Po raz pierwszy ją widziałam w Igrzyskach Śmierci i przyznam, że zbytnio nie zwracałam na nią uwagi, ale szłam do kina na czwartą część, a oglądałam tyko pierwszą więc musiałam sobie wszystko obejrzeć.
W pierwszej części była nawet okey.
W drugiej części było źle.
A później było coraz gorzej.
Ten sam "tępy" wyraz twarzy. Jakby była w nieustającym bólu. Jedyne sceny, które jej wychodziły to te gdzie musiała udawać, że jest szczęśliwa.
Przez przypadek trafiłam na film "Do szpiku kości" i postanowiłam dać jej szansę, ale i tu się zawiodłam. Ciągle ten sam nużący wyraz twarzy.
I muszę przyznać, że nie rozumiem jej fenomenu.