Michael Keaton powinien dostać oskara ale za Beetlejuice'a a nie birdmana! Naprawdę nie podobała wam się rola Redmayne'a?? Albo Eddie albo nienominowany jake gyllenhaal.To że facet biegał z gołą klatą po ulicy nie czyni go faworytem do oskara.Ja wiem że sentymenty i że Keaton jest wielki ale nie możemy przyznawac nagród tylko dlatego że ktoś jest fajnym gościem.
Nie zgadzam się z Twoją opinią - Michael Keaton pokazał pełnię klasy - już nie wspominając o wyrazistej, mocnej i przekonującej roli, trzeba pamiętać o tym, że to go musiało dużo kosztować - w końcu Riggan ma wiele wspólnego ze swoim odtwórą. W którymś wywiadzie sam Keaton przyznał, że to jego rola życia - tym bardziej szkoda, że nie został za nią nagrodzony.
Michael Keaton dokonuje w "Birdmanie" wręcz aktu samozniszczenia, by niczym Mickey Rourke w "ZAPAŚNIKU" narodzić się na nowo, jak feniks z popiołów. Jego Riggan Thomson stracił/przegrał przecież w życiu wszystko, z wyjątkiem sztuki. Zatem to film o jej poszukiwaniu. Każdy, kto miał w sobie tę odrobinę ambicji i nie wszystko poszło mu w życiu tak jakby sobie tego życzył, wie o co chodzi. Jest Birdmanem, co oznacza: nie znaczę zupełnie nic. Składając się na scenie w ofierze Riggan nie tylko odnajduje sztukę w sobie, on się nią staje! Dlatego odrywa się od ziemi, odfruwa. Udało mu się!
Jest poza zasięgiem Eddiego.