... ale jednak uważam, że DiCaprio lepszą postać stworzył w Django, a nie dostał nawet nominacji.
Niemniej jednak gratuluję statuetki, jestem fanem Quentina i dobrze, że nagroda wędruje do Waltza, za rolę w jego filmie.
Zgadzam sie w 100%, odnioslam takie samo wrazenie, DiCaprio jest bardzo niedocenionym aktorem i chociazby nominacja dla niego podbudowalaby bardziej wielu fanow, coz, ale Waltz rowniez wysmienicie zagral, szkoda tylko, ze Leo robi sobie przerwe od filmow...
Leo to strasznie niedoceniony aktor. Obserwuję jego poczynania od kilku lat i widzę, że aktorsko to czołówka Hollwyood. Potrafi być w swojej grze niezwykle ekspresyjny i naturalny.
widocznie nie ma żydowskich korzeni. Oscary już dawno przestały nagradzać prawdziwe talenty. Co do Twojej pierwszej wypowiedzi, zgadzam się w 100 procentach, DiCarprio był rewelacyjny, Walz jest świetny, ale niestety jego rola w Django dużo się nie różniła od tej w Bekartach.
nie wiem, w sumie to mam to w dupie leo to moim zdaniem najlepszy aktor swojego pokolenia i to czy dostanie oscara czy nie mi wisi,szkoda że takie kwiatki jak basinger czy bullock maja na koncie statuetkę a leo nie ma nawet nominacji przy takich kreacjach jak aviator, infiltracja czy co gryzie gg.
Popieram, Leoś zagrał Candy'ego wyśmienicie i wyróżniał się bardziej niż Waltz (on był świetny, ale Leo i L. Jackson lepsi).
L. Jackson też został skrzywdzony brakiem nominacji :/, bo był nawet lepszy od Leosia ;)
Właśnie Jackson i DiCaprio jak się pojawiali na ekranie to ja już w ogóle nie zwracałam uwagi na Waltza. Dobrze zagrał, tego mu nie można odmówić, ale Leonardo i Samuel byli kapitalni i bardziej charakterystyczni niż Waltz.
No cóż, widocznie on musi jedynie zagrać Niemca w filmie Tarantino i dostaje za to Oscara.
nu coś w tym jest ;) Austriak gra Niemca i od razu zachwyt pod niebiosa (nie żebym odmawiała mu talentu, bo jest genialny), a w tym filmie akurat byli lepsi od niego...
Najlepszy był Jackson a Di Caprio i tak jest jednym z najlepszych aktorów swojego pokolenia i to, czy dostanie tego złotego rycerzyka czy nie tak naprawdę nie ma większego znaczenia.
Leo bankowo dostanie Oscara, tylko pewnie akademia sobie o nim przypomni za 20 lat... To samo ze Scorsese, który dostał Oscara za Infiltrację, który był tak naprawdę statuetką za całokształt. Bo czy film, który jest kalką przeboju z Hongkongu zasługuje na Oscara? Litości.
Samuel L Jackson też był genialny w Djangu, bardzo się cieszę że ktoś z tego filmu dostał oscara za swoją rolę
Tak poza wszystkim to Hoffman powinien był wygrać z palcem w d...
A Leoś? Miał kilka ciekawych scen, ale i kilka niepotrzebnych szarż ("WHERE IS MY BEAUTIFUL SISTEEER?"). A że Leoś nie ma umiejętności Nicholsona czy Oldmana, to mu takie wrzaski nie wychodzą. Dla mnie był nie do zniesienia.
Ja u Leosia lubię właśnie te wybuchy gniewu, mistrzowska była zwłaszcza scena z czaszką i to jak on wtedy zagrał. Grozę miał wypisaną w oczach.
Też się zastanawiam dlaczego Leoś nie dostał nawet nominacji.Zasłużył,chociażby za scenę z czaszką,która pewnie przejdzie do historii kina.
W sumie uważam, że role na bdb poziomie, ale jednak Walec nieznacznie górą. Nie mniej, czy oscar się należał? Walec stworzył tu bardzo charyzmatyczną, pełno magnetyzmu postać, ale to wręcz kopia Landy ( ten sam sposób mówienia, mimika, gestykulacja ) która w scenariuszu została postawiona po drugiej stronie barykady. Nie widziałem jeszcze Mastera
Nie wiem czemu akademia tak postapiła. Co do Mastera, to Seymour zasłużył bardziej niż Waltz, ale i tak moim faworytem jest Leo. Wygląda to tak, jakby obowiązywała zasada "Dla każdego coś miłego", czyli każdemu filmowi po jakiejś statuetce, za cokolwiek. Widocznie wypadło na to, że Django dostanie dwie, w tym jedną za rolę drugoplanową. A że to Waltz był nominowany, to wyszło jak wyszło.
Podpisuje sie obiemami rekami pod slowami moich przedmowcow, Waltz jest wysmienitym aktorem i bardzo wyrozniajacym sie w Hollywood, ale zagranie dwoch roli Niemcow u Tarantino albo w 'Wodzie dla Sloni' czy w 'Carnage' (u Polanskiego, fakt, niezle) nie jest koniecznie powodem do otrzymanie wszystkich mozliwych Oskarow czy Zlotych Globow, Dicaprio cy moj ulubiony Samuel L Jackson maja jednak wieksza renome i dorobek w amerykanskiej branzy filmowej. Juz pierwsza powazna rola Leonardo tj w 'Co gryzie Gilberta Grape'a' zaslugiwala na Oskara, Dicaprio udowadnia, ze potrafi zagrac wszystko podobnie jak L;Jackson podczas gdy role Waltza sa do siebie bardzo podobne (choc robia za kazdym razem ogromne wrazenie na takim widzu jak ja). Choc L,Jackosona uwielbiam i za kazda jego role przyznalabym mu Oskara, to jego rola byla troche za mala by dac popis aktorski w jego stylu (choc cieszylam sie kazda minuta widzac go na ekranie), to bardzo bylam rozczarowana nie docenieniem Dicaprio, jak juz ktos wspomnial, scena obiadu i czaszka byla niesamowita, obserwowalam Leonardo z zapartym tchem, z kazdym filmem jest coraz lepszy i mam nadzieje, ze dostanie kiedys tego wyczekiwanego, zasluzonego Oskara