Jego kości policzkowe są boskie...Johnny podoba sie wielu dziewczynom, ale niewiele znich tak naprawde dochodzi do tego, ze najbardziej urocza i sexowna rzecza w Johnnym są jego kości policzkowe ! Ten facet ma już ponad 40 i dalej jest porządany przez nastolatki ! Czy on nie jest wspanialy ?
dlaczego odrazu porąbanej ? to, że podziwiam kogoś za jego oryginalną urodę nie znaczy , że jestem od razu porąbana. Czym byliby ci wszyscy aktorzy i aktorki gdyby mlodziez (i dorosli) sie nimi nie zachwycali? bardzo czesto jest tak, ze ogladamy jakis film tylko po to, aby zobaczyc w nim swojego ukochanego aktora (aktorke) , bo normalny czlowiek tylko w ten sposob (ogladajac film) moze miec kontakt ze swoim "obiektem westechnien" lub osoba, ktorą podziwia.
zle mnie zrozumialas. ja sama bylam skomentowana ze jestem poje**** bo podoba mi sie Depp. Ja uważam ze ma bardzo oryginalną urodę a te kosci są swietne;)
hahaha szkoda że nie można usunąc komentarzy starszych niż 3 lata:D
A pewnie że mi się podoba, Johnny to Johnny, nie podoba mi się że zostawił Vanessę i puszcza się, ale piękny jest nadal:D
Miałam 16 lat i byłam baaardzo zakochana w Deppie:D Teraz mam prawie 23 ale nadal go kocham, z takich rzeczy się nie wyrasta;) Niestety nie mam już plakatów w pokoju:(
Moja siostra miała plakat Petera Andre,kojarzysz gościa?Ja wtedy miałam ze 6 lat i pamiętam jak co dzień całowałam go na dzień dobry;D Plakatowe czasy to zajebiste czasy ;D
Ja moich plakatów nie całowałam ale miałam kiedyś w pokoju dużo Leonardo Di Caprio a potem Deppa. Potem wszystko zdjęłam bo stwierdziłam, że to przerażające, że patrzy na ciebie tyle oczu:D I teraz mam tylko obrazki z ptaszkami i kwiatkami;)
Nadal za to oglądam każdy film z Deppem jaki mam okazję:) Tyle, że do Deppa dołączyło kilkunastu innych aktorów i już na pewno nie jest pierwszy. Fajnie było miec 16 lat:D
Hahahah rozwaliłaś mnie z tymi oczami :D A Leo pamiętam,bo akurat to był taki szał na Titanica i ściany w pokoju były całe oblepione jego facjatą :D
Deppa lubię za jego ekscentryczność i luz,w sumie ma w dupie co sobie inni myślą.Aktorem jest świetnym bo potrafi zagrać skrajnie różne postaci a to jest chyba dosyć trudną sztuką ;)
Gdyby patrzył na Ciebie Leonardo z 15 plakatów tez czułabyś się dziwnie:D
Nooo, od Titanica się zaczęło ale pamiętam, że mama nie pozwoliła mi obejrzec zakończenia jak trupy pływały i nie wiedziałam, że leonardo tam ginie:D
Deppa pokochałam po filmie Czekolada, a to był jeszcze taki okres, że moja przyjaciółka też go kochała i tak sobie razem wzdychałyśmy:) Depp grywa różne role, ale zastanawiam się czy zagrałby kogoś normalnego, jak np. Lester z American beauty.
15 plakatów? Nieźle :D Leo jak był młodszy to był słodki,teraz zmężniał i chociaż już swoją uroda mnie nie powala to i tak mam do niego sentyment ze względu właśnie na Titanica;P No i ma rewelacyjną filmografię ;)
Ja Deppa pokochałam w Marzycielu,świetna jego rola i genialny film.W 'Żonie astronauty' miał rolę świrka i też zagrał dobrze choć to dla mnie film nieco niższych lotów.
Ja Deppa kocham za każdy film, Leonardo właściwie też. Oni nie mają słabych ról:) No i mają jeden wspólny film;)
No tak ;D Nie widziałam Infiltracji z Leo,akurat gra tam Matt Damon którego ubóstwiam za każdą rolę więc idę oglądać ;)
Uważam jednak, że jak już się nad czymś zachwycać - to przede wszystkim nad jego grą aktorską. Niech uroda zejdzie na drugi plan.
Ja się zgadzam ze wszystkimi, którzy lubią za coś Depp'a. :P Pomijając fakt, że grywa w oryginalnych filmach i w sumie w każdym stwarza inną kreację, to moim zdaniem jego kości policzkowe kwalifikują się na pierwsze miejsce razem z nosem, ustami, głosem, włosami, klatą etc.
a co sądzicie na temat jego rwy kulszowej ,uważam że jest boska , gdybym był kobietą,zamężna i z trojgiem dzieci , to zmieniąłbym obywatelsstwo ,wcześniej zabił męża nożem kuchennym i utopił dzieci w wiśle a potem wyszedł za mąz za johnnego a wszystko to dla jego rwy lukszowej ..ahhhhhhh:D:D::D:D:D:D::D:D:D :D::D:D:D:D:Dahhhhhhh
Co z tego jak że jest pożądany skoro jest gejem.
Ale takie jest życie cizie ślinią się na pedziów typu Depp a ignorują prawdziwych facetów którzy mogli by im zrobić z siki jesień średniowiecza.
niektorzy faceci sa okropni...obrazaja aktorow i zmyślają rózne rzeczy na ich temat (np. to , że Johnny jest gejem, chociaż nie wiemy czy to jest zmyślone czy tak na serio) i twoerdzą , że nie lubią tych aktorów i to wszystko, a tak w rzeczywistości zazdroszczą im życia, tych wszystkich kobiet, pieniędzy, samochodów i talentu. są też faceci, ktorzy maja talent jak ci aktorzy, ale wiedza , ze nigdy nie beda tacy jak np. johnny czy brad pitt i dlatego ich nienawidzą...
też mam wystające kości policzkowe :p niestety na mnie tak nie lecą dziewczyny. Może jakby mnie pokazali w kilku filmach...
orchidea,kto wie kim jest zazdrosnik,moze aktor,wiedzacy,ze nigdy nie dorowna innym takim jak np.johnny...
Chciałam tylko auważyć, że nie tylko jego kości policzkowe są boskie... On jest CAŁY boski!!! Moim zdaniem największa gwiazda współczesnego kina! Zarówno uroda jak i gra aktorska w jego przypadku- bez zarzutu!
ciekawe jak reaguje johnny wiedzac jak fanki szaleja za nim.jednego jestem pewna-jest mu bardzo milo.
Temat rzeczywiście idiotyczny, ale to, że jesteś chyba najbardziej aktywną osobą na forum aktora, którego, przecież potępiasz za zupełny brak uzdolnień aktorskich też jest dziwne. Odnoszę wrażenie, że całe dnie spędzasz tylko na poszukiwaniu tematów, w których możesz udowodnić swój doskonały, oczywiście w twoim mniemaniu, gust filmowy. A za filmy dobre uznajesz chyba tylko te mniej popularne lub stare, zakładając, że to co podoba się szerszemu gronu odbiorców musi być złe.
Psychoza i Taryfiorz "mniej popularnymi" filmam? Nonsens.
Odnośnie wieku produkcji, pomyśl: kino zmieniało się przez ostatnie, dajmy na to, 120 lat. Jaka jest szansa, że najlepsze filmy, które w moim (i każdym innym - indywidualnym) mniemaniu zasługują na 10, powstały w ostatnich 2 dziesięcioleciach? Biorąc jeszcze pod uwagę, że przez ostatnie 15 lat kinematografia idzie w wyraźnie złym kierunku?
...
Twoja odpowiedź nie wyjaśnia jednak czemu prześladujesz osoby, którym aktorstwo Deppa się podoba. I nie zaprzeczysz chyba, że Psychoza nie jest tak popularna jak niektóre produkcje z ostatnich 10 lat.
Nie prześladuję osób, którym się podoba gra Deppa. Jak już pisałem - jest to kwestia osobista. Gnębię natomiast wszystkie osoby, które piszą, że jest dobrym aktorem. Łapiesz różnice? A robię to, bo to po prostu kłamstwo uwłaczające prawdziwym artystom i aktorom.
Psychoza jest kultowym filmem, który zmienił dotychczasowe i późniejsze kino nie tylko grozy. Hitchcock, tworząc Psychozę, zrobił dla kina tyle, ile nie osiągnie 15 pokoleń Nolanów, Burtonów, Fincherów...
Widzisz to, że komuś podoba się jego gra, często jest równoznaczne z tym, że uważa go za dobrego aktora.
Nie będę negować wartości Psychozy dla późniejszego rozwoju kina, jednak faktem jest, że teraz nie jest to film, który wszystkim się podoba. Sama próbowałam go obejrzeć, ale nie udało mi się dotrwać do końca, nie będę się z tym kryła, bo wolę ocenić na 10 film, który naprawdę mi się podobał, niż taki który został powszechnie uznany za klasykę, byle tylko nie wyjść na głupią nastolatkę zafascynowaną urodą niemalże 50-letniego mężczyzny. Ty natomiast bez przerwy starasz się udowodnić, jak dobry smak posiadasz, a durny, polski plebs nie jest w stanie tego pojąć. I właśnie twoje podejście jest najbardziej irytujące, nie rzeczy, które masz do przekazania, bo jestem w stanie zrozumieć, że coś może ci się nie podobać.
Wyjaśnij jeszcze jaki jest cel gnębienia ludzi, uważających Deppa za dobrego aktora? Starasz się im udowodnić, że są idiotami czy może próbujesz nawrócić ich na właściwe drogi filmowego smaku?
Mam nadzieję, że nie posądzasz mnie o snobizm? Psychoza to jeden z dwóch najlepszych dzieł, jakie przyszło mi zobaczyć. Żaden wcześniejszy ani późniejszy film nie miał takiego klimatu, na który się złożyła przede wszystkim scenografia, zdjęcia i gra świateł. Wybitna kreacja Perkinsa była nie mniej ważna. Kadry i cała scena, w której topi samochody w bagnie po prostu wbija w ziemię, jak żadna inna w tym filmie (nooo, może ostatni "shoot" na jego twarz, ale żeby to zobaczyć, trzeba dotrwać do końcówki). Do fragmentów tego filmu wracam niemalże każdego tygodnia.
Nawet i jeśli, to nie trzeba być snobem, żeby lubić filmy Hitchcocka. To nie jest egzystencjalne kino autorskie, które wyraźnie o snobizm zahacza.
"Starasz się im udowodnić, że są idiotami czy może próbujesz nawrócić ich na właściwe drogi filmowego smaku?"
Jedno nie wyklucza drugiego :)
Twoje posty wydają się jednak być nieco snobistyczne i nie ze względu na to, że podobają ci się filmy Hitchcocka. Sposób w jaki odnosisz się do innych, sprawia, że nie wydajesz się być pozytywnie nastawionym do tutejszych użytkowników. Odnoszę wrażenie, że każdy twój wpis to zachęta do jakiejś walki. Czy nie mam racji? Na przykład to, że odszukałeś temat sprzed 6 lat...
znów zignorowałeś moje pytanie, jaki jest twój cel w tym gnębieniu ludzi uważających Deppa za dobrego aktora?
Wybacz, że zadałam pytanie po raz drugi, nie zauważyłam twojej odpowiedzi. Rozumiem,że jesteś tak szlachetny, że będziesz ich nauczał, jakie filmy warte są obejrzenia, a przy okazji dowiedzą się czegoś o sobie. Widziałam, że jednemu z użytkowników, uświadomiłeś prawdę o jego urodzie, jakie to miłe z twojej strony...
"nie wydajesz się być pozytywnie nastawionym do tutejszych użytkowników"
Powiem więcej: nie jestem tak nastawiony nawet to reszty ludzi. Irytuje mnie u innych sranie optymizmem, entuzjazmem, śmianie się z byle gówna etc. Bynajmniej nie dlatego, że jestem jakimś pesymistą (nie można popadać w skrajności), ale dlatego, że kojarzy mi się to z oderwanym od rzeczywistości, nierealnym podejściem do życia. Bezpodstawnie pozytywne nastawienie potrafi zaćmić umiejętność trzeźwego myślenia. Mnóstwo ludzi pakuje się w niezłe kłopoty przez to. Zawsze za pomocą chamstwa, cynizmu i sarkazmu tłumię ten entuzjazm u innych, buahahahahaha.
Wyjściem o wiele lepszym od bycia optymistą, jest bycie jednym z wiecznie niezadowolonych,polskich buraków,plujących na innych, bo coś im w życiu nie wyszło. Jesteś doskonałym przykładem osoby wylewającej frustrację na ludzi nieznajomych, byle tylko udowodnić sobie, że znaczysz cokolwiek. Jestem ciekawa czy masz odwagę być taki w życiu realnym. Częstotliwość twoich wpisów tutaj, to, że bez przerwy szukasz punktu zaczepki, a nawet ilość obejrzanych przez ciebie obrazów, skłania do sądzenia, że twoje życie towarzyskie nie jest tak udane jak riposty, którymi próbujesz ludzi zdołować. Wiesz, to że nazwiesz kogoś debilem albo napiszesz,że ma krzywy ryj, ubierając to tylko w wysublimowane słowa, którymi chyba się szczycisz nie oznacza, że coś się w jego życiu załamie czy zmieni i nie wyplenisz z nikogo entuzjazmu, bo dla wielu jest to jedyna rzecz, dzięki której potrafią żyć w świecie pełnym tak gburowatych ludzi jak ty. To jednak smutne, że sam będąc wiecznie niezadowolonym próbujesz innych do tego zmusić, ale sposób w jaki to robisz, raczej nie zadziała. Nikogo już nie rusza krytyka ludzi takich jak ty, czyhających tylko na pretekst do walki, bo są rzeczy poważniejsze od tego, że Depp jest kiepskim aktorem. Nie myśl sobie, że jesteś kimś wyjątkowym, wielki krytyku filmowy, tylko dlatego, że używasz słów, których połowa naszego narodu nigdy nie słyszała, albo dlatego, że znasz zasady interpunkcji czy ortografii, a pisanie ciętych komentarzy, to twój największy atut. Dla innych wyznacznikiem zajebistości są osiągnięcia w prawdziwym świecie, a nie nic nieznaczącym koncie na filmwebie.
Chcę wzbudzić w ludziach poczucie niskiej wartości. Słuszne zresztą. Tyczy się to internetu i rzeczywistości.
Ponadto wszyscy się czepiają mojej pisowni. Wymień mi choć jeden wyraz, którego użyłem, a który byłby dla ciebie niezrozumiały.
A swoją wartość cenisz wyżej od innych? Musisz mieć za dobre przekonania o sobie lub wręcz przeciwnie i jesteś niedowartościowany, bo jeśli znałbyś swoją realną wartość twoje działania byłyby zupełnie pozbawione sensu.
Przecież sam chwalisz się zasobnością swojego słownika: " niemal do perfekcji opanowałem sztukę poprawnego pisania po polsku, zasad stawiania znaków przestankowych, co wbrew pozorom na tym portalu jest bardzo rzadko spotykane. Zdania wielokrotnie złożone stały się codziennością.[...] zasób słownictwa, umiejętności wyciągania wniosków, argumentowania ich, przewidywania reakcji innych poszybowały w górę..."
Tak, czy to źle? Od początku czwartorzędu panuje jakaś durna moda na zaniżanie swojej wartości. Sztuczna skromność jest passe. Ponadto nie wiem, jaką logiką się kierowałaś, pisząc, że ktoś taki jak ja jest pewnie niedowartościowany.
Dawaj przykłady słów, które "połowa naszego narodu nigdy nie słyszała". Konkrety, albo kończę dyskusję, bo przestaje ona spełniać moje wymagania motywacyjne.
Nie będę ci dawać żadnych konkretów, wyjdź na ulicę i posłuchaj w jaki sposób ludzie składają zdania, wtedy powinieneś dowiedzieć się co mam na myśli.
Być może starasz się zniżyć wszystkich do swojego poziomu,to właśnie świadczyłoby o niedowartościowaniu.
"Od początku czwartorzędu panuje jakaś durna moda na zaniżanie swojej wartości. Sztuczna skromność jest passe." Dziwne, skoro skromność uważasz za passe, a dążysz do tego, aby ludzie mieli zaniżoną ocenę własnej wartości, to w jakiś sposób się wiąże. Twoje działania i późniejsze oczekiwania są sprzeczne.
Nie będziesz dawała konkretów, bo ich nie ma, tylko bezpodstawnie obrzucasz innych ludzi kałem.
Nie obchodzi mnie to, jak mówi i pisze plebs. W moim otoczeniu - na salonach - wszyscy dbają o formę wypowiedzi.
Drugi akapit to największa bzdura, jaką dzisiaj przeczytałem. Do mojego poziomu się nie da zniżyć. On jest nieosiągalnie wysoki dla innych.
Napisałem wyraźnie, że "chcę wzbudzić poczucie niskiej wartości. SŁUSZNE ZRESZTĄ", co całkowicie wyklucza jakąkolwiek sztuczną skromność.
Twój drugi akapit to również największa bzdura jaką dzisiaj czytałam, nie wiem co wpływa na twój "nieosiągalnie wysoki" poziom, zresztą do tej pory jakoś go nie zauważyłam.
Nie obrzucam nikogo kałem, jak to obrazowo określiłeś, tylko staram się zrozumieć twoje powody. I dodam, że twoja osoba nieźle mnie zaciekawiła hahaha, ale chyba masz racje i pora kończyć tą dyskusję, bo do niczego ona raczej nie prowadzi.
Wymiana tego, co "wpływa na mój nieosiągalnie wysoki poziom", spowodowałaby, że ta dyskusja ciągnęłaby się w nieskończoność. Możemy zacząć od tego, że znam się na kinie.
Jestem pewna, że twoje umiejętności, wiedza i możliwości są nieskończenie wielkie, dlatego powinieneś podołać wymienieniu choć kilku z nich. To czy znasz się na kinie jest sprawą względną,
Sam nie wiem, co by tu jeszcze napisać...
Chyba jestem zmęczony, dzisiaj miałem kartkówkę z podstawowych działań arytmetycznych na liczbach całkowitych.
Przecież nie lubisz skromności, myślę, że nie jesteś na tyle zmęczony, aby nie móc się pochwalić swoimi cudownymi uzdolnieniami.
Tak, a ja dziś miałam z dodawania i odejmowania ułamków. Było ciężko...