Recenzja filmu

High School Musical 3: Ostatnia klasa (2008)
Kenny Ortega
Artur Kaczmarski
Zac Efron
Vanessa Hudgens

Bardzo low high

Jeżeli widzieliście poprzednie dwie części to wiecie czego się spodziewać, jeżeli nie, to nie spodziewajcie się niczego. Cóż można napisać o filmie, który kochają miliony, choć dlaczego tak się
Jeżeli widzieliście poprzednie dwie części to wiecie czego się spodziewać, jeżeli nie, to nie spodziewajcie się niczego. Cóż można napisać o filmie, który kochają miliony, choć dlaczego tak się dzieje pojąć trudno. Pierwsze dwie części "High School Musical" obejrzały miliony, a w USA seria prawie od razu zyskała status kultowej. U nas było spokojniej i obecny film jest pierwszym, który trafia na duży ekran. Wszystkie opowiadają o życiu młodzieży tytułowego liceum, w najnowszej odsłonie trafiamy na niezwykle dramatyczny okres końca szkoły i związanych z nim decyzji i zawirowań. Oczywiście dramatyczność jest tu czysto hipotetyczna, podobnie jak fabuła. Generalnie są tylko pretekstem dla prezentacji efektownych układów choreograficznych oraz wstrząsających songów o miłości, dojrzewaniu i innych takich. Śliczny Troy (bożyszcze nastolatków płci obojga Zac Efron) i jego równie piękna dziewczyna Gabriella (Vanessa Hudgens) próbują zmierzyć się z wizją pójścia do collegu, co jest dla nich wyzwaniem na skalę bitwy o, nomen omen, mityczną Troję. Wszystko jak to u Disneya jest wypucowane, ładne i plastikowe, a dramatyzm odpowiednio podrasowany. Nastolatki wyglądające z rozkładówki magazynu Bravo biegają i tańczą w  pastelowo zaaranżowanych studyjnych wnętrzach. Jest dużo lukru i emocjonalnej taniochy. Obawiam się jednak, że to co urzeka bardzo wczesnych nastolatków, może okazać się problemem, dla tych, którym dane było (w filmie to odległa i przerażająca perspektywa) skończyć już 18 lat. Ironizuję, ale powiedzmy sobie szczerze, że w zasadzie każdy zarzut postawiony podobnym produkcjom, łatwo można przedstawić jako jego zaletę. "High School Musical 3"  jest bowiem bardzo konkretnie "stargetowany" i ci, którzy z automatu nie kupią jego estetyki po prostu nie mają w kinie czego szukać. Warto też przypomnieć, że 30 lat temu po premierze "Gorączki sobotniej nocy" pisano, że to kicz i tandeta, o której za chwilę nikt nie będzie pamiętał. Teraz to  poczciwy klasyk. Może więc ten sam los czeka i produkcję Kenny'ego Ortegi. Sentyment to potężna siła, o czym niechybnie przekonają się dzisiejsi fani Zaca Efrona, gdy w końcu, wbrew przesłaniu swojego ukochanego filmu, jednak dorosną.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Naiwna fabuła, tandetny scenariusz, komercyjna muzyka i zła gra aktorska - to obraz dwóch pierwszych... czytaj więcej
"High School Musical"... na to hasło wiele nastolatek dostaje rumieńców. Ta, jakże kolorowa,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones