Na krótką przed śmiercią Lema miałem sen, w którym mi się śnił.
W tym śnie Lem jechał autobusem i w pewnym momencie poprosił aby go wypuszczono na najbliższym przystanku. Wychodząc powiedział, że już tu nie ma zamiaru powracać, to znaczy do "autobusu", którym może być życie
tu na Ziemii czy gdziekolwiek indziej. Przynajmniej ja tak to zrozumiałem
czy raczej odczułem. Myślę, że to był człowiek, który patrzył na świat i siebie samego z należytym dystansem i za to go bardzo cenie.
Ciekawy sen... Czyżby jakaś intuicja?
Ja gdzieś tak dwa miesiące przed jego śmiercią nagle zapragnęłam, żeby podpisał mi Solaris, wtedy jedyną książkę Lema, jaką miałam w domu. Zaczynał już się stawać moim ulubionym aktorem, chociaż jego książki są nieco zbyt poważne jak dla gimnazjalistki.. Byłam załamana, jak się dowiedziałam o jego śmierci, bo był dla mnie kimś kto był poza naszym światem zwyczajnych ludzi.