Gustaw Holoubek

Gustaw Teofil Holoubek

8,5
23 148 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Gustaw Holoubek

recytator może i był dobry, ale aktor raczej średni, a z tą pozą mentorstwa i stylizowania się na mędrca często był irytujący.

Pseudoautochton

Jak dla mnie to jeden z najlepszych aktorów w historii polskiej kinematografii. Radze obejrzeć "Pętlę", "Lawę" czy "Nieciekawą historię" w każdym z tych filmów zagrał na poziomie o wiele wyższym niż "średni".
Pan Holoubek był znany z ogromnego dystansu do siebie i - w moim odczuciu- nie udawał mędrca czy filozofa. To, że inni aktorzy (chyba Englert, ale nie jestem pewna) po jego śmierci twierdzili, że pan Gustaw w zasadzie powinien być filozofem to już inna sprawa.

Pseudoautochton

oj widać po prostu żeś nie zrozumiał człowieku,przykre to

ssajdar_2

czego nie zrozumiał? pisz zrozumiale

Pseudoautochton

opowiadanie o Tym człowieku to nie jest dyskusja na filmwebie,zresztą tak naprawdę nigdzie indziej,rozumiesz albo nie rozumiesz,koniec dyskusji

ssajdar_2

akurat portal i forum poświęcone filmom to najlepsze miejsce do takich dyskusji

Pseudoautochton

No niby tak,ale z aktorami to jest tak moim zdaniem,albo jest się wielkim aktorem albo nie,akurat Pan Gustaw reprezentował to pokolenia aktorów,którzy tak naprawdę aktorami byli,dla których coś znaczyło "SŁOWO"czyli początek wszystkiego i początek aktorstwa,a powiedz mi w jakich filmach Go widziałeś i co Ci się nie podobało?

ssajdar_2

Mnie zawsze drażniła ta jego teatralna maniera powodująca że wszystkie role grał tak samo. Moim zdaniem on nawet nie grał a recytował. Początkiem wszystkiego było rzeczywiście SŁOWO, ale i na tym SŁOWIE się wszystko kończyło.

2222

"Wspólny pokój" - tam zagrał nietypową dla siebie rolę - lekkoducha i cynika kompletnego. Zrobił to moim zdaniem rewelacyjnie.
Po tym filmie uznałem go za aktora kompletnego (dającego sobie rade z rozmaitymi rolami). Wcześniej miałem wątpliwości.
9-/10 według mnie.

2222

To już bardzo dużo jeśli na słowie się kończyło...

2222

Holubek grał Holubkiem, manierycznie, zawsze tak samo, z dobrą dykcją i nic więcej. Nie wyobrażam sobie by potrafił stworzyć naprawdę przejmującą kreację. Moim zdanie to w ogóle nie był aktor, tylko jakaś persona, wokół której nawarstwiła się legenda i nikt nie śmiał wyrazić się o jego grze krytycznie. M. Zawadzka jest - w mojej ocenie - o niebo lepszą aktorką.

epilenka

Tak, tego słowa mi brakowało- "persona" :)
Zresztą człowiek ten dość mocno był zakorzeniony w PRL-u. Przez wiele lat dyrektor Teatru Dramatycznego, nawiasem mówiąc mieszczącego się w Pałacu Kultury w Warszawie. Dość mocna symbolika tamtego miejsca i czasu.

2222

Dobrej dykcji akurat nie miał, ponoć seplenił (sam tak twierdził). A zarzucić mu można wiele rzeczy, ale manieryczność? Miał ogromny warsztat, ale wielokrotnie powtarzał, ze raz - nie może być go widać, dwa - nie znosił baroku w teatrze, zawsze stawiał na minimalizm. Toż on nawet charakteryzacji nie znosił i bardzo często się na nią nie godził, naginał postaci do siebie, nie vice versa, co z resztą wynikało z tego, jak on sam postrzegał aktorstwo.
Oczywiście nie jest tak, że nikt nie krytykował go za role. Jan Kott już po premierze "Dziadów" napisał "wiedzieliśmy, że jest złym tragikiem", i jakkolwiek o jego Edypie pisał wręcz panegiryki (a byli przecież krytycy, którym i to się nie podobało), podkreślał, że Szekspir mu jakoś nie wychodzi (Za Hamleta, którego przy okazji wyreżyserował, zbierał straszne cięgi, z Ryszardem III było podobnie), potem, o ile pamiętam, obrywało mu się za Przełęckiego w "Uciekła mi przepióreczka", a o Gustawie-Konradzie pisali często, że Holoubek nie tyle naszkicował postać, ile po prostu genialnie zinterpretował Improwizację. Oczywiście, o samym przedstawieniu wyrosła taka legenda, ze ciężko stwierdzić coś po tylu latach. Coś jednak musiało spowodować, że młodzi ludzie akurat jego, aktora już po 40-stce, uważali za wyraziciela swoich idei. Przecież tą samą sztukę grali kilka lat wcześniej z Gogolewskim i kilka lat później z Trelą (to przedstawienie, nota bene, było na tyle popularne, że nie schodziło z afisza przez 10 sezonów).
Zbigniew Zapasiewicz często podkreślał, że Holoubek wniósł do teatru polskiego nową jakość, pokazał, że rola nie jest sztywnym gorsetem, do którego trzeba się dopasowac, ze nie wolno się za nią chować. Kott powiedział, że Holoubek rolą w "Trądzie z pałacu sprawiedliwości" wyrwał polski teatr z marazmu lat 50-tych i popchnął na nowe tory. Sam zainteresowany czasami śmiał się, że na scenie gra samego siebie, który zastanawia się, co by było, gdyby był Edypem, Gustawem-Konradem, Custem, etc.
A Dramatyczny był w owym czasie chyba najlepszym polskim teatrem z wspaniałą obsadą (Holoubek ściągnął tam m.in Zapasiewicza, Gajosa, Fronczewskiego i chyba Konrata), której większość odeszłą razem ze swoim dyrektorem, kiedy władze postanowiły go zwolnić, chyba dlatego, ze złożył legitymację poselską jakoś zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego (tak, był posłem w czasach PRLu. Za to z kolei bardzo mu się dostało od przyjaciela, tadeusza Konwickiego, w Kalendarzu i klepsydrze). Był też przez wiele lat prezesem SPATiFU, więc musiał siłą rzeczy pokazywać się tu i ówdzie z Gierkiem, czy dziękować mu w liście otwartym za atmosferę sprzyjającą tworzeniu (czy coś w tym guście). Sam siebie przecież na prezesa związku nie wybrał. Jasne, mógł się nie godzić, mógł tylu rzeczy wtedy nie robić, ale za to dostawał np wyższe emetytury dla aktorów, jakiś tam dom związkowy czy podobe rzeczy. Mało to wzniosłe i romantyczne, ale za to szalenie praktyczne. Nie licząc pewnej swobody twórczej (chyba tylko Łomnicki miał większą, ale jego teatr z kolei modnie było bojkotować).

undula

"czasami śmiał się, że na scenie gra samego siebie, który zastanawia się, co by było, gdyby był Edypem, Gustawem-Konradem, Custem, etc."
I tak to własnie wyglądało. Ja to nazywam manierą.
O teatr rzeczywiście dbał. O pracowników zdaje się również . Ale bycie dobrym dyrektorem teatru to nie to samo co bycie dobrym aktorem.
No i nie wierzę żeby nie wykorzystywał swojej władzy do obsadzania się we wszelakich spektaklach.
Holoubek był w moim odczuciu słabym aktorem, ale podkreślam że jest to moja całkowicie osobista ocena z którą można się zgadzać lub nie zgadzać..
Jak na tamte czasy jednak dobrze funkcjonował jako dyrektor, a w zasadzie "persona" wiedząca gdzie nacisnąć a gdzie przygiąć karku. Do dziś, o zgrozo w ten sposób funkcjonują wszelkie urzędy i samorządy nawet na wysokich szczeblach. To z pewnością jest praktyczne, ale moralne już niekoniecznie. Pan Holoubek być może był najbardziej ludzką z twarzy systemu co nie zmienia faktu że był jego twarzą.

2222

Zbigniew Zapasiewicz nazywał to rewolucją w polskim teatrze. Ale jak kto woli.
Nie mam pojęcia, jak wyglądały w Dramatycznym sprawy kadrowe (bo i skąd), ale faktem jest, ze Holoubek był największą gwiazdą teatru. A pracownicy nie lubiliby go tak bardzo, gdyby - przepraszam za wyrażenie- pchał się wszędzie. Gdyby czuli się pokrzywdzeni, nie odeszliby na znak protestu przeciw zwolnieniu dyrektora.
Każdy ma prawo do swojej oceny i po to jest to forum, aby poglądami się wymianiać. Ale - zupełnie obiektywnie patrząc - nie sposób nie doceniać ogromnego warsztatu, jaki Holoubek niewątpliwie posiadał. Można rzecz jasna nie zgadzać się z jego poglądami na tym, czym aktorstwo jest etc, ale tego kwestionować się nie da.
Wybory Holoubka czy Łomnickiego nijak nie wpływają (a w każdym razie wpływać nie powinny) na ocenę i odbiór ich twórczości. Ale nawet Konwicki (który sam za młodu sympatyzował z komunizmem) po latach napisał, że krytykując postawę Holoubka nie do końca rozumiał, co nim powodowało i że później zrozumiał, że nieco przesadził. Dużo łatwiej nam - nie znającym ówczesnych realiów i patrzących na to z wygodnej perspektywy czasu - jest kogoś oceniać. To, ze teraz ta sytuacja rysuje nam się w czarno-białych barwach ne znaczy, że wtedy też tak wyglądała.

epilenka

I tyle w temacie. Popieram.

2222

Matko i córko! Żeby połowa tych pseudo aktorów teraz miała teatralną manierę było by naprawde dobrze. Jka na razie jedyne co dostrzegam w Polskiej kinematografii to mega parcie Celebrytów na szkło. Nic więcej! Masakra.....

alexaaa

To nienajlepsze usprawiedliwienie że jest dużo gorszych aktorów. Trzeba dążyć w tym co się robi do doskonałości.

2222

Nie musi byc najlepsze, jest prawdziwe a dla mnie Holoubek był naprawde bardzo dobrym aktorem :)

alexaaa

Tyle prawd ile ludzi :)

2222

:)) no niby tak....:P

Pseudoautochton

Średni aktor?
A kim Ty jesteś że tak uważasz? Recytator może dobry! No proszę Cię!
To był jeden z najlepszych polskich aktorów. Głównie teatralny. Grał najsłynniejsze postacie polskiej literatury w Teatrze Narodowym. Gustaw-Konrad! Przecież ta rola to nie tylko recytacja. To nie tak jak grać amanta w komedii romantycznej albo zabójcę w filme sensacyjnym.
Jeśli go uważasz za miernego aktora, to jakie jest Twoje kryterium oceniania?
Po za tym Gustaw Holoubek wcale nie stylizował się na mędrca, po prostu był człowiekiem bardzo inteligentnym i oczytanym.

gawliczek_3

Wg moich kryteriów aktorstwo to umiejetność wiernego naśladowania każdej postaci: sypatycznej, kiedy indziej odpychającej, poważnej, komediowej. Dobry aktor potrafi zagrać miłego sąsiada i psychopatycznego mordercę.
Holoubek "grał" zawsze tak samo, tak samo mówił (recytował), tak samo wyglądał (czasami dolepiali mu tylko brodę i wąsy, ale nie zmieniało to postaci). Aktorem nie wystarczy być, aktorem trzeba się urodzić.

Pseudoautochton

Bo widzisz, Holoubek miał zupełnie inne spojrzenie na to, czym jest aktorstwo. Wielokrotnie mówił, że gra w filmie czy na scenie teatralnej nie polega na odwzorowaniu rzeczywistości. Podkreślał też, że najlepiej, jeśli aktor w każdej granej przez siebie postaci „zostawi” cząstkę siebie.
To, czy aktorem się trzeba urodzić, też jest dyskusyjne. Zapasiewicz twierdził na przykład, że wszystkiego się można nauczyć.
Radzę się zastanowić: skoro wszyscy: od krytyków i literatów, przez widzów, na aktorach i literatach i reżyserach kończąc twierdzą, że Holoubek wybitnym aktorem był, to coś musi być na rzeczy.

undula

Co do innego spojrzenia na aktorstwo to przepraszam, ale przytaczasz tu jakieś farmazony. Co to znaczy "aktor w każdej granej przez siebie postaci „zostawi” cząstkę siebie"? Można to interpretować jedynie jako nieumiejętność zagrania dowolnej roli, gdzie aktor zamiast być autentyczny, jest zawsze sobą (zresztą domena wielu polskich "aktorów"). Będąc reżyserem, gdyby aktor powiedziałby mi coś takiego na planie, kopnąłbym go w dupę i przepędził gdzie pieprz rośnie.
Jeśli rzeczywiście powiedział to Holoubek to komicznie wyjaśnił swoją, nazwijmy to, niezdolność aktorską.

undula

Jeszcze co do ostatniego Twojego stwierdzenia, że wszyscy z rodzimego świata filmu zachwycali się Holoubkiem to widzisz, polska kinematografia to skorumpowane bagnisko, towarzystwo wzajemnej adoracji taplające się we własnym śmierdzącym sosie. Dlatego niestety tak wygląda u nas produkcja filmów - sto lat za murzynami. Nie dziwi nie zatem to pseudo uwielbienie.

Pseudoautochton

Nie nazwałabym np Tomasza Kota kimś "taplającym się we własnym śmierdzącym sosie".
Cieszę się też, że Holoubek nie grywał w Twoich filmach, ale np u Hasa czy Konwickiego (ktore to filmy, notabene, są cenione za granicą).
A co do Holoubka, opowiadał kiedyś, grając w jakimś teatrze na Śląsku, po przedstawieniu uslyszał od widza (ktory był zdaje się górnikiem), że wie jak wyglada prawdziwe życie. Jeśli przychodzi do teatru to po to, aby nacieszyć się fikcją.

undula

No widzisz, inaczej podchodzimy do filmu. Ja ponad wszystko cenię realizm w filmie, a gardzę sztucznością i teatralną pozą.

Pseudoautochton

Cenisz realizm? To zobacz "Pętle" i twierdź dalej, że Gustaw Holoubek nie umiał grać. W jednej "scenie w barze pod Orłem" jest wiele życiowej mądrości i realizmu, a przy tym zostało to wspaniale rozegrane ( po prostu patrz dokładnie na zachowanie obu głównych aktorów wystepujących w scenie - każde spojrzenie,gest, mimika jest usprawiediwona, mamy tam śmiech, łzy, pogardę, lekceważenie, upodlenie).

Więcej nie piszę, bo wyczuwam, w Tobie gościa zadufanego w sobie który ględzi byle ględzić.

Pseudoautochton

porównaj sobie durniu diabolicznego Holoubka z 'Mistrza i Małgorzaty', cynicznego ze 'Szpitala Przemienienia' albo wyrafinowanego przestępcę z 'Gangsterów i filantropów'. gówno widziałeś to i gówno piszesz.

grezyl

po pierwsze szmatko nie tym tonem, po drugie mylisz rys charakterologiczny postaci stworzony przez scenarzystę z grą aktora, nie wystarczy odgrywać jakąś rolę, trzeba umieć ją zagrać, a to wielka różnica

grezyl

Zaniżasz poziom dyskusji

Pseudoautochton

Po części zgadzam się z założycielem tematu. Jednak nie wszystkie role pana Holoubka mnie irytowały bo np. w wymienionej tu wcześniej "Pętli" w reżyserii pana Hasa zagrała bardzo dobrze, ale większość jego ról jest do siebie za bardzo podobna bym mógł go stawiać w jednym szeregu np. z panem Gajosem czy panem Łomnickim.

Bolek84

A i tam Fijewski był lepszy.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Pseudoautochton

to nawet nie wiesz którym filmom przyznałeś dychę? fenomen.

grezyl

ja wiem, ale ty najwyraźniej nie wiesz o czym piszesz

Pseudoautochton

I rozumiem, że za to średnie aktorstwo dałeś mu ocenę 1?

marolej

nie, dałem na znak protestu na za wysoką ocenę na FW oraz dlatego że ten Pan mnie irytuje jak widzę go na ekranie

Pseudoautochton

nikt Cię przecież nie zmusza, żebyś filmy czy spektakle z Holoubkiem oglądał.

użytkownik usunięty
Pseudoautochton

Szkoda, że mimo, iż masz dobre argumenty (co nie znaczy, ze wszyscy muszą się z nimi zgadzać) to wiele osób cię tu atakuje, bo ośmieliłeś się skrytykować aktora z legendą "wielkiego".

na szczęście bywają osoby, które mnie nie atakują np. Ty, to wystarczy, dzięki Ci za to

Pseudoautochton

Jest coś na rzeczy skoro kilka osób, w tym i ja przyznajemy Ci rację. Może nie widziałem jeszcze jego najlepszych kreacji ,ale po obejrzeniu 5 filmów wypada mi się tylko z Tobą zgodzić. Maniera w graniu (póki co) jest tu naprawdę widoczna. Zobaczyć trzeba koniecznie wymienianą tutaj Pętlę ,która może zmieni moje zdanie na temat średniego warsztatu i powtarzalności w środkach przekazu.

bartekcz92

dzięki Ci również za ten wpis

Pseudoautochton

Ja tam się nie znam, ale u mnie za samą Wielką Improwizację ma 10.

Pseudoautochton

JEDEN!!!!!

Sześć jeszcze rozumiem, ale JEDEN?!

Więc od początku: dobry aktor to nie taki, który wciela się w każdą rolę, jak Żmuda - Trzebiatowska albo Christian Bale. Dobry aktor to taki, który w każdej roli jest autentyczny. A DOSKONAŁY aktor to taki, który będąc autentycznym, pokazuje w roli samego siebie, potrafi wypośrodkować między graną przez siebie postacią a własną osobowością. Wybitny aktor, czy to na scenie, czy na ekranie nie pozbywa się autentyczności. Co z tego wynika, genialny aktor ZAWSZE jest manieryczny. Anthony Hopkins jest równie manieryczna postacią, tak jak Łomnicki czy Linda.

littlelotte52996

pojechałeś... bełkot

Pseudoautochton

Primo, to -aś. Secundo: dzięki, świetny argument.

użytkownik usunięty
Pseudoautochton

Jak to nie rozumiesz ????? Holoubek to mistrz nad mistrze , piekny głeboki głos , przy tym b wyciszony wewnętrznie .............. obejrzyj może "Petlę' rola Kuby jest tak perfekcyjna , czuje sie potworne zmaganie człowieka z samym sobą , piekna rola..........Profesor Tutka ............. Szaniawski stworzył te postać chyba tylko dla niego , nie wyobrażam sobie nikogo innego ........... spokojony , zrównoważono tembr głosu , elegancja i pełne zrozumienie dla kazdej istoty dobrej czy złej .......... kazda jego rola miała w sobie takie niesamowite pokłady emocji , ale nie tej wykrzyczanej ........... kochał to co robił i kazda jego rola to było dla mnie i myślę ze dla b wielu wielkie świeto ............. przy nim obłoczniały wszystkie ziemskie sprawy i chyba o to własnie chodzi w aktorstwie i ....... on nam to pokazał , przy kazdej jego roli rosły skrzydła u ramion i.............. Guciowi i widzom :))) naaaaaaaajlepszy aktor , aktor jakiego juz nie ma i nie bedzie !

Pseudoautochton

Częsciowo staram się zrozumieć wypowiedź założyciela tematu. Należy jednak pamiętać ,że Holoubek był przede wszystkim aktorem teatralnym a nie filmowym. Miałem możliwość zobaczenia go po spektaklu w Ateneum w Warszawie. Uważam ,że był jednym z największych po 1945 r. aktorów. Bardzo ważne jest aby zobaczyć kogoś na żywo -uwierzcie mi ,że to zmienia obraz możliwości danego aktora. Dla mnie Holoubek, Fronczewski, M. Kociniak, Kamas, Pawlik, Pokora, Seweryn i Pszoniak są najlepszymi aktorami dramatu , zaznaczam ,że widziałem ich wszystkich na żywo. Co do Gajosa... jestem nim zawiedziony kilkakrotnie w teatrze ... w filmie ma ten sam problem co aktorzy dwóch min. Film to jest osobna sprawa i rozumiem ,że Holoubek tutaj może i nie błyszczał choć w w filmie "Szpital przemienienia" zagrał profesora narkomana i samobójcę pięknie i prawdziwie. Poza tym ,może szanujmy swoje zdania ... nikt nie karze nikomu lubić czy nie lubić Holoubka .... .