widzialam filmy z nim i we wszystkich gral tak samo, - Tajemniczego, niesmialego , szalenca
bznadzieja
niektorye babska pewnie nastawiaja sie mu bo im sie podoba, ale nie wiem co w nim jest takiego??
powiem tyle ze dupa z niego nie aktor
Pewnie masz trochę racji, ale czy ja wiem, czy we wszystkich grał tajemniczego, nieśmiałego, szaleńca? Powyższy opis mi bynajmniej nie pasuje do roli np w Blow, Arizonie Dream, Marzyciela, w Na żywo, w Beksie.
Nawet gdyby grał takiego we wszystkich swoich rolach, dajmy na to, ale czy to aby On pisze scenariusze do filmów w których występuje? ;) (pomijając Odważnego) Nie używajmy słów 'nigdy', 'zawsze', 'wszystko', jeżeli nie potrafimy poprzeć ich dobrymi, konkretnymi argumentami ;) Pozdrawiam
no! nareszcie jakiś temat o dupie.
ostatnio zrobiła się jeszcze bardziej sexy.
te okrągłości...
z chęcią odegrałabym z nim spot reklamowy z snikersa (chyba). ostro bym się wgryzła w jego dupę...wrrrrrraŁ.
***
powaga. dziecko kochane moje to, że twoja eks rzuciła cię i związała z plakatem Deppa (zapewne sparrow...a to macho), to naprawdę nie wina tego biedaczyny. nie rzucaj tutaj wrednymi oszczerstwami. nie wiem...może redtube? naprawdę.
niech bóg cię trzyma w opiece.
Pragnę zauważyć, że osoba która jest założycielem tematu pisze w r żeńskim, tylko po prostu my jesteśmy przyzwyczajeni, że Deppa zjeżdżają sami zakompleksieni faceci
A które konkretnie filmy widziałaś? Bo ja jakoś nie rozumiem twojego zdania o Johnnym....Dla mnie to jeden z najlepszych aktorów. Wszystkie jego role są po prostu mistrzowsko zagrane....
Ja raczej jestem przyzwyczajony do bandy nastoletnich fanek, gotowych oddać życie za idola, który by na nie nawet nie spojrzał. I to dopiero jest smutne.
Depp to bardzo dobry aktor, ale od paru lat w zasadzie odgrywa niemal identyczną rolę. Trochę to smutne, bo się marnuje. Fakt, zarabia na tym pieniądze, jest popularny, ale artystycznie stoi w miejscu.
Dupa z niego, owszem, niezła;)
A tak na poważnie, masz prawo do własnego zdania, oczywiście. Ja sądzę, że świetny z niego aktor. Pokazuje wiele różnych
twarzy, np. twardziel we "Wrogach publicznych", wrażliwiec w "Edwardzie Nożycorękim", cwaniak w "Blow", typowy artysta w
"Marzycielu", młody gniewny w "Beksie", mściwy psychol Sweeney Todd, transwestyta i twardy porucznik w "Zanim zapadnie
noc"... I tak mogłabym wymieniać, jak wielu innych na tym forum, ale pewnie i tak Cię to nie przekona:) Chociaż może
spróbuj obejrzeć z nim trochę więcej filmów i zobaczysz, że nie tylko dupa z niego, ale i aktor;)
popieram, że Depp jest sexy, ale nie wiem nad czym się aż tak zachwycać, nie wydaje wam się za chudy i malo umięśniony?
Moim ideałem poozostaje Christian Bale - widzieliście jego ciało?!
nie jestem lesbijka, ale podobaja mi sie prawdziwi faceci, deep nie jest w moim guscie bo ulizany na hama jest
poprostu mysle ze jest z niego slaby aktor.
Ulizany na hama? Chyba raczej na szynkę. Zgadzam się, przybyło mu trochę ostatnio, ale żeby od razu od hamów wyzywać? I w ogóle skąd wiesz, że to od szynki akurat?
http://www.pudelek.pl/artykul/24688/chcialybyscie_sie_obok_niego_obudzic/ przy okazji, jest mega przystojny ;p ponoć
Widziałam np. w "Equilibrium", owszem, jest na co popatrzeć;) Oczywiście pomijamy "Mechanika", to inna bajka... Też lubię
Christiana, ale Johnny jest po prostu na maxa seksowny, choć ciała nie ma szałowego, muszę się zgodzić. Jednak Johnny, to
Johnny;)
Bez przesady to że na tych zdjęciach z pudelka tak wyszedł nie znaczy że zawsze tak wygląda. Prawda , że przytył ale jak będzie chciał to schudnie. Ludzie sie zmieniają.
wpisz sobie w googlach ,,Johnny Depp" i tam pooglądaj zdjecia , może wtedy zmienisz zdanie.
A gdyby tak się jeszcze bardziej roztył, ogolił na łyso, uchlał na jakiejś premierze i powiedział, że pieprzy wszystkich swoich fanów, pewnie byście trupem padły na tym forum...
raczej by nie chciał, bo kiedyś powiedział, że fanów bardzo szanuje i nigdy nie odmówi autografu, bo to oni dają mu pracę:)
Ee tam, tak gadasz. Brian już to przeszedł (mój Brian z Placebo, nie twój), Robert już to przeszedł, Dżoniego też bym przeżyła.
Nawet gdyby to zrobił nadal uważałabym go za świetnego aktora. No może tylko trochę straciłby na swoim osobistym uroku:)
Dobra, skoro tu takie nudy to ja napiszę coś inteligentnego i przy okazji trochę ponarzekam... <i ten post jest do Ulterior (pamiętam o Tobie My Dear ;D), Mady, Gehenn, Gośki, Yoko, Paćka, Woman i reszty siachniętych, bo mi się chce podyskutować o czymś innym niż dupa Deppa [no chyba, że ktoś inny ma coś mądrego do dodania]>
http://www.youtube.com/watch?v=_Ye8GLPUVsM
Dear dear dear...trafiłam na to na demotach i po prostu o mało się nie poryczałam na tym filmiku i to nie z zazdrości o Bono, bo lubię U2, ale nie aż tak...tylko ku*wa, ta dziewczyna miała takie szczęście...takie cholerne szczęście, żeby być na koncercie swojego idola i być z nim na scenie przy takiej, zajebistej piosence i on ją jeszcze pocałował na koniec...
I tu przeboleć nie mogę, że nigdy nie będę na koncercie mojego Queenu i nie mam nawet co marzyć o staniu na scenie koło mojego Freddiego i w ogóle...żałośnie to wszystko brzmi, ale taka jest prawda. Ktoś tez tak ma? Tak mi się smutno zrobiło...
No tak, ale sen to tylko sen...a jak się budzisz to Cię jeszcze większa cholera bierze, bo nie dość, że to się tylko śniło, to nie ma szans, żeby się zdarzyło naprawdę. I ch*j z tym, jak banalnie czy infantylnie to wszystko brzmi, taka jest prawda. Nigdy się z tym nie pogodzę :(
A teraz się możecie ponabijać, jakie ze mnie przewrażliwione dziecko wychodzi...
Lady, ja z tobą podyskutuję *tuli*
Dobra, to może ja najpierw skomentuję zachowanie Bono - moim zdaniem to niesamowite, że to zrobił. Niesamowite w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Spełnił marzenie dziewczyny, zaserwował jej najpiękniejszy dzień w życiu i o boże, jak ja się cieszę, że są tacy artyści, ani trochę jej nie zazdroszczę, tylko się z nią cieszę. Ale ja jestem takim typem osoby, więc tym się nie należy przejmować. (Jezu, ale mi się teraz miło zrobiło, no nie mogę <3)
A demotywator faktycznie pozytywny, nie ma co. W każdym razie ja cię rozumiem doskonale. Nie mam jakichś wielkich idoli, którzy nie żyją. I to jest przerażające, bo nie wyobrażam sobie tego, że na przykład Robert umrze, zanim go spotkam. A jest taka możliwość, co mnie jeszcze bardziej przeraża. Z drugiej strony - ja też mogę umrzeć. Wszyscy możemy (jak to ostatnio pokazała katastrofa w Smoleńsku). To trudne, ale trzeba się pogodzić i iść dalej. Jeśli nie uda mi się zrobić filmu z Robertem, zaangażuję Chloe Moretz. A jeśli umrę, to każę przyjaciołom spełniać swoje marzenia zamiast mnie. I wszystko będzie toczyć się dalej. Tak więc, Lady - to okropne, że nigdy nie uściśniesz ręki Freddiego, nie pójdziesz na koncert Queen. Ale zamiast rozpaczać nad tym, spełniaj inne swoje marzenia zanim będzie za późno.
Borze liściasty, co za bełkot. Ktoś w ogóle mnie zrozumiał?
Ale ja Cię lubię :D
"Ale zamiast rozpaczać nad tym, spełniaj inne swoje marzenia zanim będzie za późno."
No i to właśnie robię na co dzień <no, staram się>. I nawet by do mnie ten temat nie przyszedł, gdyby nie ten filmik. W takich i tylko takich momentach aż mnie coś skręca, jak pomyślę, jak czuła się ta dziewczyna i że ja raczej na jej miejscu nie będę... No chyba, że jakimś tam bożonarodzeniowym cudem udałoby mi się spotkać Deppa, albo Burtona, albo Quentina, albo Aguilerę, albo kogoś jeszcze innego, kogo uwielbiam...no tak w sumie, to sporo mam tych osób :D.
Oczywiście pomijając w tym wszystkim fakt, że również ciesze się, że ludzie mogą coś takiego przeżywać. No i że jest sobie taki Bono, który potrafi się tak zajebiście zachować :D.
BTW, na koncertach Robbiego Williamsa też dobre akcje odchodzą. Ktoś na demotach podał link do koncertu, na którym Robbie też wyciągnął jakąś pannę na scenę, ale ich pocałunek już taki delikatny nie był...cóż, co kto lubi ;p.
Gehenn, życzę Ci spotkania Roberta i nakręcenia z nim filmu i spotkania Deppa i Burtona i wszystkich Twoich dearsów :D.
Już się nie smucę ;P
taaak, ale to w tym śnie to było w naszych czasach i Freddiś już nie żył. bo to był koncert w 6D(!!!) w LA i fani z całego świata się zjechali. i to było najważniejsze wydarzenie w historii ludzkości :33
ale wracając do rzeczywistości: nie będę nic smęcić bo wszystko co trzeba napisała już Gehenn I Lady :>
No w końcu jakiś temat nad którym można się pozastanawiać. Najpierw co do Bono to po prostu brak słów i klasa sama dla siebie. Udowodnił, że kocha swoich fanów, a nie tylko ich portfele. Oczywiście szkoda, że nie każdego może spotkać coś tak fantastycznego no ale gdyby tak było to nie byłoby już nic szczególnego w tym (fantastyczne zdanie naprawdę) ;)
Nie Ty jedyna Lady masz takie myśli. Ileż to już razy gryzłem się tym, że nigdy nie będę miał szansy zobaczyć koncertu Beatlesów, Michaela Jacksona czy też Jimiego Hendrixa. Jedyne co nam pozostaje to marzyć ale nie chodzi mi tu o żadne lamentowanie czy też użalanie się nad swoim biednym losem, tylko po prostu chwilowe odpłynięcie. W sumie głupio jest żałować czegoś co i tak nigdy by nie miało miejsca, więc pozostaje nam żyć tym co jest ;) Jeśli się dobrze zastanowić to można znaleźć inne sposoby żeby przeżyć coś podobnego co ta dziewczyna na koncercie U2. Ja jakoś nie mam z tym problemu no ale to już jest kwestia własnych odczuć i osobowości ;)
Jak byłam na "Nocy z U2" w Multikinie to na wszystkich trzech koncertach Bono wciągał kogoś na scenę. Ma gest.
Ja nawet nie zaczynam tematu "kogo nigdy nie zobaczę", bo nawet z tych żyjących to mam małe szanse na zobaczenie kogoś kiedyś.
Taak :D?! To przekaż mu, że ja też lubię U2, a w "City Of Blinding Lights" jestem po uszy zakochana *.*
Paciek, masz 100% rację. Ja też bym chciała być na koncercie Michaela, albo Beatlesów, albo Nirvany...ale gdyby tak taka sytuacja "wyciągnięcia na scenę" zdarzyła mi się <czysto teoretycznie> na koncercie Queenu to chyba bym umarła na tej scenie, albo zemdlała, albo nie zdołała wykrztusić słowa, a już na pewno nie dałabym się stamtąd tak łatwo wygonić ;DD. Lubię sobie takie rzeczy wyobrażać i mam w głowie miliony pomysłów na to, jak przebiegłoby takie spotkanie z np.: Burtonem, Deppem, czy Freddiem.
Dobre i to...
Gosia...6D?! ;DD Moja zajebista wyobraźnia ma jednak granice...nie umiem sobie tego odtworzyć ;p.
Teraz mi się przypomniało, jak parę lat temu zapisałam cały, gruby zeszyt historiami typu "Lady spotyka Deppa i...". Aż sobie przypomnę to grafomaństwo :D, które rozgrywało się na wszystkich kontynentach świata, a ja spotykałam Dżona w najbardziej absurdalnych i głupich okolicznościach (dajmy na to idę ulicą, piję kawę, nagle ktoś na mnie wpada, oblewam go ta kawą, a to DEPP. No i się zaczyna romans :D).
Nie tylko Ty Lady lubisz takie wyobrażenia ;) ja też mam ich mnóstwo w głowie na przeróżne tematy ale niestety muszę przyznać, że przy 6D wysiadam :D
ja kocham moje sny, bo mi się zazwyczaj aktorzy śnią, ale przebudzenie jest najgorszeL/
To w takim razie mozesz mi wytlumaczyc jakie sa podobienstwa w grze Johnnego w Piratach z Karaibow i Marzycielu? Do tego dorzucam Edwarda Nozycorekiego ;>
Rzeczywiscie wszedzie gra tak samo :D
w Marzycielu gral psychopate?? ja nie chce na Ciebie napadac, ani popierac i innych sie tu wypowiadajacych. wszyscy go ciagle bronia, nie przyjmuja innych niz pozytywnych opinii na jego temat. jezeli uwazasz ze nie jest dobrym akorem ok. ALE po pierwsze nie musisz tego wyrazac tego w tak wulgarny sposob, a po drugie chyba jednak nie do konca widziales tyle filmow zeby go krytykowac. wyraznie widac ze lubi dziwaczne role, wiele razy to podkreslal. zwroc uwage na to, ze kazdy z tych szalencow jest inny i ma bardzo rozwinieta "aktorska" osobowosc (wiesz o co mi chodzi mam nadzieje ) . tak wiec przyjmuje twoja krytyke do wiadomosci, a nawet ja rozumiem, ale nie w ten sposob powinno sie wyrazac swoje zdanie. nie wulgarnie i nie bez wczesniejszego "zapoznania" sie w tym wypadku z twórczością aktora. Obejzyj "Rozpustnika" "Marzyciela" "Blow" . Nie chce zebys koniecznie zmienial zdanie , chce zebys przynajmniej byl wiarygodny i obiektywny w tym co mowisz .
a ja się zgadzam z założycielką tematu. To że JD jest przystojny nie czyni go od razu geniuszem aktorstwa. Prawda jest taka, że grał w świetnych filmach, i zgodzę się co do tego że jest dobry, ale tylko w pewnej kategorii filmów. Niestety nie jest aktorem wszechstronnym i to jest jego wada. Ostatnio jego aktorstwo polega na pokazywaniu twarzyczki na ekranie. Do Brando czy Pacino mu baaaaardzo daleko (w "Donnie Brasco" to aż bije po oczach)