a dokładniej, usiłowałem obejrzeć. I męczy mnie jak natrętny komar myśl uporczywa - co się stało z
reżyserem doskonałego "PitBulla"? Czy to był przebłysk geniuszu jak grom z jasnego nieba a
potem czarna dupa? Bo wygląda na to,że tenże świetny film był jak seks bez prezerwatywy
skutkujący natychmiastową ciążą. Czy teraz ten pan się przestraszył i bez podwójnego Durexu
nigdzie się nie rusza?