To chyba najlepsze określenie postaci, które grał w ostatnich kilkunastu latach. Jeden z najbardziej przereklamowanych aktorów na rynku. Idol ludzi, którzy nie mają większego pojęcia o aktorstwie i którzy za szczyt kunsztu i wszechstronności uważają nałożenie na siebie kilograma makeupu i noszenie dziwacznej fryzury.
Jest całkiem dobry (podobał mi się w Donnie Brasco i Edzie Woodzie) ale robienie z niego jakiegoś boga to śmiech na sali.
Mocno jednowymiarowy aktor, z małymi wyjątkami.