Pomijając niewatpliwie ogromny talent aktorski ... moim skromnym zdaniem Faye Dunaway to najładniejsza aktorka wszechczasów :):)
Rzeczywiście urody i talentu odmówić jej nie można. Poza tym bardzo powoli się starzeje. W końcu ma już 65 lat
ja po prostu uwielbiam jej kości policzkowe... jestem fetyszystką kości policzkowych faye dunaway, o tak xD
Nie ładna tylko piękna, trzeba umieć rozróżniać te oba pojęcia. Kreację, Bonnie uważam za jedną z najpiękniejszych damskich ról wszechczasów. Ten styl (fryzura i berecik), uśmiech, kobiecość, a zarazem ogromna wewnętrzna siła i determinacja, to coś czego brakuję wielu kobietom, które potocznie są określane jak piękne i cudowne. Fayne to po prostu ideał, cudo, prawdziwy skarb... Taka na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Straszne to trochę, ale już nie ma takich kobiet. No bo gdzie jest
zmysłowość w Miley Cyrus czy batalionie gwiazdek Hollywood, które aktualnie
robią zawrotną karierę?
Kompletnie sie zgadzam. Jest tak uderzajaco piekna, doskonala.
Jest jedno zdjecie Kate Moss, ktore uwielbiam, z kalendarza Pirelli. Jest naga, w bereciku, siedzi w carbiolecie. Stylizacja na Bonnie. To najlepsze zdjecie Moss, jakie widzialam, stylizacja jest oczywista i oddaje cala zmyslowosc Faye.
Ale Faye to cos wiecej niz zmyslowosc. Te kosci policzkowe snia sie kazdej kobiecie.
Uwazam, ze w "Cmie barowej" zagrala rewlacyjnie - alkoholiczka w kwiecie dojrzalosci, nieswieza, wiecznie na kacu lub pod wplywem alkoholu, w niezadbanej fryzurze, zmietoszonych ubraniach, zulerskiej podomce. Ale nawet wtedy jest jedna z najbardziej pociagajacych kobiet na ziemi. Jest tak szlachetna, ze anielska (choc jest upadla, zdegenerowana jednostka). Widzialam ja w zalediwe kilku filamch, dotychczas "Cma barowa" jest dla mnie kwintesencja jej uroku i talentu.