Mieczysław Stoor

7,6
8 541 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Mieczysław Stoor

polskie kino lat 60-tych miało szczęście do aktorów odtwarzających role gestapowców.Choć wysoko poprzeczkę zawiesił E.Karewicz,to przecież pozostali aktorzy też stanęli na wysokości zadania.Pamiętny greps sturm fuhrera Staedtke...perfidię bolszewików znamy nie od dziś...-powtarzam z uciechą do dziś.Wspomnieć należy K .Chamca,czy p.Duriasza(nie tylko z klossa,ale jako willego Sonnenbrucha z Niemców).Na szczęscie nie poznałem z autopsji zbrodniarzy,których tak udanie(moim zdaniem)odtwarzali w/w aktorzy.Wybucham śmiechem,gdy widzę C.Żaka jako hitlerowca,niestety "Miodowe lata" zrobiły swoje i p.Żak nigdy nie wzbudzi we mnie innego odczucia jak śmiech,choćby grał wszystkich nazistów naraz.

alfer

Chamiec, Karewicz i Stoor to moje prywatne ulubione "trio" odtwarzających role gestapowców. Każdy z nich odtwarzał swoją postać inaczej.
Karewicz - no, to Karewicz, sprawa prosta, każda rola to perełka. Jako Brunner był groźny, niepokojący, ale też na swój sposób uroczy.
Chamiec - Chamiec stworzył postać Lothara, jako nieprzewidywalnego Sturmbannfuehrera, który swym głębokim, zimnym głosem czaruje ofiarę, po czym zupełnie ją rozbraja wizjami tortur - zachowując ten charakterystyczny uśmiech.
Stoor - jego Staedke był przeuroczy. Niby fajtłapa, ale nadal gestapowiec. Miał przecież dość dużą władzę... On zdobył moją największą "sympatię" jako gestapowiec. No, o ile o czymś takim może być mowa.
A co do Żaka - muszę się z Tobą zgodzić, nie pasuje i nie będzie pasował do roli takich ludzi, może dlatego, że miał tak wspaniałych poprzedników w postaci wcześniej wspominanego tria?

cwaj

Dzięki za posta. Miło mi ,ze mamy podobne opinie. Trafione lub chybione obsady niektórych ról filmowych , to niekiedy dla mnie fajna rozrywka i powód do uśmiechu. Nie tylko p.Żak jest dla mnie aktorskim pudłem w obsadzie. Mam jeszcze dwa takie , w moim odczuciu , reżyserskie wtopy i to w odniesieniu do aktorek -moim zdaniem co najmniej dobrych. Magdalena Zawadzka -Baśka Wołodyjowska - mocno mi nie pasowała do roli Lady Makbet w Teatrze tv (dawne ,zdaje się 70-te lata -do oglądu na tv Kultura). Żywiołowy , pełen radości życia Hajduczek , mimo niewątpliwego talentu , w roli krwawej jędzy absolutnie mnie przekonał. Jeszcze większym pudłem było ,moim zdaniem, obsadzenie w tytułowej roli Hrabiny Cosel -Jadwigi Barańskiej. Wybitnie mi nie pasowała w tej roli. W roli kobiety , której uroda i inne zalety zwróciła uwagę króla Augusta II bardziej by się sprawdziła , moim zdaniem , Beata Tyszkiewicz. Sądzę jednak , że w tym przypadku o powierzeniu roli p. Barańskiej zadecydowało to ,iż reżyserem filmu (wg.mnie dobrego) był jej mąż - Jerzy Antczak. Co nie przeszkodziło im, wspólnie stworzyć nominowane do Oscara "Noce i dnie ". Są więc aktorzy , którzy pewnych ról grać nie powinni . Jak stwierdził Roman Kłosowski - nie dla niego była (jest) rola Hamleta. Choć o ile pamiętam , p.Kłosowski o Hamleta się "otarł" w sztuce teatralnej ,chyba pt : " Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna".











alfer

Ja mam nieodparte wrażenie, że czasy prawdziwych Aktorów, takich przez duże "a", nieodwracalnie minęły. Chodzi mi o mężczyzn. Nie znam wielu aktorów młodego pokolenia, którzy emanowaliby tym "czymś", mieliby też świetny warsztat i wykształcone emploi.

cwaj

Tak ! Ja tez z trudem takich znajduję ...trzeba dużo dobrej woli . Oglądając wcześniejsze polskie kino to perełek ,jeśli nie pereł ,można doszukać się nawet w epizodach . Kwestia (scena ) na kilkadziesiąt sekund a przy tym pokaz aktorstwa , który wystarcza na cały obecny (współczesny) film.

alfer

Dokładnie, myślę tak samo... Nawet mała rólka była (zazwyczaj) dobrze zagrana przez ówczesnego aktora. Teraz... Szkoda patrzeć. A nawet dobrze zapowiadający się aktorzy potem idą do serialu w znanej stacji - i tym tracą szacunek... Tak trochę z innej beczki - nie wiem czy wiesz, ale Chamiec miał (jakby to powiedzieć, nadal ma...) syna - z Laurą Łącz. Może on pójdzie w ślady ojca? Gdyby miał jego talent, byłoby ciekawie gdzieś go obejrzeć.

cwaj

Tak. Dowiedziałem się przypadkiem (nie na filmwebie) . W jakimś "pytaniu na śniadanie " (jak ja tego nie cierpię !) p. Łącz dzieliła się (żaliła ) problemem , iż syn wyprowadza z domu ... takie tam pogaduchy o pieskach , które mają problemy z wypróżnieniem :-) Istotnie - chłopak może mieć głos i iskrę talentu po obojgu rodziców. Mnie natomiast zaskoczyła biografia Ojca p.Laury - Mariana . To właśnie mistrz takich " pomniejszych " rólek - miał ich sporo w swej biografii. Zaskoczeniem dla mnie, była Jego przeszłość sportowa. To reprezentant PIŁKARSKIEJ REPREZENTACJI POLSKI ( chyba ŁKS? ). Tajniak w " Stawce" , zbójnik w "Janosiku " , obok Karewicza herbatnik Balcerka w " Alternatywy 4 "...Aktor niby drugoplanowy , niby epizodyczny a zapisał się w mej pamięci wyraźniej niż dzisiejsi "gwiazdorzy"...

alfer

Nie, naprawdę?! Był piłkarzem? ...Jej, przeżyłam właśnie mini szok. To niesamowite! Właśnie zajrzałam na Wikipedię - jak byk stoi, że reprezentował Polskę w piłce nożnej. Ale nigdy tego nie sprawdzałam... Dzięki. :)
Też nie znoszę "Pytania na śniadanie" i innych pseudoprogramów kulturalnych, ale musisz przyznać, że (jak sam piszesz) - często można się z nich wiele dowiedzieć. Z tego co wiem, syn Chamca studiuje bodajże ekonomię, ale ma ciągoty aktorskie. Oby poszedł w Tatę, a nie Mamę. Nie żebym jakoś specjalnie Łącz nie lubiła, ale nie przepadam za tym jak gra. Poza tym wydaje mi się, że jest dość natrętną, nadopiekuńczą mamą... Mogę się oczywiście mylić.
Ja pamiętam śmieszny epizod Mariana Łącza z "Przedświątecznego wieczoru" - jak grał (dość podpitego) kolegę Zapały. W ogóle w scenie z kolegami-kombatantami głównego bohatera wystąpili sami świetni aktorzy - Karewicz, Maklakiewicz, Cybulski (choć tak bardzo za nim nie przepadam) - i sam Łącz.
Miło, że lubisz te same filmy i aktorów. Myślałam, że o to dość trudno...

alfer

PS A co do gwiazdorów - na palcach jednej dłoni mogę wymienić aktorów współczesnych, którzy dobrze grają. :)

cwaj

Ja bym dołożył Augusta Kowalczyka jako Johanna Dehne. To jest wg mnie no.1, przy okazji warto wiedzieć że sam był więźniem obozu koncentracyjnego tym bardzie słowa uznania - on poza SWnŻ jeszcze w kilku filmach grał SS-mana. O ile Stoor to taki sympatyczny SS-mann to role Kowalczyka naprawdę przyprawiają o dreszcze (fakt, że wydanie mu w tym pomagała mi fizjonomia).

muchomorek

Zgadzam się, oglądając go zawsze zastanawiam się że gra tak jak to widział.
Bardzo ciekawe są jego opowieści o obozie.

cwaj

Tak, to prawda: "Są (...) aktorzy , którzy pewnych ról grać nie powinni..." [jak np: pan Olbrychski Józefa Piłsudskiego, choćby ze względów moralnych patrząc na to, jaką postawę dziś prezentuje...] A jednymi z wielu ulubionych moich filmów lat 50-60 to np: "Pociąg" (1959) Kawalerowicza czy "Ludzie z pociągu" (1961) Kutza...

alfer

Nie do końca sie z Państwem (panami?; awatar i nick "cwaj" są męskie, ale w wypowiedziach - forma żeńska) zgadzam. "Nie do końca", bo choć zasadniczy ton Państwa uwag podzielam, to jednak w sprawie kwalifikacji aktorskich i kreacji pana Cezarego Żaka mam odmienne zdanie. Być może nie wszystkie role kreowanych przez niego "szwarccharakterów" Państwa przekonują, niemniej rola dekadenckiego esesmana Hauptsturmfuhrera Harry'ego Sauer'a w telewizyjnym serialu "Tajemnica twierdzy szyfrów" była - moim zdaniem - prawdziwą perełką. Ten zdemoralizowany do cna narkoman, uciekający od prześladujących go wizji w alkohol i muzykę operową (słuchał wciąż arię Nessun dorma z opery Pucciniego "Turandot") to prawdziwy majstersztyk aktorski. Oczywiście, "zaszufladkowanie" aktora (zarówno w przypadku Cezarego Żaka jak i Magdaleny Zawadzkiej) przeszkadza nieco w odbiorze ich kreacji drastycznie odbiegających od przypisanego im stereotypu, niemniej jest to bardziej kwestia tzw. wyrobienia widza i jego umiejętności zdystansowania się od schematu, niż samych kwalifikacji zawodowych aktora. Żaden aktor, choćby najzdolniejszy, nie jest w stanie "przeskoczyć" własną fizyczność, rzecz w tym, co on z tą fizycznością potrafi zrobić, jak jej użyć. Charaktyerystyczna jest w tym przypadku podwójna rola Cezarego Żaka w "Ranczu", w którym kreowani przez niego bracia - bliźniacy, wójt i proboszcz, pomimo fizycznej identyczności, różnią się jednak od siebie zdecydowanie nie tylko kostiumem, właśnie dzięki wielkiemu kunsztowi aktorskiemu pana Żaka.
Niezależnie od różnicy zdań dziękuję Państwu bardzo za wypowiedzi znamionujące wiedzę i sympatię do ludzi i czasów bliskich także i mnie. Pozdrawiam ciepło i życzę wielu dalszych ciekawych wrażeń w kontaktach z polską twórczością filmową.

omaley

Dzień dobry, parę opinii bym zmieniła, minęło 6 lat, wtedy nie miałam jeszcze dwudziestki.... Za dużo w tym było buty i uogólnienia. Jest obecnie wielu dobrych polskich aktorów! jest, tylko trzeba wyzbyć się kojarzenia wszystkiego co obecnie się kręci z komediami romantycznymi - to uwaga do mnie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones