Przemysław Saleta 

W jego przypadku wyszło tak, że marzenia udało się zrealizować. W kick boxingu zdobył wszystko co było możliwe do zdobycia. Później zaczął uprawiać boks. I tu również znakomicie się sprawdził. Ale prawdziwą furorę zrobił w świecie show businessu. Występując w popularnych reklamach i filmach podbił serca zwłaszcza damskiej części publiczności. A było to tak...


W pewnym momencie zapanowała moda na Bruce'a Lee. Na ekranach pojawił się film "Wejście smoka" z 1973 r. Zbiegły się z tym pierwsze sukcesy Piotra Siegoczyńskiego, mistrza świata w semi kontakcie w kick boxingu. O tym sporcie zaczęło być głośno. Tak oto Przemysław Saleta również chciał trenować kick boxing. Ale ponieważ wtedy w drugiej klasie "ogólniaka" mieszkał w Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie nie było żadnego klubu uczącego kick boxingu, boksu czy karate, trenował na własna rękę. Ale tak naprawdę prawdziwe treningi rozpoczął dopiero na drugim roku studiów.W wieku 19. lat trenował w klubach amatorskich. Ale od początku podchodził do tego dosyć poważnie. Może nie myślał wtedy o tym, by zostać mistrzem świata. Ale chciał wygrać pierwszą walkę. Gdy już ją wygrał, chciałem zostać mistrzem Polski. Zdobył i ten tytuł. Szybko wygrał też pierwszy turniej międzynarodowy. Dlatego zapragnął zdobyć mistrzostwo Europy, Świata i tak dalej.


Wielokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, był mistrzem świata i Europy amatorów. Był też mistrzem Europy i mistrzem świata zawodowców. Już wtedy na jego walki, w "Operze Leśnej" w Sopocie, czy poznańskiej "Arenie" przychodziły tysiące widzów. Często toczył sparingowe walki z najlepszymi polskimi bokserami (między innymi z Andrzejem Gołotą), więc nic dziwnego, że namawiano go, by spróbował swych sił i w tej dyscyplinie sportu. Stoczył trzy bokserskie pojedynki jako amator w barwach warszawskiej Gwardii. Pokonał w pojedynkach ligowych trzech czołowych pięściarzy kategorii ciężkiej (Pyra, Rybiński, Włodarczyk) i wyjechał na Florydę. Tam stoczył 29 lipca 1991 r. swój pierwszy zawodowy pojedynek. Debiut był jak marzenie. Saleta znokautował w I rundzie Stephena Paolilli z USA, a jego sukces obserwował słynny Muhammad Ali, zaproszony przez organizatorów z Miami na otwarcie nowej hali. W pierwszym rzędzie siedziała też Joanna Pacuła, znana polska aktorka, która od lat robi karierę w Hollywood. Z siostrą Joanny Pacuły, Ewą, Przemek wziął później ślub. Z tego związku ma córkę.


Trzy miesiące po walce w Miami Saleta przyciągnął na warszawski Torwar blisko 4 tys. widzów. W pierwszej gali boksu zawodowego po wojnie, organizowanej przez Jerzego Kuleja, Saleta wygrał w VIII rundzie przez techniczny nokaut z Walijczykiem Ianem Bullochiem i zarobił, jak na owe czasy, astronomiczną kwotę pieniędzy 100 mln. starych zł. Od tego czasu w Polsce bywał raz na kilka miesięcy. Na blisko cztery lata osiadł na Florydzie, gdzie trenował pod okiem legendarnego Angelo Dundee, człowieka, który w przeszłości trenował i stał w narożniku tak wielkich mistrzów jak Muhammad Ali i Ray "Suger" Leonard. Saleta walczył w tym czasie w kategorii junior ciężkiej (86,2 kg.), co przy jego wzroście (194 cm) skazywało go na częste głodówki. Angelo Dundee od początku powtarzał, że Polak wcześniej czy później zostanie mistrzem świata. Mówił to nawet wtedy, gdy Saleta przegrywał przed czasem z Timem Martinem. Dla starego Angelo był to po prostu wypadek przy pracy. Saleta wygrał kolejnych 17 walk, został mistrzem Florydy i czekał na wielką walkę.
Doczekał się takiego pojedynku w 1994 r. W Cardiff spotkał się z byłym, trzykrotnym mistrzem świata, Anglikiem Dennisem Andriesem. To był straszny bój, którego stawką był wakujący tytuł International WBC w kategorii junior ciężkiej. Saleta wygrał zakontraktowany na 12 rund pojedynek i awansował na 4 miejsce w rankingu WBC. Walka o mistrzostwo świata była coraz bliżej. Niestety, kolejny wypadek przy pracy, pokrzyżował te plany. 27 sierpnia 1994 r. Przemek uległ nieoczekiwanie, już w pierwszym starciu, Johnowi Mc Clain. Później wygrał jeszcze trzy pojedynki i podjął decyzję o zmianie kategorii. Miał serdecznie dość zbijania wagi. Gdy toczył swój pierwszy pojedynek w wadze ciężkiej, z Węgrem Lajosem Erosem, ważył ponad 100 kg. Walka, wygrana przez Saletę na punkty odbyła się w Kilonii, choć pierwotnie pojedynek ten miał odbyć się na norweskim okręcie. W Norwegii zawodowy boks jest zakazany, a statek pływający pod banderą tego kraju to część terytorium. Z tego też względu bokserów, którzy mieli walczyć na statku i widzów, którymi mieli być pasażerowie tej jednostki, przetransportowano na ląd w Kilonii i tam odbyła się ta walka. Kto wie, jak potoczyłaby się dalsza kariera Salety w wadze ciężkiej, gdyby tak szybko nie zdecydował się na walkę o tytuł mistrza Europy. Przemek mówi, że takich propozycji się nie odrzuca. Zdecydował się więc na pojedynek z Chorwatem Żejlko Mavroviciem. Walka była krótka. Pod koniec I rundy sędzia przerwał pojedynek, choć Saleta był zdolny do kontynuowania walki. To zostawiło pewien niedosyt. Przemek nie zamierzał kończyć kariery. Po rocznej przerwie i wyleczeniu kontuzji znów stanął na ringu.


W przerwie od boksu zdążył zostać komentatorem walk bokserskich, zagrać w kilku filmach, nagrać reklamówkę. Lecz świat show businessu jest mniej prawdziwy, niż świat boksu. Właściwie do telewizji trafił poprzez boks. Zaczęło się od tego, że po przegranej walce o mistrzostwo Europy, komentował walkę Mike’a Tysona w Canal +. Po walce Janusz Basałaj, dyrektor programu uznał, że zrobił to na tyle dobrze, że zaproponował Salecie współpracę. Później poszło to trochę dalej. Dostał swój program autorski, talk show, program "Nie przegap" Udało mu się więc przejść płynnie ze sportu do show businnessu. Być może wynikło to z tego, że zawsze zdawał sobie sprawę z tego, że do końca życia nie będę żył z uprawiania sportu.


Miał też okazję występów w filmach: "Sztos" (1997) Olafa Lubaszenki, "Młode Wilki 1/2" (1997) Jarosława Zamojdy, "Zakochani" (1999) Piotra Wereśniaka, "Cudzoziemiec" (2003) Michaela Oblowitza ze Steven'em Seagalem i serialach telewizyjnych: "Klasa na obcasach" (1998-2000), "Lokatorzy"(1999). A możliwość bycia przez moment kimś innym była dla Salety niezłą zabawą.