Recenzja filmu

Zodiak (2007)
David Fincher
Jake Gyllenhaal
Mark Ruffalo

Konfrontacja z gatunkowymi przyzwyczajeniami

Nazwisko Davida Finchera, pomimo mocnej pozycji w Hollywood, jaką niewątpliwie zapewniło mu "Siedem", nigdy nie było gwarantem komercyjnego sukcesu jego kolejnych przedsięwzięć. Dotkliwą
Nazwisko Davida Finchera, pomimo mocnej pozycji w Hollywood, jaką niewątpliwie zapewniło mu "Siedem", nigdy nie było gwarantem komercyjnego sukcesu jego kolejnych przedsięwzięć. Dotkliwą finansową porażkę poniósł przecież "Podziemny krąg", dziś jednak powszechnie uznany i kultowy. Klapę tę jednak można wytłumaczyć sobie anarchizującą i antyspołeczną wymową literackiego pierwowzoru, natomiast nieco trudniej jest już pojąć ledwie umiarkowany sukces mainstreamowej "Gry". Być może kluczem jest tu tendencja Finchera do poruszania się po najmroczniejszych zakamarkach filmowego świata, do niewygodnych spostrzeżeń i - nierzadko - poniżania swoich bohaterów i skazywania ich na cierpienie. W jego świecie dobro nie zawsze triumfuje, a zło nie jest jednowymiarowe. Na tym tle "Zodiak" niemal od początku wiązał się ze sporym finansowym ryzykiem, jako przegadany film psychologiczny z budżetem 80 milionów dolarów, bazujący na historii, która nie posiada wyraźnego happy endu. Jakby tego było mało, w ubiegłych dwóch latach postać Zodiaka wykorzystano w aż trzech innych filmach, których żenujący poziom mógł skutecznie zniechęcić do dalszej eksploracji tej postaci. Fincher wykazał się jednak nie lada determinacją i po kilku latach przerwy nakręcił swój najbardziej dojrzały obraz. "Zodiak" opowiada historię śledztwa dotyczącego zbrodni popełnianych przez nieuchwytnego seryjnego zabójcę, który na przełomie lat 60-tych i 70-tych terroryzował San Francisco. W przeciwieństwie jednak do "Zodiaków" nakręconych w ubiegłych latach Fincher trzyma się ścisłych faktów, unikając taniej sensacji, epatowania przemocą i zbędnego przestylizowania, które często towarzyszą filmom o seryjnych zabójcach. Można nawet powiedzieć, że "Zodiak" jest pod tym względem swoistą konfrontacją i polemiką z jego pełnymi werwy, spektakularnymi dokonaniami sprzed dekady. "Zodiak" nie gloryfikuje bowiem tytułowego zabójcy, jak to było choćby w przypadku "Siedem" - nie próbuje obudzić w nas chorej fascynacji jego mrocznym geniuszem, a zaledwie nakreśla psychologiczny portret na podstawie znanych faktów. W gruncie rzeczy nie jest to nawet film o Zodiaku, jego zbrodnie bardziej niż do skonstruowania kryminalnej zagadki posłużyły do przedstawienia osób, na których życie wywarł pośredni wpływ. Morderca pełni w filmie rolę nieuchwytnej enigmy, która powoli, ale stopniowo doprowadza ich do obsesji i paranoi, stając się jedynym celem życia. I nieważne czy jest to dziennikarz Avery, rysownik Graysmith, inspektor Toschi, czy jego partner Armstrong, bowiem wpływ, jaki wywierają na nich pozbawione motywu zbrodnie Zodiaka, jest bardzo podobny. Każdy chce go złapać, zidentyfikować, w końcu - zrozumieć. I żadnemu z nich się to nie udaje, choć poznanie tożsamości zabójcy wydaje się na wyciągnięcie ręki. A to tylko pogłębia frustrację. Fincher obala zatem odwieczny mit będącego główną atrakcją seryjnego zabójcy-geniusza, do ugruntowania którego przyczyniło się także jego słynne "Siedem", a nawet wyśmiewa przestylizowanie gatunku i naiwność niektórych jego zwrotów akcji (świetna scena w piwnicy). Humor to zresztą element, którego w "Zodiaku" nie brakuje. Reżyser raz po raz subtelnie naśmiewa się ze swoich postaci, ale też z samego rozwoju wydarzeń ("Człowieku, kręcą już o tym filmy"). Napięcie, gdy trzeba, budowane jest za pomocą subtelnych zwrotów akcji, które koniec końców mają zaprowadzić widza w ślepą uliczkę i uzmysłowić przywiązanie do gatunkowych przyzwyczajeń. Filmowa przeszłość została oddana niezwykle przekonująco, przy czym klimat lat 70-tych wcale nie wylewa się z ekranu ostentacyjnością muzyki, fryzur czy wszelakich gadżetów. Wrażenie robi za to dbałość o najdrobniejsze szczegóły, przejawiająca się w scenografii i często banalnych rekwizytach, które w prosty i skuteczny sposób przenoszą nas trzy dekady wstecz. Fincher zrezygnował też ze współpracy z fachowcami lubiącymi spektakularne popisy, ale bez operatora Dariusa Khondjiego czy kompozytora Howarda Shore'a film i tak zyskał na kameralnym, a miejscami dokumentalnym charakterze. Co jednak naprawdę stanowi o sile "Zodiaka", to wnikliwa i trafna psychologia postaci, doskonale oddana przez szereg wybornych aktorów. Świetnie wypadli przede wszystkim Robert Downey Jr. jako pełen sceptycyzmu, ale i swoistego poczucia humoru dziennikarz czy Mark Ruffalo w roli dociekliwego gliniarza. Jedni potwierdzali tylko swoją klasę (Jake Gyllenhaal, Brian Cox) inni okazywali się nieoczekiwanymi czarnymi końmi (mało znany John Carroll Lynch). Dla męskiego grona aktorów świetną przeciwwagą okazała się być wyjątkowo dziewczęca Chloë Sevigny.  "Zodiak" potwierdza, że komercyjny sukces w przypadku Davida Finchera nie jest miernikiem jakości filmu. Jego najważniejsze dotychczasowe osiągnięcie - "Podziemny krąg" - poniosło komercyjną porażkę, by w zaledwie dwa lata dzięki poczcie pantoflowej i wydaniu DVD osiągnąć miano kultowego. Trudno więc się dziwić, że rozochocona widownia dosłownie połknęła "Azyl", który okazał się rozczarowujący i teraz "Zodiak" ponownie ponosi finansową klapę. I choć miano kultowego mu raczej nie grozi, to jestem przekonany, że za kilka lat "Zodiak" będzie wymieniany jednym tchem obok najlepszych filmów o seryjnych zabójcach jak "Milczenie owiec", "Siedem" czy "Henry", mimo iż miejscami jest ich jawnym zaprzeczeniem.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tak - "Siedem" ma mroczny i ponury klimat. Ale to "Zodiak" ma klimat naprawdę niepokojący. David Fincher... czytaj więcej
Filmy o seryjnych mordercach to nie pierwszyzna dla Davida Finchera, wszak nakręcone przez niego "Siedem"... czytaj więcej
David Fincher to jeden z czołowych współczesnych twórców filmowych. Często bywa niedoceniany i pomijany... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones