River Phoenix

River Jude Bottom

8,4
4 172 oceny gry aktorskiej
powrót do forum osoby River Phoenix

Ćpajom Pijom Palom.Chciałbym to zrozumieć,ale nie rozumiem.Szkoda każdego człowieka, który umiera w młodości!!!!!!Życie to nie film, nie gra komupterowa tu nie ma wiele żyć,alternatywnych zakończeń!!!

Trochę walisz sloganami typu "życie to nie film" itd. Nigdy nie chodzi o to, nikt nie myśli, że to film itd. To takie mówienie dla mówienia, które w ogóle nie dotyka prawdziwych problemów. Trochę podobnie jest też z tym 'szacunkiem' dla życia.
Jeśli chodzi o Rivera, to nie wiem czy wiesz, ale on nie zaczął ćpać od tak sobie, dla zabawy, dla rozrywki czy dlatego, że inni tak robią. On po prostu przygotowywał się to zagrania w filmie "Moje własne Idaho". Ponieważ w filmie przedstawione jest środowisko ćpunów i męskich prostytutek i on miał grać taką prostytutkę, to River zaczął zapoznawać się z takim środowiskiem panującym w rzeczywistym świecie. Chciał wiedzieć jak coś zagrać, jakby się czuł gdyby był taką prostytutką, takim ćpunem. Bardzo dużo rozmawiał i spotykał się z ludźmi w ten sposób żyjącymi i to go w końcu wciągnęło. Na początku to było profesjonalne podejście do aktorstwa - zaplanowanie maksymalnego zgłębienia tematu, a potem jednak przerosło jego siły i po prostu wpadł w nałóg. No i w końcu zginął. Taka była jego historia - nie ze złych intencji, nie dla zabawy, nie dlatego, że nie miał szacunku dla siebie i nie dlatego, że myślał, że życie to film. Po prostu są różne sytuacje w życiu i różne sposoby prowadzące do śmierci chcianej jak i przypadkowej.

użytkownik usunięty
Eleonora

oj pierdolisz sloganami żaden mi profesjonalny aktor tak by nie zrobił!!!!!!i nie wymondzraj się.Cpun to Cpun i koniec!!!!!!!!!!Ja też przebywałem w wojsku z ludzmi kozy brali narkotyki ijakos nie spróbowałem.poprostu chłopak miał słabszą wole i spróbował.Szanuje Swietej pamięci Rivera Phoenixa ( zapomniał po prostu gdzie jest świat realny a gdzie film):"ty go bronisz jak matka której syn zabił czlowieka a ona twierzi ze to spokojny miły uczynny synek!!!!!!!po prostu nie znalazł na swojej drodze kogoś kto móglby mu pomóc.A przecierz miał tyle rodzeństwa.

Głupoty piszesz. Samo porównanie z tą matką broniącą syna jest kretyńskie. I równie kretyński jest tekst o nie odróżnianiu filmu od życia. Wybacz, ale brzmi to tak cholernie naiwnie i sentymentalnie. Jeśli wierzysz w coś takie to... :-/ A poza tym nie chodziło o to czy River spróbował czy nie spróbował. Jak ktos próbuje to nie musi od razu zacząć ćpać więc nie przypisuj mi jakichś dziwacznych intencji jakobym prawieże pisała, że ktoś go do tego zmusił czy coś. Wolna wola. I nie o to chodzi. Po prostu kiedy człowiek znajdzie się w pewnym otoczeniu, przeżywa coś - o co u aktora z racji zawodu niestety łatwo - to po prostu łatwiej może wpaść w taki nałóg. Tak akurat u niego wyszło, tak się potoczyło, a zaczęło się tak jak się zaczęło, czyli właśnie przygotowaniami do tej roli. To są po prostu fakty, a nie jakieś usprawiedliwienia. A że Ty w wojsku nie brałeś to wiesz dla mnie to żadna wielka zasługa Twojej silnej woli, czy niezwykłej osobowości. Nie chciałeś to nie brałeś i tyle. Nikt Cię nie będzie za to czcić. Są ludzie, którzy trochę ćpali i w ogóle nie wpadli w nałóg, są tacy którzy wpadają szybko. I co z tego? Co to w ogóle ma do rzeczy?

Eleonora

To ma do rzeczy to, że takie jednostki są po prostu słabe i same się eliminują. Niektóre w bardziej oklepany sposób, jak np. zaćpanie się, a inne dostają za to Nagrodę Darwina. Tu nie chodzi o to, żeby ktoś go czcił za to, że nie dał się wciągnąć. To po prostu przykład na to, że wcale nie trzeba ulec. Owszem, nie wszyscy muszą zostać rasowymi ćpunami po spróbowaniu, ale jeśli ktoś próbuje to musi liczyć się z tym, że może takim ćpunem zostać; najprawdopodobniej więc rozsądny człowiek sobie odpuści taką pseudoprzyjemność. Młodzi chcą próbować wszystkiego bo myślą, że na tym kończy się świat i że to takie fajne, ba, wręcz należy tak postępować! A potem niektórzy wpadają w niezłe gówno i albo mają pretensje do całego świata, albo zdychają gdzieś na ulicy. A co do Rivera... Chciał być profesjonalistą, ale nie musiał wczuwać się na tyle mocno.

Triple_L

A prymitywne osoby zazwyczaj są silniejsze psychicznie i fizycznie od osób mniej prymitywnych, co jednak nie znaczy, że są bardziej wartościowe. A to, że ktoś próbuje narkotyków, czy innych używek, czy środków psychotopowych zazwyczaj nie ma nic wspólnego z kwestią tego, czy szanuje swoje życie, czy nie. Równie dobrze można powiedzieć, że osoba, która ma nerwicę, czy depresję i zacznie brać jakieś leki, po to by wreszcie normalnie funkcjonować, nie szanuje swojego życia, bo przecież może się wpędzić w nałóg. Wszystkie osoby, które palą papierosy nie szanują swojego życia, osoby które piją alkohol, a także które szybko jeżdżą samochodem i uprawiają niebezpieczny sport. W końcu przy takim podejściu wychodzi na to, że większość ludzi o ile nie wszyscy nie szanują swojego życia. I może po części nie szanują, a może właśnie na tym polega jego szanowanie, odczuwanie i wykorzystywanie. Po prostu uważam za bezsensowne i głupie takie spłycanie wszystkiego do sloganów typu 'nie szanuje swoje życia', 'życie realne pomyliło mu się z filmem'.

Eleonora

Może są silniejsze, ale nie w takim sensie, o którym ja mówię. Prymitywne jednostki są po prostu chamskie i silne psychicznie w stosunku do osób wrażliwych, takim a nie innym sposobem bycia zyskują nad nimi przewagę, często też są bardziej zahartowane w różnych sytuacjach życiowych. Ale nikt nie powiedział, że mają zasady, że cechuje ich silna wola. Wręcz przeciwnie. Większość prymitywów, których miałem okazję poznać w swoim życiu, sięgała po jakiś syf. Nie porównuj osoby chorej na nerwicę do kogoś, kto z nudów i braku pomysłu na siebie bierze się za ćpanie. Dla chorego to może być jedyny ratunek, natomiast w drugim przypadku można znaleźć wiele innych ciekawych bodźców, które nawet jeśli w ostateczności mogą Ci spieprzyć zdrowie (np. sport wyczynowy) mogą też przynieść wiele dobrego. A co do palaczy czy alkoholików to lepiej nie będę się wypowiadał, bo brzydzę się obydwoma tymi zjawiskami - fajek nie toleruję w ogóle, a alkohol jest OK, ale jeśli pije się go okazyjnie. To, że się ryzykuje swoje życie nie znaczy, że się go nie szanuje. Przecież samo życie grozi śmiercią. W tym wiele wykonywanych przez nas, często codziennych, czynności. Ale ćpanie to dla mnie totalne zeszmacenie się. Można umrzeć, ale z pasji, z oddania się czemuś, a nie jak wrak człowieka, gdzieś na chodniku. Zresztą, każdy robi ze swoim życiem co chce, niektórzy pewnie będą umieli takie zjawiska ładnie wytłumaczyć i dorobić do nich jakąś ideologię, ja oceniam to ze swojego punktu widzenia, tak właśnie patrzę na świat i oceniam tego typu sytuacje.

Triple_L

Nie chodziło mi o skrajności, czyli osoby kompletnie prymitywne typu jaskiniowiec, czyli jak piszesz jednostki po prostu chamskie. Chodziło o to, że zawsze osoba więcej myśląca, wrażliwsza będzie bardziej podatna na wszelkie urazy psychiczne. I to właśnie takie osoby są bardziej podatne choćby na nerwicę. Zaś osoba prościej myśląca, nie zastanawiająca się nad wieloma rzeczami (nie to, że od razu tak prymitywna, że chamska), taka której wystarcza po prostu życie z dnia na dzień i np. pięcie się po szczeblach jakiejś kariery (niezależnie czy to będzie jakaś kariera w dużej renomowanej firmie, czy nawet kolejne wyższe stanowiska w sieci burgerów) będzie mniej podatna na ciosy psychiczne. I wiadomo przecież, że osoba wrażliwa cierpiąca choćby na nerwicę, czy depresję, może być tego nie świadoma i często nie jest, a łatwo sięgnie po np. alkohol. I nie uważam po prostu by to było takie proste i można to było kwitować stwierdzeniem, że słabe jednostki same się eliminują, a ludzie sięgają po alkohol i narkotyki z powodu nudy, czy braku pomysłu na siebie. Akurat tak się składa, że na choroby psychiczne, czy dolegliwości psychiczne (bo nie wszystko od razu nazywałabym chorobą) zapadają zazwyczaj osoby bardziej rozwinięte umysłowo (oczywiście nie mam w tym momencie na myśli chorób wynikłych z urazów mechanicznych, czy uszkodzen mózgu po chorobowych typu zakażenie wirusowe itp.). Wychodziło by więc na to, że natura eliminuje jednostki bardziej rozwinięte psychicznie. Można tak na to patrzeć, ale dla mnie to bez sensu. W ogóle nie wiem co to ma do tej dyskusji, dlatego, że ja osobiście nie wyświęcam Rivera za to, że się zaćpał. Nie widzę w tym nic wzniosłego. Ale też nie uważam, że się zeszmacił. Jest to tragiczne jak każda śmierć, ale nie zaliczam go z tego powodu do 'wybrańców Boga', jak to ktos zasunął pod innym tematem:) Po prostu tak wyszło. A to czy był profesjonalistą, czy nie też nie ma moim zdaniem wielkiego z tym wszystkim związku. Gary Oldman jest profesjonalnym aktorem i jest alkoholikiem (czy był - wszystko jedno). Wielu aktorów jest alkoholikami. Nie mam zamiaru umniejszać ich aktorstwa z tego powodu. To czy są profesjonalnymi aktorami można ocenić po ich występach w filmach - tym jak grają i jak grali - to jest moim zdaniem to, na podstawie czego należy oceniać czyjeś aktorstwo. A nie jego prywatne życie, bo jednak to, że ktoś zaczął ćpać, czy pić to jest jego prywatne życie. W przypadku Rivera akurat tak wyszło jak wyszło, wpędził się w nałóg w tych okolicznościach w jakich się wpędził. Ale co z tego? Równie dobrze mógł wykonywać inny zawód i przeżyć załamanie nerwowe i wpędzić się w jakikolwiek nałóg, czy choćby np. po pijanemu wpaść pod samochód. To jest prywatna sprawa danej osoby czy decyduje się na robienie czegoś, włącznie z zażywaniem czegoś. Narkotyki przyjmowane okazjonalnie (choć też zależy jakie i w jakich ilościach - ale załóżmy, że naturalne i w ilościach umiarkowanych) nie mają gorszego działania niż okazjonalnie pity alkohol, czy np. leki zażywane z powodu jakiejś choroby. A Twoim zdaniem alkohol pity okazjonalnie jest ok, a narkotyki całkowicie nie. I to jest następne uproszczenie. A jak ktoś się chce wykończyć choćby z nudów to może się też wykończyć na inne sposoby, choćby podcinając sobie żyły, czy się topiąc. W gruncie rzeczy to prywatna sprawa tej osoby i nadal jestem zdania, że inna osoba nie ma prawa wygłaszać takich opinii, że ta osoba, która właśnie przeżywa coś silnego i przykrego, jest po prostu słaba i dobrze, że się wyeliminuje w naturalny sposób. Albo że np. jest głupia, bo nie szanuje swojego życia. To bardzo upraszczające wszystko podejście, a życie nie jest takie proste. Można przeżyć tyle cierpienia, że już po prostu nie ma się siły na dalsze życie - i co? też wtedy to oznacza, że taka osoba jest słaba, czy z kolei damy jej etykietkę, że jest chora i już wtedy usprawiedliwiona? A co z osobą na tyle silną by nie stracić zmysłów, ale na tyle psychicznie, czy fizycznie, umęczoną by nie mogła już znieść życia? Gdyby była słabsza zapadłaby na nerwicę, albo schizofrenię i wtedy byłaby chora, czyli poniekąd usprawiedliwiona. Jeśli jest silniejsza i jej psychika się nie rozpadnie to mozna by stwierdzić, że nie będąc zaklasyfikowaną jako chora nie będzie miała usprawiedliwienia dla tego, że chce w jakiś sposób (jakimiś środkami typu leki, narkotyki, bądź alkohol) stłumić swoją rozpacz/przestać czuć, czy myśleć. Jest po prostu mnóstwo różnych sytuacji. Jeśli ktoś jest w stanie wszystko aż tak łatwo uprościć to jedynie oznacza, że jeszcze aż tak dużo nie przeżył, że jeszcze z wielu rzeczy nie zdaje sobie sprawy.

Co do Rivera jeszcze to był naprawdę niezłym aktorem i w dodatku bardzo przystojnym, a nie będę ukrywać, że wygląd aktora uważam za bardzo ważny, bo jednak jego ciało jest jego narzędziem pracy. Mimo to jednak wolę jego brata Joaquina. Nie mam więc zamiaru wyświęcać Rivera tylko dlatego, że nie żyje, ale rozumiem, że jeśli ktoś bardzo lubił jego aktorstwo, to uważa jego śmierć za wielką stratę. Nie rozumiem więc po co się tego czepiać i na siłę przekonywać te osoby, że River był słabą osobą, która nie potrafiła oddzielić życia od filmu i tym podobne bzdury. I jeszcze odnośnie tego zdania: " Nie porównuj osoby chorej na nerwicę do kogoś, kto z nudów i braku pomysłu na siebie bierze się za ćpanie." to nie porównuję takich osób, bo mógłbyś napisać, że porównuję, gdybyś uważał (chyba, że tak uważasz), że River był osobą, która z nudów lub braku pomysłu na siebie sięgnęła po narkotyki. Ja tak nie uważam. Uważam, że był osobą wrażliwą i w sumie nie ma tu żadnego znaczenia to, że był akurat aktorem. Są różne sytuacje np. taka, że jest para - dziewczyna i chłopak i np. chłopak jest narkomanem, czy alkoholikiem, a ta dziewczyna chce go z tego wyciaganąć, a potem np. już chce go chociaż zrozumieć, albo chce po prostu być z nim za szelka cenę, nawet umierając i kończy się tym, że ona też wpada w nałóg. Są też takie sytuacje, że ktoś zaczyna się czymś interesować będąc choćby psychiatrą, psychologiem, czy antropologiem, albo po prostu hobbystycznie i z różnych przyczyn wpada w nałóg. Z powodu ogólnych przeżyć, przemyśleń, z powodu mnóstwa rzeczy. Z powodu trudnej sytuacji w pracy, trudnej sytuacji w domu. Po prostu nie upraszczałabym tak wszytskiego. Zwłaszcza, że też jest taka kwestia, że część osób po prostu nie ma tendencji do wpędzania się w nałóg nie ze względu na silną wolę tylko po prostu mają taki organizm. I wtedy nie ma się czym chwalić, że się coś brało i że się nie wpadło w nałóg.

Eleonora

Ekhm...nie wiem czy to kogoś zainteresuje, ale River nie ćpał. Przedawkował przez przypadek. Tak pisze w 90% jesgo biografi...można je dostać na amazon.com, jeśli komuś chciało by się pofatygować ściągnąć do polski i przeczytać. Prawdopodobnie wypił drinka z mieszanką kokainy i heroiny, który był przeznaczony poprostu dla kogoś innego.

Vanillia

hmm to ciekawe co piszesz Judith. Nie wiem jak inni, ale ja swoje informacje (niezbyt rozległe z czego sobie zdaję sprawę) wyciągnęłam z filmu dokumentalnego na Discovery - tam jest/był taki cykl traktujący o ostatnich chwilach/ostatniej dobie/ życia różnych sławnych osób. I jeden odcinek był o Riverze. I oni tam mówili, że on ćpał, no ale nie wiem. W sumie bardziej bym ufała biografiom, ale też dziwne w takiej sytuacji, że tak ten film nakręcili. No nie wiem. W każdym razie i tak nadal jestem zdania, że to była jego prywatna sprawa nie rzutująca na wykonywany zawód.

Eleonora

Też widziałam to 24 h. Hm.... może i tak było. Wcześniej czytałam artykuł w gazecie i było napisane inaczej. To najwyżej - przepraszam za mylne inf. Ale faktem jest - że nas to nie dotyczy nie powinniśmy się wypowiadać na temat czyjegoś życia i decyzji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones