Jak Wam się podoba wydany w 75 rocznicę urodzin wydany Viva Elvis - The Album... Moim zdaniem płyta ta porywa, intryguje od pierwszej do ostatniej minuty . Znalazły się na niej przeboje Króla z różnych okresów jego działalności z głosem zachowanym z nagrań oryginalnych , ale w całkiem nowych aranżacjach muzycznych podkładów . w 75 rocznicę urodzin Króla rock and rolla otrzymujemy płytę niezwykłą która udowadnia dobitnie i z rozmachem , że muzyka Presleya pozostaje wiecznie żywa.....
Mnie te utwory nie przekonują. Po prostu nie mój gust. Gdybym kilka lat temu usłyszała przeboje Elvisa w takich aranżacjach, stwierdziłabym, że to nie dla mnie i chyba zniechęciło by mnie to do "odkrywania" Presleya. Uwielbiam jego utwory takie jakie są i uważam, że nie potrzebują żadnych eksperymentów. Aczkolwiek muszę przyznać, że ta płyta z remixami jest o niebo lepsza niż remixy np. takiego Spankoxa. Słychać tę różnicę i można poczuć, że utwory w Viva Elvis nie były robione, jak to się mówi, na odpieprz :)
Jeżeli komuś podoba się zawartość Viva Elvis, to ok, niech je sobie kupi :) Natomiast ja nie mam zamiaru tego nabyć.
1. Opening - całkiem fajnie zapowiada płytę...
2. Blue Suede Shoes - wstęp rozwiał moje wygórowane oczekiwania, za sprawą gitarki rodem z przebojów Bon Jovi'ego. Szkoda, że Jimi Hendrix nie mógł się tu dograć ;) I chyba wszystko oprócz tej gitarki mi się podoba. Harmonijka ustna, na którą Elvis przez całe swoje życie był wypięty, brzmi zawodowo. Napisałbym jeszcze parę słów o tym haniebnym riffie na gitarze...
3. That's All Right - za drugim przesłuchaniem mi sie spodobał. Całkiem inna harmonia, ale da się przyzwyczaić. I tutaj mi się pojawiło wrażenie, że chyba jednak całą płyta, mimo starannej pracy brzmi zbyt sztampowo.
4. Heartbreak Hotel - fajne, tylko znowu te gitarki w uderzeniach, niby takie ostre, a tak naprawdę bez ciężaru, żeby się Coca-Cola z reklamy w radio w razie czego nie wycofała. Pod koniec big band brzmiący jak u Sztaby. Podoba mi się wstawka z "Polk Salad Annie" i wszystkie spokojne części. Koniec końców ta wersja ma swój klimat.
5. Love Me Tender - świetna wstawka z "In My Way" pod koniec. Mogliby cały utwór przerobić, ale po co. Przecież nikt go nie zna. O reszcie tej kolędy nie piszę, żeby mi posta admin nie usunął.
6. King Creole - świetny! Ale mogliby zamiast nagrywać solo gitary od nowa, wsadzić ślad z oryginału. Ja się zawsze czepiam gitar.
7. Bossa Nova Baby - nagina aż miło!
8. Burning Love - dobre. Gitarzysta Bon Jovi'ego chyba pożyczył jakiś inny przester, bo trochę lepiej brzmi. Niestety, musiał na nim przetestować granie solówek. Ale ogólnie miło.
9. Memories / Can't Help Falling in Love - beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee. Can't help skipping this track.
10. You'll Never Walk Alone - piękne.
11. Suspicious Minds - takie wrażenie miałem na początku, że zaraz zza rogu wyskoczy Bono z U2. Ogólnie fajne dźwięki zagrane. I gitarzysta jeszcze lepsze graty do studia pożyczył. I chyba ktoś za niego zagrał. Podoba mi się :)
Przepraszam, jeśli kogoś obraziłem. Tak naprawdę nie znam się za bardzo na tym. Podobnie, jak Graceland, nie do końca mój gust. Słuchając tej płyty pomyślałem, że miło byłoby dać te ślady jakimś jazzmanom. Albo Danger Mouse'owi. Ale wtedy by się nie sprzedało. Tym niemniej kilka piosenek z tej płyty pewnie będę katował :) Pozdrawiam fanów!