nie pojmuję w pełni fenomenu tego artysty, jednak tak jak doceniam jego aparycję i grę aktorską, czy sposób bycia, nie mogę jednak tego samego powiedzieć o muzyce, jaką m.in. tworzy.
Pewnym jest, że gdyby nie kariera Rathbone'a, niewielu zainteresowałaby działalność zespołu i jego współczłonków poznanych w Interlochen Arts Academy (swoją drogą, cenionej uczelni).
First, brzmienie. Droga, jaką podąża ta formacja nie wnosi niczego nowego w nurt blues - rocka (osobiście uważam, że jest w tym wszystkim więcej kawiarnianego bluesa i brakuje charakterystycznego dla drugiego z nurtów 'pazurka'. Naturalnie, brzmienie byłoby świeższe, gdyby zespół zaoferował coś ponad standardowe rozwiązania - oryginalne kilka lat temu, ale z niesłabnącym uporem powielane, ciekawe dla niedoświadczonego ucha.
Muzyka ta stanowi swego rodzaju ciekawostkę branżową, miłą dla ucha, lecz nie porywającą (Szczecin koniec czerwca - to był koncert! :D). Wokal ciekawy, jednak odnoszę wrażenie, że... można było wykrzesać z niego nieco więcej.
Praca gitary... cóż, wyczucie rytmu mamy na pewno inne, mi, z moim zamiłowaniem do Rush’owych gitar i fali, bynajmniej brakowało interesujących main riffów i melodii. W dość chaotycznym rozgardiaszu ciężko było rozróżnić poszczególne partie (jaka to gitara, kto teraz gra??) Perkusja miejscami sprawiała wrażenie, jakby wypadła z rytmu, a dobór blach nie współgrał z dźwiękiem. Za klawisze plus - powrót do przeszłości - do gwarnych wieczorów artstycznych tętniącego życiem miasta lat 40.
Podsumuwując - 100 monkeys jako młody, 'docierający się' zespół rokuje nadzieje na przyszłość. Pytanie, dla kogo?
oj dziękuje:)
chodzi mi o to, że doceniam te zespoły które nie muszą mieć 'parcia na szkło', ponieważ są muzykami i ich muzyka mówi sama za siebie. Przykład: Myslovitz (dreshcze), Happysad (za szczerość), Linkin Park (za gniew), niedoceniany Funki Flow czy poza wszelkimi kategoriami E. Clapton (CREAM!)i wiele innych wspaniałych artystów, których twórczość pogłębia naszą świadomość i pozwala na doskonalenie własnej.
Do Jacksona nic nie mam - doceniam jego wszechstronność, a jakże :PP
Hmmm... raczej nie spodziewam się, żeby w przyszłości byli sławni. Ja też nie gustuję w ich stylu. Ale Jackson, jak się rozkręci, ma piękny głos.
właśnie, z takim głosem mógłby daleko zajść. Jego wokal połączony z czymś rytmicznym, szczerym do bólu i porywającym to było by coś ;))
To fakt, Jackson posiada ciekawy głos, niestety słabo wykorzystywany. Słyszałam, jak na koncercie wykonywał Womanizer, gdzie pokazał całą paletę swoich możliwości, więc wiem, że stać go na więcej. W jego zespole panuje ogólny haos, co utrudnia bardzo w odbiorze, więc powinni raczej skupić się na graniu starego bluesa. Taki gatunek plus głos Jacksona tworzyłoby cudowny duet. Ale to tylko moje skromne zdanie.
hoho co ja widzę, jaka dogłębna analiza.. 100 % słuszna=) nie mam w końcu takiego złego gustu muzycznego, ale małpek nie mogę słuchać najwyżej popatrzeć :D
no tak , bo nie jest regułą, że w naszych <idolach> wszystko jest idealne, co nie? ogólnie zauważyłam, że większość aktorów nie jest super muzykami - pewnie dlatego, że nie mogą się w pełni poświęcić muzyce.