Wszyscy pamiętamy go z Predatora i z Rocky'ego, bo więcej w niczym ciekawym już nie zagrał. Ewentualnie jeszcze rola w obu częściach "Oddziału Widmo" obok Hulka Hogana, albo w obu częściach "Szalonego Jacksona" i to tyle.
Carl nie tylko potrafił grać, ale miał coś takiego, że od razu wzbudzał sympatię. Na szczęście zagrał w wielu kultowych filmach, przez co dla nas widzów stał się już nieśmiertelny. R.I.P Mistrzu!