Jakie filmy wybrałby teraz, a które świadczyłyby o jego ambicjach zawodowych (bo nie ma wątpliwości, że po sukcesie ikonicznego już Jokera Ledger mógłby spokojnie przebierać w propozycjach). Jakimi rolami jeszcze by błysnął, a może przeciwnie, Joker i Ennis z BR byłyby dwiema wybitnymi rolami w jego karierze?
Zastanawia mnie to, bo spotkałam się z opinią, że Ledger idealnie wypełniłby lukę, jaka powstała kilka lat temu (czyli jakoś tak przed skokiem popularności B. Cumberbatcha, M. Fassbendera i innych świetnych brytyjskich aktorów) w kinie amerykańskim, gdzie trochę brakowało aktorów po 30-stce będących takimi sławami jak Brad Pitt w latach 90-tych. Całkiem to ciekawe, bo kto wie, czy bez względu na to, czy żyłby nadal i tak stałby się kims wielkim, aktorem niemal cechującym pewne pokolenie aktorów w Hollywood.
PS. Tak na marginesie - rzućcie okiem na film Candy. Film mało znany, z nieznanym jeszcze w trakcie kręcenia Ledgerem. O miłości jako swego rodzaju sacrum w życiu bohaterów bez względu na to, co się z nimi dzieje. Doskonali Heath i Abbie Cornish.
Moim zdaniem Heath odszedł właściwie w takim momencie swojego życia jak i kariery że ciężko jednak określić jakim byłby aktorem. przed zagraniem jokera był raczej bardziej niszowy i " nieśmiały". grał dziwne role ale w sensie takim że trudne jak narkomana wrażliwca jak właśnie i w "candy" czy gey jak w "tajemnicach.." ale nie szalone. myśle ze swoje miał z uszami ale po roli jokera mu troszku odbiło.. wiec nie wiadomo czy nie oszalał by do reszty i trochę później doszło by do tragedii czy jednak był by bardziej rozchwytywany. jedno jest pewne brak go w kinematografii obecnej i jego nietypowego talentu,
moim zdaniem był przereklamowany, oczywiście rozumiem, nie żyje ble ble, jego wybór, nie wnikam, lecz patrząc na role nie widzę geniuszu, zagrał w kilku średnich produkcjach, gimbaza sie jara Jokerem i w zasadzie tyle ...
Wiesz w czym tkwi geniusz, a przynajmniej ogromny talent, Ledgera? W tym jak świetnie grywał totalnie różne postacie z tak samo dobrym efektem. Porównaj sobie rolę Ennisa z Brokeeback Mountain z Jokerem (daję dwa najoczywistsze przykłady). Ennis to facet zamknięty w sobie, gdzieś tam w środku tłumi gniew i niezadowolenie z życia, nie umie okazywac uczuć, mówi mamrocząc ledwo otwierając usta. Czytając ksiązke (przed obejrzeniem filmu) wlasnie tak widziałam te postać. Sama autorka, Annie Proulx przyznała, że Ledger lepiej zrozumiał te postać niż ona sama. Co za tym idzie nominacja do Oscara w ogóle nie dziwi. A teraz spójrz na Jokera. Cienki głos, szaleńczy smiech, chaotyczna gestykulacja, mimika, mlaskanie co kilka słów, charakterystyczny chód - nie widzisz aktóra (a juz na pewno nie tego z BM) tylko samą postać. Jakiegoś psychopatę. To są dwie tak kompletnie, skrajnie różne od siebie role, że nie ma wątpliwości, że aktor grający w ten sposób gra wybitnie. Aplauz publiczności zasłuzony.
A to i tak tylko dwie role, które dopiero były rozpędem do wielkiej sławy. A popatrz jak Ledger gra w Candy, narkomana z trzęsącymi się rekami, rzucającym się na głodzie pod prysznicem albo jak zadziorny i sympatyczny jest w Zakochanej złosnicy (i tak ukradł cały film). Talentu mu nie mozna odmówić po czyms takim.
Po prostu gdzieś tak między 2005 a 2008 r. widzowie zauważyli, ze pojawił, wybił się aktor niebanalny, utalentowany z dwiema ikonicznymi rolami na koncie. Nic dziwnego że tak lamentowano po jego smierci.
Ja rozumiem, że sposób gry jakiegoś aktora nie wszystkich zachwyci w takim samym stopniu, ze mozna miec wręcz dośc wysławiania pod niebiosa Ledgera (bo rzeczywiście wciąz się o nim gada tak) ale naprawdę zanim się coś powie, warto przyjrzeć się czyjejs karierze bliżej i zastanowić, w czym tkwi talent, którym zachwycają się inni, a my nie widzimy. Od siebie dodam, ze też mam takich aktorów i rozumiem to. Ale zanim coś powiem, najpierw mysle.
co do Jokera to uważam że Jack Nicholson nie był gorszy, a Ennis szału nie robi, każdy mógł to zagrać
juz nawet w moim lubianym "A Knight's Tale" mógłbym go pochwalić, lecz Paul Bettany i jego drugoplanowe zapowiedzi ukradły film :)
a reszta to juz nawet nie ma sensu się rozpisywać ...
porównaj sobie chociażby role DiCaprio do trzydziestki, nawet nie ma sensu podchodzić ;)
I Ledger i Nicholson dali niezły pokaz, ale dla mnie jednak Ledger jest wyżej jako Joker. Może dlatego, że patrząc na Nicholsona widziałam Nicholsona grajacego Jokera, a patrząc na Jokera widziałam postać, a nie aktora.
Paul Bettany to świetny, drugoplanowy aktor. niejednemu już film ukradł ;)
A DiCaprio ewidentnie po Titanicu przespał sporą częśc kariery, bo talentu mu nie brak, ale dopiero Scorsese pokazał go naprawdę światu (wczesniej może i go chwalono za rolę w Gilbercie Grape'ie ale utarło się, że to idol nastolatek i jakoś tak nikt na powaznie nie chciał go brać). Jasne, DiCaprio jest świetny, ale on mógł swój talent ujawnić dopiero po kilku naprawdę wielkich rolach. To znaczy, dopiero wtedy ludzie sobie uświadomili, ze to naprawdę wszechstronny aktor, a nie tylko ładna buzia. Ledger dopiero był na początku kariery. Nigdy się nie dowiemy, co jeszcze zajebistego by mógł zagrac. Myslę, ze nie ma tu co porównywac osiagnięć.
PS. Nie masz racji, że taką "cichą" rolę jak Ennis każdy by mógł zagrać. Uwierz mi, ze budowanie postaci, to cos więcej niż samo nasladowanie. U jednego aktora wyszłoby to sztucznie, u innego zwyczajnie, bez rewelacji, u Ledgera wyszło zaskakująco naturalnie i dobitnie. Serio, ta nominacja do Oscara nie wzięła się z kosmosu.
Ok, skoro tak Ci się chce porównywac Ledgera i DiCaprio, to niech będzie. Ledger zmarł w wieku 28 lat, więc DiCapria bede porównywac tylko do tego wieku, czyli gdy miał tyle samo. Czyli do roku 2003. Co miał wtedy DiCaprio? Ano to samo co dla Ciebie Ledger - jedną nominację do Oscara, o której i tak już wiekszośc zapomniała. A na koncie kilka niezłych ról w średnich filmach. Ledger do czasu śmierci zagrał 2 wybitne role, z czego jedną ikoniczną. I miał wtedy 28 lat. No więc w czym DiCaprio w wieku 28 lat był lepszy od Ledgera, bo nie rozumiem?
Całe to porównywanie nie ma dla mnie sensu, ale skoro tak chciałeś...
rola w batmanie wybitna, no plis ... rola w batmanie była po części kopią Ledgera który sam miał problemy psychologiczne (co zresztą smutnie udowodnił) więc do roli niewiele zmienił, podobnie w Brokeeback Mountain w wyalienowanej, lekko odsuniętej roli Ennisa
a reszta to już "legenda zmarłego" bo tak wypada ;)
"Więc do roli niewiele zmienił" - zabiłeś mnie teraz tymi słowami...
a w czym się zmienił ? trochę pomlaskał i pochichotał plus makijaż, no tak rola oskarowa ...
Problemów, nabawił się przez postać Jokera, jak pewnie słyszałeś, chciał ją zagrać najlepiej jak umiał, przed zdjęciami zamknął się na bodajże miesiąc w pokoju hotelowym, aby wyćwiczyć odpowiednią mimikę i głos, spędził godziny na "studiowaniu", życia różnych psycholów filmowych jak i prawdziwych. Podczas kręcenia zdjęć, pisał pamiętnik z perspektywy Jokera, co zaczynało go niszczyć i sam zaczął się "bać" "Jokera", przez co popadł w depresje, do tego zostawiła go dziewczyna, w wyniku stresu zaczął cierpieć na bezsenność, co doprowadziło do brania różnego rodzaju leków nasennych, oraz na depresję z wiadomym skutkiem ;/
musiałby sie w Polsce urodzić, to by dopiero depreche złapał jeszcze wcześniej :)
Nie ma co juz o nim gadać, szkoda gościa i tyle :/
nie tyle polityczna co i też kulturowa ... zresztą cos w tym jest tylko ignorant tego nie przyzna ;)
Skąd wy kvżwa takie bzdury wyczytaliście, brzmi to jak bajka opowiadana dla lepszej sprzedaży produktu.Darujcie sobie teksty że przez role jokera to zrobił, bo raczej was to mega rajcuję że widzieliście na ekranie aktora który stał się jokerem z krwi i kości, bo rzeczywistości świetnie zagrał swoją role i ją odhaczył to że stało się to po jego oscarowej roli to zwykły zbieg okoliczności, a nie jakaś psychodela ala joker.
Przeczytalam wlasnie wywiad z dziewczyna, ktora go zostawila..michelle wiliams rozstala sie z HL bo byl cpunem i pijakiem..co mnie bardzo zaskoczylo..pamietam jak po jego smierci wersja byla taka iz on przedawkowal leki na zapalenie pluc.i ze sytuacja byla przypadkowa..HL powszechnie glosil,iz jest przeciwniekiem wszelkich uzywek..rozumiem, ze nie chcial sie obnosic ze swoim problemem, ale widzialam wywiady, w ktorych, teraz to wiem, po prostu klamal
Joker i Ledger? Dla mnie nie ma nawet co porównywać do Nicholsona. Nicholson bez porównania lepszy.
Joker Nicholsona to błazen, a Joker Ledgera to psychopata. Az ciary przechodzą widza
Najlepiej zagrał własną śmierć...
Czesto moje mysli kierowaly sie co by bylo gdyby nadal zyl.
Czy Mroczny Rycerz bylby takim hitem?Czy Ledger nadal bylby uznawany za jednego z lepszych aktorow mlodego pokolenia? A moze skonczylby wsrod uzywek,niszczac swoja kariere? Takich spraw nie da sie przewidziec,ale ja szczerze mowiac gleboko wierze,ze gdyby zyl to wybieralby swoje role tak jak poprzednio.Czyli kazda inna,kazda nietypowa.Ledgerowi trzeba przyznac jedno,ze nawet jezeli filmy byly srednie to jego role wybijaly sie ponad wszystko. Ja wierze,ze bylby taki jakim go zapamietalismy
Wybierałby takie same gnioty, jakie już wybrał. Miał na koncie JEDNĄ genialną rolę, filmweb robi swoje. Nigdy nie był genialnym aktorem.
To że jest kojarzony z jedną czy dwiema rolami jeszcze nie oznacza że miał tylko tyle dobrego na koncie. Równie dobry był w Candy - niszowym, australijskim filmie, który niektórzy kojarzą z Polsatu. Komediowo dał radę w Zakochanej złośnicy. Hype na Ledgera jest wielki, to fakt, ale talentu akurat odmówić mu nie można.
Dokładnie tak, można go cenić lub nie, ale charyzmy mu nikt nie odmówi, taka prawda. Myślę że jeszcze nie raz by nas zaskoczył swoją rolą, nie bał się zagrać niczego, udowodnił to, więc tym bardziej żałuję, że już go nie ma. Zawsze będzie moim ulubieńcem!
Co by było gdyby............... Szkoda gościa, młodego, zdolnego nie podważam, ale tak wysokie miejsce w rankingu, przed gośćmi którzy odwalili kawał roboty w całej historii kina, a nie paru filmach i od dziesięcioleci trzymają poziom.......... sorry, nie kumam.
Jak słyszę że problemów się nabawił przez postać Jokera................ Buuuuhahaha. Musiał już wcześniej mieć problemy ze sobą, nie wierzę że praca nad rolą go zniszczyła, jaki profesjonalny aktor zamyka się na miesiąc żeby się wczuć, chyba że taki który i tak spie....la przed światem z jakiegoś powodu. Czy Nicohlson po roli Jokera miał choćby problem ze snem??? Nie słyszałem. Myślę że fani lepiej go tłumaczą niż sam byłby w stanie hehe...
http://i66.tinypic.com/148qemh.jpg
http://i63.tinypic.com/119yn8n.jpg
http://i66.tinypic.com/2csigqa.jpg
nie no racja, to miejsce w rankingu zawdzięcza niestety modnej histerii na punkcie swojej śmierci... to smutne, że większość z tych osób nie bardzo go kojarzyła zanim nie zrobiło się głośno że umarł. U mnie miał "10" od początku, za jego życia obejrzałam praktycznie wszystkie jego filmy, oprócz tego serialu gdzie był jeszcze chłopaczkiem. Specjalnie zeszłam do 9 żeby nie nabijać statystyki 10. Pewnie że jest mnóstwo wielkich aktorów, ale dla mnie on był wtedy najfajniejszy i takiego go zapamiętam.
Myślę, że byłby równie sztywny co jest teraz.
He he, padłem. Dziękuję i pozdrawiam.
Mi się wydaję, że mógł zrobić karierę podobną do Dicaprio, bo utalentowany był, pisano o nim za czasów "Tajemnicy Brokeback Mountain", że wyrośnie na wielkiego aktora, ale to wszystko zależałoby od niego. Pamiętam jak wyczytałam, że chciałby zagrać głównego bohatera "Buszującego w zbożu", szkoda, że tak sie nie stanie..
Ledger byłby pewnie mniej obgryzany przez robaki mięsne kiedy by się dowiedziały jaki to aktor xDDD
P. S.Nie ma co gdybać, nie mniej dziękuję Ci za ten wątek, poniewaz sama niejednokrotnie zastanawiam się nad tym u kogo najchętniej by Heath grał...A my wszyscy - tak jak tu jestesmy na tym forum, wiemy ze Heath nie należał bynajmniej do aktorów wyb ierających byle jaki projekt i byle jaki scenariusz..Nie stawiał na komercję...Wyjątek poczynił dla "Mrocznego Rycerza" i Chrisa Nolana..W wywiadzie mówił, ze nigdy nawet nie był fanem Batmana i innych superbohaterów, jednak spodobał mu sie "Batman Początek" i wizja Nolana.Sam powiedział, że gdyby to Tim Burton zaproponował mu rolę Jokera, to on nigdy by jej nie przyjął, poniewaz dosłownie cytuję "Dotknięcie tego, co zrobił Jack Nicholson, byłoby zbrodnią".Nie sądzę, że tylko Ennis i Joker zapadłyby w pamięc jako jedyne dwie role...Słusznie zauważyłas, że ciekawą kreacją był Dan z "Candy", dla mnie wszystko czego Heath się podjął stawało się żywym srebrem..Może poza wspomnianym przeze mnie "Zjadaczem grzechów", bo do "Grimmów" i "Casanovy" juz mnie przekonal ;-) Nade wszystko (moze nawet zaraz po Jokerze), cenię sobie i uwazam za wybitną , rolę w "Cenie honoru"..Dla mnie to filom wybitny i nade wszystko, niedoceniony..I tu byc moze klucz do Twojego pytania..Może widzialabym go nadal w pięknych, zrealizowanych z rozmachem filmach epickich...Jak równiez u niezależnych rezyserów, takich jak Tod Hayness właśnie, czy tez Gus van Zant, czy Jim Jarmusch..Mysle, ze po Jokerze mialby drzwi otwarte w zasadzie do wszystkich zarowno wspolczesnych rezyserow , jak i tych klasycznych - mistrzow w swoich klimatach...Kto wie, czy nie przejąłby nawet schedy w serii o Jamesie Bondzie po samym Danielu Craigu??? Ponoć Daniel wahał się, czy chce ponownie wystąpic..Jednak myślę, że Heath nie przyjąłby tego typu "komercyjnej" roli....Aparycja, klasa, szyk, wdzięk i piękny niski głos...To był gość, ktory niewatpliwie kochał swoją robotę, kochał granie i wielokrotnie to podkreślał...Mimo młodego wieku miał niezwykłą dojrzałośc tak w filmie jak i w zyciu , a rola Jokera jak sam podkreslal, byla najlepsza zabawa jaka kiedykolwiek mial, a nie jego gwozdziem do trumny jak na poczatku myslalam...Moge Ci powiedziec, ze Heatha chetnie widzialabym w jakims kinie z klimatem hippisowskim lub posthippisowskim, biograficznym (moglby zagrac np.Jeffa Buckley'a), jakos tak mi siebie przypominali nie wiem czemu....Wbrew temu co mowil kiedys w wywiadzie, ze nie umial grac na gitarze, czy tez nie spiewal, to i tak pewnie by sie tego nauczyl ;-) z reszta zaspiewal w "Zakochanej zlosnicy"....Potrafil swietnie oddac na ekranie takie zjawiska jak : bunt, romantyzm i idealizm..Wydaje mi sie czasem jakby nie byl z naszej epoki...Zauważcie, ze nawet w filmie grywał w taki sposob, jakby gral na zywo na deskach teatru...Myslę, ze po Jokerze najbardziej zlaknieni jestesmy jego, jako kolejnego czarnego charakteru...Moze w jakims filmie neo - noir??? Ech...ale coz tu mozna...To najbardziej beznadziejna smierc w historii...:-(
Ale Fassy nie jest Anglikiem :<
Wiem, o co Ci chodzi ale napisałam "brytyjski aktor"bo Fassbender jednak związany jest z kinematografią brytyjską - tam zaczynał i tam przez długi okres czasu odciskał piętno choćby w świetnych filmach Steve'a McQueena. W związku z tym postrzegam go jako brytyjskiego aktora, nie irlandzkiego.
A czemu miałby być postrzegany jako aktor irlandzki?
Patrz, całe życie w kłamstwie, to krzyżówka Niemca i Irlandki i w Irlandii się wychował. My bad :)
Przecież nie mówię o jego pochodzeniu tylko pracy.
Ja się bardziej zastanawiam, jak to jest, że młody koleś dostaje notkę 9.1, dlatego bo zmarł. Rozumiem, że to za męczeństwo?
Poza tym - James Dean zaliczył raptem 3 filmy, w których zagrał główną rolę i stał się po śmierci legendą. Tego się nie liczy w ilości filmów.
A warto tego Jokera oglądnąć? Bo ja Ledgera znam właściwie tylko z "Zakochanej złośnicy" i to mi się podobało. Zaś "Broke mountain kojarzy mi się z promocją pedalstwa i na pewno tego nie obejrzę.
Żadna promocja pedalstwa - po prostu melodramat tylko że o gejach. Nie bądź uprzedzony, bo to też ludzie. Co do Jokera, to jasne, że warto obejrzeć, dla roli Heatha koniecznie. To jest czyste szaleństwo. Natomiast warto tę rolę zestawić z Brokeback Mountain bo obie są tak różne i tak innymi środkami aktorskimi grane, że dopiero wtedy widzisz jego wszechstronny talent. Naprawdę warto.
W takim razie "Jokera" obejrzę.
Ps takie cos raczej mi sie nie zdarza ale gdy patrze, ze odszedl w wieku 28 lat to mi po prostu smutno :(
Ps 2 gdyby ktos chcial obejrzec szybkie posumowanie jego roli to polecam 100 kultowych(Mroczny Rycerz) Stopklatki Tv (dostepne na YT)
No "Mroczny" niezły.