Recenzja filmu

Duchy Goi (2006)
Miloš Forman
Javier Bardem
Stellan Skarsgård

Koszmar jak malowany

Po <b>"<a href="http://amadeusz.filmweb.pl/" class="n">Amadeuszu</a>"</b>, słynnej ekranizacji sztuki <a href="http://www.filmweb.pl/Peter+Shaffer,filmografia,Person,id=12958" class="n">Petera
Po "Amadeuszu", słynnej ekranizacji sztuki Petera Shaffera, nie ulegało wątpliwości, że Milos Forman potrafi tchnąć w historyczny sztafaż potężne emocje. Opowieść o Salierim i Mozarcie przykuwała do ekranu nie tylko przepiękną scenografią czy oszałamiającymi kostiumami, ale przede wszystkim intrygowała dwuznacznością relacji, jaka połączyła głównych bohaterów. Nic dziwnego zatem, że to właśnie Formanowi powierzono reżyserię filmu, którego akcja rozgrywa się w Hiszpanii u schyłku XVIII wieku. Podobnie jak w "Amadeuszu", historyczne realia są w "Duchach Goi" jedynie pretekstem do opowiedzenia o sprawach uniwersalnych. Owszem, stroje z epoki odtworzono pieczołowicie, podobnie jak wnętrza królewskiego pałacu czy pracowni Francisco Goi. Nie chodzi tu jednak o wierne ukazanie Hiszpanii podbitej przez Napoleona, lecz o ponadczasowe kwestie zdrady, kłamstwa i hipokryzji. Piękna Inés (Natalie Portman), córka zamożnego madryckiego kupca, zostaje postawiona przed trybunałem Świętej Inkwizycji. Na mękach przyznaje się do sekretnego praktykowania judaizmu i zostaje wtrącona do lochu. Zrozpaczony ojciec prosi swojego przyjaciela, Francisco Goyę (Stellan Skarsgard), aby pomógł mu uwolnić dziewczynę, którą jeszcze niedawno z takim upodobaniem malował. Goya kończy właśnie portret brata Lorenza (Javier Bardem). Tajemniczy mnich jest jednym z najwyżej postawionych dostojników hiszpańskiego Kościoła, może będzie w stanie pomóc. Jednocześnie sąsiednia Francja coraz bardziej pogrąża się w rewolucyjnym chaosie, z którego wyłoni się niebawem mąż opatrznościowy - Napoleon. Wkrótce ruszy ze swoimi żołnierzami na Madryt... W swojej autobiografii Milos Forman pisze, iż po wyemigrowaniu z Czechosłowacji nie czuł się na siłach, aby tworzyć filmy oparte na własnych obserwacjach otaczającej go rzeczywistości. Po komercyjnym i artystycznym fiasku "Odlotu" miał poczucie, że nie rozumie Ameryki wystarczająco dobrze, aby móc za Oceanem kręcić odpowiedniki "Pali się moja panno" albo "Czarnego Piotrusia". Korzystał zatem przede wszystkim z cudzych utworów, ekranizując np. "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya. W 1984 roku, kiedy zrealizował "Amadeusza", okazało się, że historyczny kostium leży na nim jak ulał. Dopiero w latach 90-tych odważył się ponownie zaproponować amerykańskiej widowni bardziej osobiste spojrzenie na współczesne Stany Zjednoczone ("Skandalista Larry Flynt" i "Człowiek z księżyca"). "Duchy Goi" to kolejny zwrot na jego twórczej drodze. Podobnie jak w "Amadeuszu", Forman wykorzystuje historyczne realia i autentyczne postacie, ale ożywia je w nowym kontekście stworzonym przez autorską wyobraźnię (Forman nie tylko reżyserował, ale również napisał scenariusz wspólnie z Jean-Claudem Carrierem, niegdyś współpracownikiem Luisa Bunuela). W "Duchach Goi" widać rękę wytrawnego filmowca. Przykuwają uwagę sugestywne sceny, w których obrazy kraju pustoszonego przez napoleońskie wojska przetykane są niepokojącymi grafikami wielkiego artysty. Świetnie poprowadzono aktorów. Javier Bardem jest znakomity w roli Lorenza. Jego bohater przypomina postacie wyjęte z gotyckich powieści - jest zarazem przerażający i groteskowy. Bardzo dobrze wypadła również Natalie Portman. Zadanie miała szczególnie trudne, wystąpiła bowiem w dwóch rolach, w dodatku jedna z jej bohaterek przechodzi w kazamatach Inkwizycji drastyczną przemianę. Po latach spędzonych w lochu jest wrakiem człowieka, niewyraźnym cieniem pełnej życia dziewczyny, jaką niegdyś była. Mimo wszystkich zalet "Duchy Goi" nieco mnie rozczarowały. Są w tym filmie sceny fantastyczne, zapadające w pamięć. Scenariusz jest miejscami bardzo przewrotny. Gorzki komentarz na temat losu, który drwi zarówno ze szlachetności, jak podłości i hipokryzji, ustępuje niestety w wielu miejscach banałowi. Nazbyt często czynione przez reżysera obserwacje można sprowadzić do prostej konstatacji "Wojna jest zła". Być może moje rozczarowanie spowodowane jest przede wszystkim faktem, iż "Duchy Goi" nie są dziełem dorównującym "Amadeuszowi"? Trudno jednak oczekiwać, że nawet najwybitniejszy twórca za każdym razem będzie kręcił arcydzieło. Forman powrócił na plan po siedmiu latach przerwy. Może nie jest to powrót tryumfalny, ale z pewnością udany.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby Nergala, Dodę i Lady Gagę przenieść w czasie, kilka wieków wstecz, to na własnej skórze... czytaj więcej
"Duchami Goi" Milos Forman kolejny raz powraca do gatunku, w którym sprawdza się najlepiej - dramatu z... czytaj więcej
Idąc do kina na ten film, miałam ogromną nadzieję, że wbrew tytułowi, nie będzie on poświęcony życiu i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones