Jestem dopiero na etapie poznawania zespołu Nine Inch Nails. Ale powoli wsiąkam ^^ zachorowałam na utwory Closer, the perfect drug, Only, Starfuckers i oczywiście Something I can never have,( do którego zrobiła cover moja znajoma). Przyznam się bez bicia że moje pierwsze zetknięcie z tym zespołem nie za bardzo przypadło mi do gustu. Teraz sama się dziwie. np: jak mogłam uważać że utwór Closer jest za mało rockowy i jak mogłam tam widzeć więcej techno niż rocka, nie wiem sama.Ale nie o zespole miałam pisać. Trent Reznor, ciekawy obiekt trzeba przyznać. Można określić go mianem "małego" zagubionego chłopca, któremu potrzebna jest miłość. Daje takie sygnały w niektórych tekstach.
Chciałby znaleść ukojenie i spokój. Nie może poradzić sobie z natłokiem myśli i przelewa je w muzykę, zawiera w niej całą swoja dzikość. Aż trudno uwierzyć że nie ma kobiety... No cóż ja temu Panu nie pomogę niestety. Mógłby być moim ojcem :P
Luthien mi się wydaje że on ad nadto miał jej heh , z jego wg mnie tekstów wynika ból ciągłego nawrotu i nieraz wylewa żale w piosenkach ale ja też bym wylewał więc rozumie :)
Pozdrawaim.
Wiem, że plotkowanie o dziewczynach/żonach/kochankach w przypadku Trenta brzmi jak jakis banał,ale o ile dobrze wyczytalam na zagranicznym forum to on sie zareczyl w 2005 roku,ale nie wiem czy wciąż sa razem ]=)
No ja tak zaczęłam mysleć po obejrzeniu kilku teledysków, ale kto go tam wie... dla mojej przyjemności to on moze być gejem, bi, czy kim tam chce... byleby nie przestawał tworzyć tej genialnej muzyki ;)
Co do tekstów: nieraz wyczuwam w nich mnóstwo autentycznego bólu i smutku, ale chyba jednak nie zagalopowałbym się z interpretacją tak daleko jak Luthien ;)
Reznor otwarcie przyznawał sie do tego, że w jego twórczosci dużą rolę odgrywałą depresja - powoli zaczał "godzic sie" ze swoim stanem psychicznym dopiero w okolicach albumu "Fragile" (moim zdaniem opus magnum NIN) i to juz slychac - jest roznica w tekstach i w muzyce, troszeczke mniej agresywnej.
"The Fragile", owszem magnum opus, płyta najbardziej dojrzała i wyrafinowana w dyskografii NIN, ale jednak nie miała w USA takiej siły przebicia jak "The Downward Spiral", która sprzedała się aż w 4 mln egz. "The Fragile" to "tylko" 1 200 000 egz.
"The Fragile" to była nowa jakość i skok do przodu dla NIN, ale "The Downward Spiral" to płyta przełomowa w historii muzyki rockowej i nie tylko. Tak więc z jednej strony mamy przełomową płytę, a z drugiej strony płytę która pcha do przodu - ale tylko NIN, nie muzykę w ogóle. Obie płyty uwielbiam i trudno mi powiedzieć która jest lepsza. M.in. dlatego, że są to zupełnie różne płyty. Do tej wielkiej dwójki dołącza teraz "Year Zero", swoim poziomem znacznie przewyższająca "With Teeth".
Trent jest geniuszem pod względem swojej muzyki. dla mnie, jak i dla wielu innych juz jest legendą, nie wazne czy jego zycie prywatne zmieni cos w jego nowej muzyce.
No tak ten człowiek wie co robi teraz mi się przypomniało że ta Depresja jaką emanuje z niego bardzo dobrze słychać lecz taka już przerażająca w Right Where It Belongs tam chyba sam nie wiem zresztą ta płyta jest inna każdy mówi że grosza a możliwe że dzięki niej mamy teraz Rok zero :) w którym mamy tle przecież ciekawostek to chyba 1 taka ciekawa promocja .. płyty.