicy i katolickiemu kościołowi w domyśle.
Dzidek niestety kompromituje się z wystąpienia na wystąpienie. Dzisiejsze "To wojna domowa. (...) Mamy przyjaciół w TVN, wspiera nas też druga prywatna telewizja" to już nawet głupotą trudno nazwać. Strzelają sobie w stopy dzień po dniu :)
"- Otrzymałem niedawno od prezydenta Wiktora Juszczenki Order Jarosława Mądrego. Czy zasługuję na to odznaczenie? - replikował Wajda. - Przecież w PRL udawałem głupiego. To była najlepsza metoda na robienie filmów. No ale czytanie przez 19 lat "Gazety Wyborczej" nie pozostaje bez wpływu na moją biedną głowę - tu zwrócił się do Michnika, a sala wybuchnęła śmiechem."
No, ale to wszystko wyjaśnia ;)
"Przecież w PRL udawałem głupiego." - mój Boże, on tak powiedział!? To na serio skończony śmieć. Szkoda, że Gomułka już nie żyje i nie może poopowiadać o ich pogawędkach. On chyba za "udawanie głupiego" tego nie poczytywał.
Jezu, niech ktoś wreszcie zdemitologizuje tego błazna, bo nóż się w kieszeni otwiera, jak się takie rzeczy czyta.