Aktor, którego będą wspominac pokolenia. Zbuntowany romantyk, niebezpieczny i tajemniczy, a jednocześnie wrażliwy. Cieszę się, że jest szczęśliwy z Vanessą i dziecmi, bo jemu się to należy, chociaż zdążył sporo narozrabiac ;) - ale za to go przecież kochamy. A także za to, że w tym zimnym świecie pogoni za narzucaną z góry modą, amerykanizacją, potrafił się oprzec i znaleźc szczęście tam, gdzie ono naprawdę jest - w rodzinie. Potrafił stac się stereotypowym tatą, o co naprawdę trudno w światku Hollywood. Ale Johnny'ego z pewnością nie powinno się utożsamiac z aktorem Hollywood. To aktor wszech czasów.
Geniusz.