Debiut Netflixa w Polsce jest bardzo udany, a serial stał się jednią z moich ulubionych produkcji w serwisie. Bardzo daleko mu do "Dark", lecz nie mamy się czego wstydzić.
Ciekawa alternatywna rzeczywistość, w której Polska stała się państwem totalnie policyjnym, a ludzie są inwigilowani jak w orwellowskiej wizji świata. Dużo rzeczy uległo zmianie w Polsce np. w Warszawie jest ponad 20 linii metra a Szczecin w końcu leży nad morzem (jak widać, geografia też uległa zmianie). Produkcja przepełniona jest różnymi szczegółami i smaczkami dopełniającymi całość, co się bardzo ceni, a akcja dzieje się w różnych i bardzo fajnie zaaranżowanych lokacjach. Nie wszystko jednak jest spójne w tym świecie. maluch i polonez na ulicy trochę gryzą się z ów rozbudowanym metrem.
Cała masa interesujących aktorów pobocznych i epizodycznych. Dużo młodych, mniej znanych i fajnych twarzy idealnie tworzących klimat serialu. Szkoda jednak, że na głównych bohaterów wybrano jednak aktorów wyskakujących z lodówki (Więckiewicz, Musiał), tak jakby bano się, że bez czarnych koni serial się nie przyjmie.
W końcu doczekałem się dobrej pracy kamery w polskim serialu i nie można doszukać się tu brzydkiego ujęcia. Podoba mi się praca świateł, półcieni i mroku, która daje zimny efekt świata. Fajne tło futurystyczno-industrialnych budynków, optymalny dobór dźwięków. Za dużo jest stanowczo przedłużanych scen krajobrazu, ujęć z oddali, chodzących ludzi itp. Sprawia to, że serial się ciągnie. Fabuła również jest nieco rozlana. Dużo wątków jest przegadanych, tak jakby kosztem tych ciekawszych, istotniejszych, pozostawionych niedopowiedzianymi, a szkoda, bo w serialu trzeba się dużo domyślać.
Robert Więckiewicz jak zwykle odgrywa znana role samego siebie. Mam wrażenie, że zaraz wytłumaczy, dlaczego mówi "Vinci", a nie "da Vinci." W sumie przez niego zapominam, co oglądam, "Vinci", "Konwój", "1983" - wszystko na jedno kopytko.
Edyta Olszówka chyba sama za bardzo nie wie co tu robi i czy gra obecnie w produkcji Netflixa czy w "Na Wspólnej". Ubrali ją w jakiś mundur i wystylizowali na groźną panią komendant siedzącą w swoim gabinecie. Jej głos natomiast gra tutaj rolę jakieś kobitki w romansidle, a nie bezwzględnej funkcjonariuszki MO.
Maciej Musiał powoli zaczyna wychodzić zewsząd niczym Karolak, przez którego został przecież namaszczony. Troszkę śmiesznie wygląda w ze swoim wzrostem jak zagubiony chłopiec, aczkolwiek wczuwa się w rolę i nawet mu to wychodzi. Niestety fabuła zapewnia mu bardziej rolę chłopca łażącego wszędzie ze zdjęciem i nagabującego ludzi niż prawdziwego bohatera.
Debiut Netflixa w Polsce jest bardzo udany, a serial stał się jednią z moich ulubionych produkcji w serwisie. Bardzo daleko mu do "Dark", lecz nie mamy się czego wstydzić.