Moim zdaniem muzyka do "Sylvii" jest przepiękna, genialna, smutna, trochę "jak schizofreniczka", jak sama Sylvia Plath... Cenię człowieka za tak świetne utwory
Przypomniałem sobie tę ścieżkę dźwiękową Yareda i jest to bez wątpienia jedna z jego najważniejszych prac. Za pomocą prostych dźwięków fortepianu kompozytor wzorowo oddał niepokój bohaterki i pomału wkradającą się w jej życie chorobę psychiczną.