Tyle milionów ludzi, szczególnie kobiet, obejrzało sobie Władcę pierścieni, spora liczba zachwyciła się subtelnym, Legolasem, cukrem w lukrze, a tu... masz ci los, oryginalny aktor nie ma nic wspólnego z uroczym elfem (ja wolę Boromira -tak na marginesie....a Haldir? No cóż bardzo go przypominam z wyglądu, ba, bo ja nie mam włosów doczepionych!). W każdym razie sądzę, że to trochę przykre, ludzie obejrzą sobie, podniecą się, a tu takie zaskoczenie i rozczarowanie. Przynajmniej Bean wygląda bardzo podobnie do swej roli filmowej, podobnie w życiu prywatnym, Wood podobnie. To chyba szalone ryzyko zagrać w filmie postać tak różną od siebie? Komputerowo wszystko porobione, a tak naprawdę... to tylko fantazja.