Jack NicholsonI

John Joseph Nicholson

9,0
89 728 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Jack Nicholson

de Niro, Pacino, Nicholson...O jakimś Chaplinie, Olivierze, Keitlu, Ustinovie, czy Duvallu nie słyszeli podczas swej marnej egzystencji.

A co do Nichosia (pomijając żenujące życie prywatne otłuszczonego, wyłysiałego zakapiora-kanalii, który na dodatek wszystkiego złego co w w nim siedzi to włazi jeszcze w d..y producentom i reżyserom) to facecik podobnie jak nasza Beatka Tyszkiewicz teatr widział tylko w telewizorze! ;-)))
A miarą aktorstwa był, jest i będzie teatr, bo tam nie ma dubli, pajacowania, itd...

"Uwielbiam" texty cielaków, które widziały kiedyś "Batmana" albo "Lot..."- "uwielbiam tego faceta", "to spojrzenie świra", "ten diabelski uśmieszek", itp...A ten kolo poza przepitym, mętnym spojrzeniem złośliwego karła i pokazaniem wszystkich zębów (to już mina nr 2!!) ma niewiele do zaoferowania! /widziałem z nim więcej filmów od was wszystkich razem tu wziętych, noo może poza jednym moim serdecznym kamratem tutaj- jakby co to on wie, że o niego chodzi :-) / Poza tym przeczytałem jego biografię i znam zdanie Marlona na temat Nichosia i jego gry...(takie sobie raczej), a poza tym znam też opinię znajomych, ludzi, którzy zamiast robić głupie miny przed kamerą grają w teatrze! /

Widziałem "Lot..." w teatrze i Nichoś ze swoim McMurphy'm mógłby pucować lampy na światłach temu aktorowi!

Zrozumcie, że to typ pajaca, który trudnym dzieciństwem i bezczelnym pyskiem omotał wiele osób...OK, powiedzmy- aktor charakterystyczny, zgoda! Ale do de Fuinessa mu daleko, ojjj daleko!

ps- jak widziałem tę głupkowatą, bezczelną gębę w "Lepiej być..." to miałem ochotę rąbnąć w telewizor...Nie zrobiłem tego tylko ze względu na psa- Verdella ;-))), od którego Nichoś mógłby się sporo nauczyć!
A Jacuś w "Lepiej..." i Jacuś w "Zgadze", i Jacuś w "Batmanie", i Jacuś w "Listonoszu...", i...i......to ten sam Jacuś, i widzimy ino Jacusia i zawsze Jacusia, bo Nichoś umie grać ino Nichosia.

"Wszechstronność" Nichosia to jak wszechstronność Dereka Zoolandera w filmie "Zoolander"! ;-)

Przejrzyjcie na oczy, zacznijcie łazić do teatru, obejrzyjcie filmy z prawdziwymi aktorami, a nie z pajacem, któego głównym atutem jest głupia, bezczelna twarz wrednego małpiszona!

narazie!/ Wesołych Świąt!/

lisoszakal

Wesołych Świąt! No, koniec uprzejmości, czas przejść do defensywy ;)

Sorry, ale niezbyt liczę się z twoim zdaniem. Nie zrozum mnie źle, uważam, że wiesz dużo o filmach, i znasz się na tym. Po prostu średnio wiarygodne jest zdanie gościa, który miał Jacka za wielkiego aktora, zanim się dowiedział, że ma życie podobne do Marlona. Jak poczytałeś o nim, to twoje zdanie nagle się zmieniło. Dziwnym trafem :) Ja tam patrzę na aktora przez pryzmat jego zdolności, a nie jego życia prywatnego. Nie pisz mi tu o małpiej twarzy, jakoś zanim się dowiedziałeś jaka to świnia tego nie dostrzegałeś. Możesz go nie lubić, ok, ale nie staraj się znajdywać marnych argumentów na to, że jest słabym aktorem. Czemu? Odpowiedź jest bardzo prosta: nie znajdziesz ich :)

narazie!

Witeczek

No i...?

Kiedyś lubiłem jaja na twardo, a teraz na miękko wolę.../tylko krowa nie zmienia poglądów/
Kiedyś też lubiłem Dudikoffa i van Damma ale przejrzałem na oczy, po prostu...
A przejrzenie na oczy i konkluzja, że Nichoś jedzie od ponad 40-lat na dwóch minach (spojrzenie świra i uśmiech rekina) zbiegło się z przeczytaniem jego biografii.
Przeczytanie jaki jest prywatnie było tylko przelaniem czary goryczy.

A nawet jakbym nie wiedział, że prywatnie jest prymitywnym narkomanem i buhajem o mentalności gwałciciela to i tak kiedyś musiałbym stwierdzić, że jego całe aktorstwo to : mina nr 1 i mina nr 2, zwana też uśmiechem nr 7 ;-))) Otrzeźwienie i chwia prawdy i tak by nadeszły prędzej, czy później i podkreślam ostatni raz- oddzielam jego prive od aktorstwa /koniec/

ps- paskudny prywatnie był też Chaplin, Brando, Oldman, itd...
Ale mylisz się mówiąc, że Jacek ma życie podobne do Marlona, bo Marlon zlewał tandeciarski Hollywood i nie był takim prostakiem...Wolał swoją wyspę i swoje rdzenne kobiety...
A to-to nie opuści żadnej imprezy, noo taki drugi lepper albo łyżwiński.


Dodam też, że wyjątkowo paskudne życie wiódł F.Mercury ;-))) A jakoś nic nie mam do jego głosu i twórczości...Kapewu kolo?

lisoszakal

No teoretycznie masz rację z tą zmianą poglądów, ale podkreślam słowo "teoretycznie". Otóż wiemy wszyscy, jak nienawidzisz chamstwa i prostactwa(na przykładzie Kuby "Kubexa" Wojewódzkiego) Twoja zmiana poglądów nie była na zasadzie, że przestawałeś go lubić stopniowo, uświadamiałeś sobie, że nie jest jednak taki fajny. Nikt cię też do tego nie przekonywał. Mamy uwierzyć, że przeczytałeś o nim trochę, i nagle JAK GROM Z JASNEGO NIEBA dotarło do ciebie, że jest słabym aktorem? Jeśli tak, to twoja linia obrony jest raczej wątła.

Ale mniejsza o tym, przejdźmy do argumentów. Otóż twoim zdaniem gra Jacka opiera się na 2 minach. I chcesz mi wmówić, że przez całe "Lśnienie" biegał z kretyńskim uśmieszkiem jak tytułowy bohater gry "Max Payne"? Człowieku, ja widziałem ten film. Jego uśmieszek to tylko dodatek, wisienka na torcie. Samej wisienki nikt by nie ruszył. Gość ma talent, bo beztalencia po prostu odpadają. W Hollywood nie działa zasada, że gówno trzyma się na powierzchni.

Weźmy taki "Lot..." Czy uważasz, że wykreował postać głupim uśmieszkiem? Ojjjj... Chyba nie. Druga mina: przepite, mętne spojrzeniem złośliwego karła-gdyby miał tak skromny zasób "min"-jak ty to określasz-nie byłby w stanie wykreować takich postaci jak McMurphy czy Torrance. Kapewu, dude?




Witeczek

Teoria teorią, a praktyka praktyką...A rozsądek rozsądkiem.
O "Kubeksie" dam dziś na luz, jest za cienki w chudych uszach, żebym się nim denerwował w czas Świąt, choć nienawidzę tej chamskiej trucizny jak zarazy!

Obrona mówi tak- (a propos oglądałeś wczoraj "Przylądek strachu"?)- nikt mnie nie zmuszał do zmiany poglądów i faktycznie owa zmiana nastąpiła dość gwałtownie.
Ale nastąpiła po obejrzeniu z nim wieeeelu filmów i rzuceniu w kąt cielęcego zachwytu (no i co to za aktor, który w teatrze mógłby być ewentualnie szatniarzem??).

"Lśnienie" znam na pamięć (są gdzieś na forum filmu moje texty), widziałem je z 15 razy jak każde dzieło Stanleya zresztą i widzę tam głównie Jacka /Nicholsona niestety, a potem dopiero Torrance'a/ niewiele odbiegającego od Jacka z "Honoru Prizzich".
Stanley po maniacku powtarzał każdą scenę w swych filmach, więc Jacek nie miał innego wyjścia jak wypaść poprawnie ;-)
Ale......Nawet w "Wendy I'm home" poza obłąkaniem widzimy ów jackowy uśmieszek...

W Hollywood głównie gówno trzyma się na powierzchni, zum beispiel- Nicholas Cage, Tomasz Hanks, czy Angelina Jolie...
Wiesz co mówi o Hollywood Russel Crowe, który jest świetny? /lepiej, żebyś nie wiedział/
Aktorzy tzw.rasowi to głównie Europa (nie neguję Hollywood i jest tam masa zdolnych ludzi ale w 85-95% to produkcja mierzwy)

W "Locie..." jest typowym Jackiem i nic się nie różni od "Wendy I'm home"...A teraz porównaj Pyrkosza w "Janosiku", "Alternatywach 4" i "Balladzie o Januszku"...Mamy tu 3 totalnie różnych Witków!


All...

lisoszakal

Freduś M. może i wiódł paskudne życie, ale nie był draniem za jakiego uważają go niektórzy!!! Nie był postacią negatywną, wręcz przeciwnie!

lisoszakal

Coś w tym jest, co mówisz - niekoniecznie o samych zdolnościach Jacka, bo w tym aspekcie dzieli nas mur potężniejszy niż ten przez kitajców wzniesiony, ale i tak - mimo wszystko - jest progres.;-)

Na tyle wielki, że jestem w stanie zgodzić się z pierwszym zdaniem. Fakt jest faktem, fani Johnny'ego Deppa (przy okazji - widziałem Charliego i jego czekoladę, to dopiero tragiedia) nieustannie mieszani z błotem przez filmogłowice, przerzucili swoją sympatie, to na Antka od Hopkinsów, to na Pacinów od Alów, albo na Robercika De Nirowego. I sami za bardzo pewnie nie wiedzą, za co ich cenią - albo przynajmniej - cenić winni.

Ale im dalej czytam, dochodzę do wniosku, że znów zamieniasz się w demagoga (kto Ci za to płaci, co?). Fakt, zgoda - Jack w Lepiej późno niż później (nomen omen filmu słabego, a szkoda po obsada dawała pole do popisu), to ten sam Jack Nicholson, co w Lepiej być nie może, to ten sam Jack, co w Batmanie (znów pseudo-popis pseudo-reżysera) i jeszcze w kilku filmach.

Ale, jak sam trafnie zauważyłeś, Jasiek zagrał w kilku innych, bardziej lub mniej znanych filmach, których znajomością oboje możemy się pochwalić (choć Ty ów znajomość paru tytułów z uporem maniaka ukrywasz).

Bo oprócz produkcji, w których Jackuś ewidentnie i namiętnie gra siebie, są jeszcze filmy takie, jak Pięć łatwych utworów, Schmidt, Na granicy, Zawód: Reporter, Przełomy Missouri, Obsesja, Easy Rider, albo Czerwoni.
Pójdę Ci na rękę i nie wymienię nawet Lotu nad kukułczym gniazdem, choć to rola zupełnie różna od wszystkich pozostałych. Taka poświąteczna dobroć z mojej strony, ot!

Dałbym Ci spokój i nie psuł tej Twojej agitacji na rzecz niechęci wobec Jacka, ale dawno Cię tutaj nie było i sama kultura wymaga, abym ponownie powitał Cię na forum, tradycyjnymi, staropolskimi: chlebem i argumentem. Nie pogniewasz się, mam nadzieję.

Pzdr. Wesołych (po)świąt.

_Ja_

Wiem, wiem...Wszystko wiem z tym murem, podziałami i progresem.Baa! ;-))

Pewno jesteś lepszym fachmanem ode mnie w kwestii "Życie i twórczość Jacka Nicholsona" ale moje poglądy na jego temat ma sporo niegłupich obywateli.Sporo z tych obywateli reaguje alergicznie na Jacę i wyłącza kineskop jak ma z nim być jakiś film...Pal to 6 w końcu, bo co oni NAS obchodzą? ;-)) Ale jednak jakiś miernik jest, że poza cielęcym zachwytem jackowa gra jest też często krytykowana przez tzw.znawców i ludzi z branży...
Jacek zdejmował beret przed Marlonem, a Marlon mówił- "Jack? Hmmm, poprawny ale żadne aktorskie cudo".
(BTW, przeczytałeś tę "Biografię" w końcu???)
Z Jackiem się tak utarło jak ze znaną marką...Choćby totalnie awaryjna kicha i maxymalne dziadostwo to Merc musi być the best, bo to jest Merc.Bo Jacek to gwiazda i marka i już od baaaardzo dawna nie musi być dobry!

Hmmmm...Ja tam nic nie ukrywam ;-)) Pamiętasz "Hoffę", czy w/w "Honor...", "Chinatown", czy nawet "Shining"? Toż to wszędzie ten sam Jacucha! Tyle, że w "Hoffie" ma maskowatą gębę i przegięty makijaż jeszcze bardziej, niż w "Batmanie" chyba ;-)

Noo i miałem rację, żeś lepszy, bom nie widział ani "Czerwonych", ani "Na granicy", ani "5 łatwych utworów", ani chyba "Obsesji" ale może to i lepiej.....dla Jacka ;-) Bo może byłbym jeszcze większym katem dla tego chłopca...
Bo nawet jakbym widział z nim wszystko co się da to niestety nic nie poradzę...Nie lubię, nie lubię, nie lubię, bo przestałem go lubić, bo uznałem, że gra na jedno kopyto /ocena subiektywna- nie bić mnie!/

ps- Na imprezach (wchodzę już na prive Jacy) to jest to koszmarny, obleśny perwers, który tłoczy na Viagrze kolejne towary tylko po to, żeby tłoczyć (na ilość rzecz jasna), Łyżwa to przy nim subtelny pan-dziedzic...Kupuje też nielegalne filmy z autentycznymi brutalnymi scenami gwałtów, które czasem kończą się śmiercią ofiary i tym raczy swych gości...Ot, stary zbok i knur.Ale to na boku tylko, to nie dotyczy sfery filmowej (może trochę), więc nie czytać i nie odnosić się do tego.

Ano nie pogniewam się na Ciebie, bo się znamy ho-ho! A za opłatek, chleb, sól i argumenta seredczne Bóg zapłać!

Pzdr.Wesołych!




lisoszakal

No, z tym murem to masz rację, jest na tyle duży, że ani my nie przekonamy cię do swoich racji, ani ty nas nie przekonasz :)

Zapewniam cię, że jako człowiek mający jakieś pojęcie o filmie, nie był byś w stanie skrytykować Jacusia za "Czerwonych" albo Na granicy".

Twoje poglądy ma sporo niegłupich obywateli, ale na szczęście sporo niegłupich ma odmienne :) I krytycy też się tak podzielili, okrzykując Jacka jedną z największych filmowych gwiazd wszech-czasów :)


No kurcze, wszyscy sobie czegoś życzą, a tu już się okazje skończyły, bo święta już za nami a do Nowego Roku jeszcze kawałek... heh, trudno.

lisoszakal

Na granicy i Czerwoni to akurat gnioty (pierwszy nudny, drugi polityczny, co automatycznie deprecjonuje jego wartość), mimo wszystko jednak dobre i inne rolę Nicholsona. Obsesja też żadna rewelacja. Z kolei 5 łatwych utworów powinieneś zobaczyć, bo to jeden z lepszych projektów, w jakich Jasiek miał zaszczyt uczestniczyć.

Biografii nie przeczytałem. Bo w sumie średnio mnie interesuje. Zwisa mnie to i powiewa, czy Jack to prywatnie kawał skurwego-syna (a wierzę Ci, że tak w istocie jest).

Z Marlonem nie wyskakujta, panie Janie, bo oboje doskonale wiemy, że od Jacka jest o klasę lepszy. Tak samo, jak od De Niro, Pacino, Hoffmana, Connery'ego, Von Sydowa, Hackmana, itd. (od Hopkinsa od dwie;-)).

Jaca nie musi być już dobry, ale jest. Ostatnio był dobry,... a zresztą - sam wiesz, o jaki film mi chodzi.;-)

Zdrawiam.

_Ja_

De Niro do końca kariery jeszcze nie doszedł kika dobrych ról i prześcignie Brando. Talentem mu nie ustępuje, ale Pacino i Nicholson i owszem. Day-Lewis jest też gigantem aktorskim, jeszcze jednak wiele ról przed nim.

GhostFace

De Niro nie ma szans prześcignąć Brando. Day-Lewis to gigant, następca godny Brando, ale on poświęca się teatrowi. Jedyną osobą, która ma realne szanse zostać aktorem formatu Marlona, jest Kevin Spacey.

_Ja_

Chyba tylko on może dorównać Marlonowi. Przykłady to genialne "American Beautie" i "K-Pax"... A DeNiro nie ma szans, dla mnie on jest za Pacino, Marlonem i Nicholsonem.

Witeczek

że niby De Niro niżej od Spejseja??? Bonćmy powaszni! Spacey nie ma szans bo Spacey'a już praktycznie nie ma. Był świetny w ''Siedem'' i ''Podejrzanych'' i ''American Beauty'' ale gdzie mu do Brando czy De Niro. Bluźnicie mi tu chłopaki, oj straszne bluzgi!

De Niro to (TAKSÓWKARZ,RAGING BULL,PRZEBUDZENIA,CAPE FEAR,GODFATHER 2,ŁOWCA JELENII,KASYNO) co na to Spacey? nie ma Spejseja!!! Newman też go zjada, kolejny cholernie niedoceniony geniusz aktorski. Spacey ma w sobie coś.

Dla mnie De Niro jest najlepszy! lepszy od Brando, przerósł go już swoimi rolami w latach 70/80 Taksówkarzem i Ojcem2 i Wściekłym Bykiem

Podajcie mi proszę wybitne role Marlona poza Ojcem i Na Nabrzeżach (pierwszoplanowe) może TRAMWAJ??? możeDZIKI??? . Pacino to też krzykacz z pasją teatralną lubię go bardzo. Zresztą De Niro jest bardziej wszechstronny co udowodnił w PRZEBUDZENIACH,KRÓLU KOMEDII i w komediach POZNAJ MOJEGO TATE i DEPRESJI GANGSTERA(możecie mnie tu wyśmiać, ale są to najlepsze kreacje komediowe ostatnich lat ogółem)



SORRY WIELKIE za pisownie chaotyczną, ale jestem w chaotycznym stanie;)






K-PAX genialny???LMAO

GhostFace

Spacey ma w sobie coś??? nie wiem co tam wypisałem no faktycznie coś ma, ale nawet nie wiem o co mi tam chodziło

GhostFace

Nie, stary, to Ty pierdolisz farmazony. Wymieniasz mi tu nie tyle świetne rolę De Niro, co świetne filmy (oprócz przeciętnego Przylądka strachu), w których zagrał.
Kasyno i Łowca Jeleni to rolę przeciętne, jak na De Niro.
A jako ojciec, zdecydowanie lepszy był Hoffman.

Poza tym, klasy aktora nie liczy się liczbą świetnych ról, a właśnie ich świetnością.

Wybitne role Marlona - trzy sam już sobie podałeś: Ojciec Chrzestny, Na nabrzeżach, Tramwaj zwany pożądaniem, do tego Viva zapata!, Młode Lwy, Ostatnie tango w Paryżu, Juliusz Cezar, Czas Apokalipsy i Herbaciarnia pod księżycem.


Co do Spaceya, KAŻDA jego rola zasługuje na miano genialnej. Siedem? Pal sześć siedem, nie jest trudno świetnie zagrać tak naszpikowaną emocjonalnie postać, jak John Doe.
Mówię o Podejrzanych, American Beauty, K-paxa, Kronikach portowych, Wielkim życiu (porównaj sobie jego wykonanie piosenki Bobby'ego Darina z oryginalnym) i Tajemnicach Los Angeles. A gość ma dopiero 48 lat.

_Ja_

Spacey jest genialny, i ma styl bardzo zbliżony do Brando. Pacino, Nicholson z Brando raczej nie mają po co się równać. Dla mnie to już jest ten sam poziom, nie wiem co do tego mają role, i filmy w jakich zagrali, bo tutaj nie Brando, ale właśnie Pacino, De Niro by wszystkich zmiażdzyli.

De Niro natomiast jest wg mnie lekko za trójką Pacino-Hoffman-Nicholson. Ale mówię tu tylko i wyłącznie o jego sposobie gry, różnorodności.

Uzi

Pieprzysz straszne głupoty o tej różnorodności. De Niro jest lekko ponad tą trójką jeśli chodzi o bycie kameleonem.

GhostFace

To, że zgrał najbardziej różnorodne postacie, to nie znaczy, że każdą rolę grał z zupełnie innym grymasem, mimiką. Często zbiór min powtarza w kolejnych filmach. I robi to częściej niż np Al.

_Ja_

K-PAX przeciętny.

Uzi

K-pax rewelacyjny.

_Ja_

Wszyscy wymienieni przez Was wyżej aktorzy to obecnie czołówka światowa. No i do tego Brando. Kiedyś pewien dziennikarz zaprzyjaźniony z De Niro odwiedził go kiedyś w jego nowojorskim mieszkaniu w Tribece i poprosił, aby pokazał mu statuetkę Oscara. De Niro zbagatelizował tę prośbę, a w zamian zaciągnął go do gabinetu, gdzie na ścianie, za szkłem wisiał odręcznie napisany list tej treści: "Dobrze to zagrałeś, Bob - Twój Marlon".
Ten list był przedmiotem największej dumy Roberta De Niro. Większej niż wszystkie nagrody razem wzięte, bo napisał go sam Brando - mistrz i guru wszystkich aktorów. Ich Godfather, il Padrino! Sama postać Marlona wniosła wiele do światowego kina. Być może gdyby nie on to ta wielka trójca o której pisze w tytule tematu autor tego posta pewnien nigdy nie miałaby do czynienia z aktorstwem. Nie można tak lekceważyć talentu De Nira. Głównym argumentem jest to, że jego role się powielają. Facet zagrał w ponad 70. filmach i ciężko o to by nie które gesty, miny czy ruchy się nie powielały w przeciągu całej kariery. Jest i tak różnorodny, bo kim to on już w filmach nie był. Wspomniany był też Spacey, który ostatnio świruje, odgrażając się, że kończy kariere. Przede wszystkim nie można ograniczać się do trzech nazwisk. De Niro - Pacino - Nicholson. Przytaczając tu osobę Spaceya, nie można zapomnieć o takich panach jak Day-Lewis, Ed Harris, Hackman, Carrey, Keitel, Crowe, wymieniony Hoffman, Walken, Lee Jones, Redford, Williams czy Penn. Dużo by jeszcze wymieniać. Trzeba się liczyć z tymm, że na świecie jest kupa świetnych, czasem niedocenianych aktorów.

_Ja_

''Wymieniasz mi tu nie tyle świetne rolę De Niro, co świetne filmy (oprócz przeciętnego Przylądka strachu), w których zagrał.
Kasyno i Łowca Jeleni to rolę przeciętne, jak na De Niro.''

Przeciętne jak na De Niro? Być może, ale na niedostępnym poziomie dla wielu, szczególnie ''Łowca Jeleni''
Przylądek bardzo dobry, K-Pax przeciętny... Pomyśl sobie jakim Johnem Doe byłby De Niro w latach 70tych, zapewne hipnotyzowałby jeszcze skuteczniej niż Spacey, dowodem jest tutaj kilka scen z Taksówkarza(szczególnie te irokezowe opcje), miazga!!! Spacey to twój ulubieniec rozumiem to, ale to nie ten kaliber,poziom,liga ju name it!

ja piszę ''De Niro to (TAKSÓWKARZ,RAGING BULL,PRZEBUDZENIA,CAPE FEAR,GODFATHER 2''

ty piszesz ''Wymieniasz mi tu nie tyle świetne rolę De Niro, co świetne filmy (oprócz przeciętnego Przylądka strachu), w których zagrał. ''

czyli twoim zdaniem role w tych filmach nie są dobre, powiem tak bez De Niro nie ma tych klasyków on je tworzył poprzez swoje wyraziste kreacje na równi z reżyserami, niekiedy siła filmu to własciwie tylko on(Przebudzenia)



Brando faktycznie świetny w Juliuszu, widziałem dawno na TCM, także wypadło ze łba, Young Lions i Viva Zapata czekają na odpalenie!, ale nie są to wielce uznane kreacje, De Niro ma takich więcej, najwięcej z wymienianych tu grajków, więcej od Ala,Jacka,Dustina i Marlona i od Lewisa(ale THERE WILL BE BLOOD może mnie przekonać że Daniel jest w wielkiej trójcy z Brando i De Niro) i nie wyjezdżaj więcej ze Spejsejem może jak jeszcze co zagra dobrego, ale nie Lexa Luthora...;)

GhostFace

co tu tak zamilklo? Argumenty sie skonczyly? Spacey i De Niro to najlepsi aktorzy. Moze im dorównac ewentualnie Hoffman. Nicholson najlepiej czuje sie w roli chorego, szalonego wariata. Pacino zawsze jest bezwzgledny grozny, stanowczy.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Lubię Nicholsona, ale twojego posta mogę skomentować tylko tak:

Muehehehehehehehehe...hehe...BUEHEHEHEHEHE!

Człowieku, co ty pieprzysz? Jesteś jak fanki Wentwortha, które nie widzą żadnych wad w swoim idolu. Bez jaj, człowieku. Z tym "dobrym człowiekiem" też żeś wyskoczył... To kawał skurwysyna, ale mi to nie przeszkadza. Ty tego nie widzisz, podobnie jak fanki Wentwortha nie widzą, że Miller jest pedałem. Akurat lisoszakal się zna, tu cię mogę zapewnić, a że ma inne poglądy to już inna sprawa.

A co do teatru, to on nigdy nie będzie przeżytkiem, bo zawsze będą ludzie inteligentni i wrażliwi, którzy szukają czegoś więcej niż filmu(bo spektakl teatralny to zdecydowanie większe przeżycie)

Chaplin i Duvall to dno?! Człowieku, widziałeś ich? Boże, zastanów się zanim coś napiszesz. Zapamiętaj!




Ja, gnioty to za dużo powiedziane. Nie są dobre, ale podoba mi się kreacja Jacka. "5 łatwych utworów"-biję się w serce, nie widziałem! Nadrobię w najbliższym czasie.

Witeczek

No, gnioty - tych Czerwonych to jeszcze przebolałem, ale 20 zł, które wydałem na The border to jedne z najgorzej wydanych przeze mnie pieniędzy w życiu. Scenariusz miał ambicje na dobry film, ale reżyser zaprzepaścił szanse.

Witeczek

nie obrażaj jack'a nicholsona bo on zasłużył na lepsze traktowanie.a co do chaplina to nie interesuję się pajacami takimi jak on albo roberto benigni.a duvall to wielkie aktorskie zero.zobacz jego "wybitną" rolę w "sling blade";siedzi na fotelu,pierdzi i koniec jego roli.a nicholson i tak ma was wszystkich w dupie.był,jest i będzie najlepszy.

No, panowie, mamy tutaj bardzo trudny, acz ciekawy przypadek: Maniakalny wojownik o dobre imię, honor, sprawiedliwość i dobro(patrz forum użytkownika Potężny Sześcianin) Proponuję bolesne zastrzyki w dupę, a jak to nie pomoże to umieścić w zakładzie dla osób upośledzonych umysłowo. Tam zastrzyki w dupę raz dziennie, lewatywa z wrzątku dwa razy dziennie. Do tego jako terapię proponuję codzienne granie w "Maluch Racer" po 3 godziny dziennie. Co wy na to, panowie?

Witeczek

Bracie Szlachcicu...

Ja się nie odnoszę do textów tego tam (jak mu tam), bo nie chcę psuć efektu i autowizerunku jaki ten tam (jak mu tam) sam stworzył...

Stworzył swój obraz i wyraził swe poglądy, i cokolwiek my napiszemy o nim to wyjdzie mu to na dobre.A tego przecież nie chcemy :-)))

On napisał i wystawił sobie świadectwo i cokolwiek napiszemy to nasz text "zbruka jego dzieło i jego postać" rasowego cymbała! Polemizować z mongołem? Senk ju, nie skorzystam :-)


ps- Z Potężnym Sześcianinem mam sztamę od zawsze :-) i ten wypławek jest za krótki do Sześcianina jak mniemam.

See Ya.

lisoszakal

Ta jego minka jest wnerwiająca, ale ważne jest CO i Jak mówi w filmie,jak buduje nastrój , a nie,że jest małym grubasem i ma nieciekawe życie prywatne

lisoszakal

Sześcianin go zniszczył jak tylko tamten otworzył papę :)) I ten tam(jak mu tam) zachował się tak samo jak tu-wyczaił, że trafił na mądrzejszych, podkulił ogon i uciekł :)

W ogóle to jego autowizerunku nie da się już popsuć :) Gość tym postem sam zmieszał się z błotem, i pokazał, kim jest na prawdę... Ja z nim nawet nie polemizowałem, bo polemika nie ma tu sensu. To jeden z tych typków, co mają "świętą rację", "ich zawsze musi być na górze", a "wszyscy, którzy myślą inaczej to idioci"... Tak zaczynał Osama Bin Laden, więc ty, tam (jak ci tam) zastanów się, zanim wpadniesz na jakiś...pomysł...

Witeczek

Aha, zapomniałem-fajnie, że wróciłeś(bo długo cię nie było) Bez ciebie fanki Wentwortha i Kubexa cuś się za bardzo rozpanoszyli po Filmwebie :D

Witeczek

Aaa...No baaa! ;-)

/fajno, że ktoś mnie jeszcze pamięta/ ;-)

lisoszakal

Hmm :) 'Nigdy nie dyskutuj z debilem. Najpierw zrówna Cię do swojego poziomu, później pokona doświadczeniem'.
alekow4 (?) twoje poglądy to mogę jeszcze uszanować, choć są... hhmm, dziwne, ale twojej kultury (ostatni post) nie komentuję.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
lisoszakal

Patrzysz na karierę Jacka przez pryzmat jego życia prywatnego.
Nie zaprzeczaj - Duvall czy Keitel też mieli słabsze role i nie są raczej wybitnymi, bardzo charakterystycznymi aktorami. Choć obu panów lubię - szczególnie Keitela. I ja Ci się nie dziwie - masz prawo nie lubić tego skurczybyka, poza tym po nazwiskach jakie podałeś, wiem już jakie są Twoje klimaty ;) A obiektywnie patrząc to jeden z najlepszych aktorów jacy chodzą, lub chodzili po tej ziemi. Jego uśmieszek - nie wszystkim się podoba, wielu irytuje, ja go lubię. Ale to wszystko, pamiętaj, sprawa subiektywna, tego typu twierdzenia trudno obalić, bo to Twoje myśli.

Piszesz jednak o jego brzydkiej twarzy i braku wszechstronności. Z tym pierwszym trudno się nie zgodzić - gdyby nie kariera aktorska nie zaliczałby tylu panienek ;) Wszechstronność - w "Schmidtcie", "Locie nad kukułczym gniazdem", "Easy Riderze", "Przełomach Missouri", czy filmie "Zawód: reporter" był wrednym małpiszonem ? Nie, wręcz przeciwnie. Twoja teza o braku wszechstronności jest, więc raczej bez pokrycia - takie są fakty ;) Jack nie zawsze jest Jackiem. Ja go oczywiście lubię za więcej ról, ale wolę nie wyskakiwać z "Lśnieniem" i jednym z lepszych filmów ostatnich lat czyli "Lepiej być nie może". Poczekajmy jeszcze na "Choć goni nas czas". Jeśli te role Cię nie przekonały to znaczy, że nie da rady Cię wyleczyć ;) I należy pamiętać o tym, że aktorzy to zwykli ludzie - nie należy oczekiwać od nich, że będę mieli zestaw min do każdej roli. Taki James Stewart - aktor genialny, a nie powiedziałbym, że był bardzo wszechstronny.

PS. Nicholson grał w teatrze, przynajmniej na początku kariery.

Philip

Lepiej być nie może to akurat cienki przykład. Bo i Jack tam Jackowaty do mdłości i sam scenariusz/pomysł - nic specjalnego.

_Ja_

Ano, dlatego tej roli nie podałem jako przykład. Choć sam film podobał mi się. Ale chyba przyznasz, że kreacje w "Schmidcie" czy "Reporterze" przeczą tezie Lisoszakala ?

Philip

Panowie doktorzy, proszę ignorować zachowanie pacjenta numer 9733(alekow4). Jest ono wywołane bolesnym zastrzykiem w dupę z H Cl. Możemy dzięki temu obserwować bardzo ciekawy przypadek agresji połączonej z wszechogarniającym uczuciem bezsilności. Dzięki terapii w naszym ośrodku albo do końca zamknie się w sobie, albo znormalnieje. W obu przypadkach nie będzie już niósł zagrożenia dla otoczenia. Co pan o tym sądzi, doktorze lisoszakal?

Witeczek

Sądzę, że najlepiej pozostawić małpkę samą na swojej oponce na sznurku i niech się buja przez najbliższy czas...

Ewentualnie jakieś zapiski z behawioru upośledzonych naczelnych podczłowiekowatych raz na kwartał (czego się nie robi dla nauki!) i that's all!

ps- Konkluzja- Niech się męczy, a poza tym i tak jest nieuleczalny, a poza tym szkoda naszego cennego atramentu na takie prymitywne to-to-cuś!


ps 2 /na temat wiadomy/- "Wilk", "Czarownice z Eastweek", "Marsjanie...", "Kłopoty z facetami" /tu Jacek jest zupełnie inny od siebie i super, bo ma wąsy!!! ;-))/, "Krew i wino", "Chwasty", "Czułe słówka"...itd..To też miałem zaszczyt obejrzeć i powiem, że jeden "Schmidt", czy jakaś "inna, nietypowa" rola tego chłopca wiosny nie czyni w ciżbie filmów spod gwiazdy - "Jacek Nicholson-Nichoś".

Pisał ktoś, chyba Ty, że tu i tu, np.w "Schmidtcie" kolo nie był kanalią...OK- scenariusz był taki-robiony pod niekanalię, a producent
zażyczył sobie Jacusia i cześć!
I mamy kanalię o twarzy kanalii, która próbuje grać nie-kanalię, ciepłego dziadzia i poczciwca, i czapa się robi w tym momencie!

To jakby Bruce Lee (I love him!!!) miał zagrać czarnego papieża! ;-)
Konkluzja- Jacek nie nadaje/nie nadawał się do grania nie-kanalii nawet o gangsterskim rodowodzie jak np.Vito Corleone, Carlitto Brigante, Tony Montana, czy Dracula ;-))

Happy New Year...A pamiętajta, że Sylwek jest tylko do północy...Minuta po północy jest już Mietka...Więc nie wariujta i spoko wodza z tym Sylwkiem! ;-)


Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Ależ ja nie najeżdżam na Nicholsona(bo to mój ulubiony aktor jest przecie) tylko na ciebie baranie :) Chcesz wiedzieć czemu? To przeczytaj sobie cały wątek od początku, i się domyśl :) Boże, skąd się biorą takie cymbały? xD

Witeczek

Alekow4- smyku wyluzuj. Panowie grzecznie zwracają się do ciebie i w sposób kulturalny mówią o Jacku, więc ty też pokaż swoją kulturę i pohamuj swoje zwierzęce wybryki ;>
Pozdrowienia dla "starszych" Panów :P

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Witeczek

Iż zaliż albowiem zgadzam się z twym przeambitnym twierdzeniem, mówiącym nam, iż należy używać bardziej zaawansowanych słów, używać bardziej oryginalnych składni...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Klinar

Wiem, ta wypowiedź była pisana z ironią, chciałem gościowi pokazać, jak się czują ci, co on z nimi dyskutuje :) Wieeeem, że to było niegrzeczne i niekulturalne, ale go nie przeproszę! On zaczął!

Witeczek

Jak to mówił Laskowik "publiczność przychodzi do teatru dlatego ,że chce uwierzyć aktorowi w to co ten ma im do przekazania"!!!Tak samo jest z filmem.Jeśli aktor sprawia ,że się mu wierzy,wprowadza odrobinę ciepła w serce widza oraz przykuwa go do telewizora to jest świetnym aktorem a taki właśnie jest Jack.Podstawowa zasada aktorska to umieć rozdzielić fikcje od rzeczywistości.Nie można więc zestawiać ze sobą prywatności aktora z tym jak kreuje swoich bohaterów bo sąto dwie zupełnie inne rzeczy ,które nie rzutująna jego talent.Jack zawsze był świetnym aktorem i będzie.Zawsze też będą krytycy jego dokonań.

Grudzio

Nic mnie nie obchodzi życie prywatne aktorów, oni dla mnie istnieją tylko na ekranie, a taki Nicholson wywiązuje się ze swoich ról znakomicie. Stworzył niezapomniane kreacje - kto by lepiej zagrał od Nicholsona w Lśnieniu czy Batmanie? Do grania świrów jest stworzony i chwała mu za to, że robi to co wychodzi mu najlepiej. A o niewątpliwej renomie oprócz licznych nagród świadczy głównie uznanie fanów kina, którzy dostrzegają w nim genialnego aktora.

Heeere's Johnny ! :D