To książka o miłości. Autor pisze o miłości, ale jednocześnie nie wierzy już w nią, nie potrafi znaleźć dla niej miejsca, przyszłości, w rezultacie gromadzi w swej gardzieli gniew, pretensję i szaloną myśl, żeby temu w jakiś sposób przeszkodzić, zniszczyć. A może to kwestia samych wartości? podkreślam - bohaterzy Hłaski kochają się naprawdę, ale to niczego im nie ułatwia, wręcz przeciwnie - pogrążają się jeszcze bardziej, zrywają z przeszłością dla nowego, lepszego jutra. Oni wszyscy są jakby okrojeni z jakieś cząstki serca. Taka jest właśnie puenta - smutna, przez co nawet papieros tuż po lekturze traci swój naturalny smak:)