Recenzja filmu

Essential Killing (2010)
Jerzy Skolimowski
Vincent Gallo
Emmanuelle Seigner

Milcząca wielka Metafora

W jego filmie nie brakuje dynamicznej akcji i perfekcyjnie budowanego suspensu, pomimo tego że jego bohater nie wypowiada na ekranie ani jednego słowa. To się nazywa esencja kina!
W nowym filmie Jerzego Skolimowskiego Amerykanin gra taliba, Norwegia udaje Polskę, a Izrael – Afganistan. Swoje wielopoziomowe kłamstwo reżyser stara się unieważnić zapewnieniami, że "Essential Killing" jest przede wszystkim wielką Metaforą. A skoro tak, to na ekranie nie liczy się czas i przestrzeń, a przesłanie.

Brzmi ono następująco: człowiek zrobi wszystko, by przeżyć. Będzie żywił się korą drzew, mrówkami i mlekiem wyssanym prosto z piersi kobiety. Nadludzkim wysiłkiem wydostanie się z sideł zastawionych przez kłusowników. Co jednak najważniejsze, będzie zabijał.

"Essential Killing" zaczyna się od trzymającej w napięciu sekwencji spotkania trzech amerykańskich żołnierzy z bezimiennym talibem (Vincent Gallo). Jego puentą jest wystrzał z bazooki i widok szczątków ciał pośród piachu, dymu i ognia. Nie do końca wiadomo, czy talib był terrorystą. Broń, z której skorzystał, wyjął z rąk martwego autochtona. Odpalił pocisk ze strachu – bał się, że zostanie złapany. Od tego momentu bohater już zawsze stanie się zwierzyną. Przelewając krew za pierwszym razem, powinien być przygotowany na kolejne zabójstwo.

Skolimowski nie mówi niczego nowego. Pewnie każdy z nas z miejsca mógłby wymienić tuzin filmów opowiadających o ludziach zmuszonych do robienia potwornych rzeczy, aby jeszcze przez chwilę nacieszyć się wciąganym powietrzem. A gdy w grę wchodzi wojna ("Essential Killing" pokazuje konflikt w Afganistanie), zabijanie jest po prostu naturalne. Albo ty ich, albo oni ciebie.

Film Skolimowskiego robi wrażenie nie ze względu na to, o czym opowiada, ale sposobu, w jaki to robi. "Essential Killing" to po prostu świetnie zrobione kino: oszczędne, a zarazem drapieżne, enigmatyczne i bogate w symbole, emocjonalnie wychłodzone, a mimo to poruszające. W trakcie seansu parę razy miałem ochotę zrobić stopklatkę, skopiować kadr, a potem oprawić go w ramkę i powiesić na ścianie. Widok człowieka przedzierającego się przez śnieżną pustynię na tle krwawego nieba to obraz godny mistrzów pędzla.

Przede wszystkim jednak "Essential Killing" to dowód na to, że kino oparte na "dzianiu się" nie jest wyłącznie domeną młodych. Skolimowski, który w maju skończył 72 lata, napisał scenariusz w zaledwie kilkanaście dni, zainspirowany informacją o tajnych amerykańskich więzieniach w Polsce. W jego filmie nie brakuje dynamicznej akcji i perfekcyjnie budowanego suspensu, pomimo tego że jego bohater nie wypowiada na ekranie ani jednego słowa. To się nazywa esencja kina!
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bardzo intensywnie i długo zastanawiałem się, jak wygląda ten rzekomo wybitny film Jerzego... czytaj więcej
Po pół godziny trwania seansu "Essential Killing" chciałem krzyczeć wniebogłosy, że oto ukazał mi się... czytaj więcej
Już niemal od samego początku filmu główny bohater najnowszej produkcji Jerzego Skolimowskiego pt.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones