Recenzja wyd. DVD filmu

Twierdza Beaufort (2007)
Joseph Cedar
Oshri Cohen
Eli Eltonyo

Mityczny symbol męstwa

"Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro. Każdy dzień ciągnie się jak makaron". Ta mało wyszukana piosenka rodem z "Wojny domowej" mogłaby nie schodzić z ust bohaterów filmu Josepha Cedara. Dzieło
"Tak mi źle, tak mi źle, tak mi szaro. Każdy dzień ciągnie się jak makaron". Ta mało wyszukana piosenka rodem z "Wojny domowej" mogłaby nie schodzić z ust bohaterów filmu Josepha Cedara. Dzieło tego reżysera zostało okrzyknięte największym sukcesem kina izraelskiego, warto się jednak zastanowić, na czym ten sukces polega. Jak głosi wstęp do filmu: "Zamek Beaufort, fort krzyżowców z XII wieku, przechodził z rąk do rąk i służył kolejnym armiom od setek lat. Krwawe bitwy nadały mu status mitycznego symbolu męstwa". I o ten symbol mieszczący się w południowym Libanie w 1982 roku stoczył bitwę Izrael. W ciągu kilku godzin żołnierze zdobyli bazę, choć nie obyło się bez krwawych ofiar. W 1999 roku żołnierze stacjonującej tam jednostki zmęczeni monotonnym trybem życia, który przerywany jest informacjami o kolejnych ofiarach, w nieustannym oczekiwaniu na atak, które ma destrukcyjny wpływ na ich psychikę, zaczynają się zastanawiać, co z tą wojną jest nie tak. "Twierdza Beaufort" dotyka więc przede wszystkim tematów ideologicznych, omijając ilustrowanie scen walki. Nie da się ukryć, że po osiemnastu latach od zdobycia Zamku Beaufort euforia związana ze zwycięstwem izraelskich żołnierzy nie jest już motorem napędowym działań kolejnych jednostek. W grupie, która w tej chwili broni bazy, zauważalna jest zmiana nastrojów. Niezmiennie wśród nich wciąż są osoby, które dadzą się rozstrzelać jak kaczki w imię bliżej nieokreślonych wartości, ale słuchając ich wypowiedzi, można się domyślić, że to nie z nimi sympatyzuje reżyser. Co mądrzejsi zauważają, że krwawa walka o twierdzę nie była konieczna, odrobina cierpliwości wystarczyłaby, by zdobyć ją bez ofiar. Nie wszystkich to jednak przekonuje i zdaje się, że właśnie w tym tkwi dramatyzm filmu Cedara. Mydlenie oczu ideologicznymi frazesami powtarzanymi przez wiele pokoleń, że ginąć w imię ojczyzny należy, uniemożliwia kierowanie się racjonalnymi przesłankami i właściwą ocenę sytuacji. "Twierdza Beaufort" niewątpliwie jest więc filmem ważnym i jego tematyka tłumaczy zdobycie nagród na prestiżowych festiwalach. W tym momencie idealnie wpasowuje się krótkie, acz treściwe słówko "ale", które długo powstrzymywane w końcu może wystrzelić z mocą pocisku. Film dla przeciętnego widza jest tak monotonny – przez co wydaje się, że do jego obejrzenia potrzebnych jest kilka długich i deszczowych weekendów – że zalecać go można jedynie koneserom lubującym się w nurzaniu we flakach problematyki wojennej. Kolorowe kino amerykańskie przyzwyczaiło do zgoła innej stylistyki obrazowania wojny, w którym efekty specjalne i patetyczne przemówienia bohaterów odwracają uwagę od faktograficznego wymiaru co ambitniejszych produkcji. Zdaje się jednak, że tylko w takiej oprawie filmy o męskich zabawach w podbój świata mogą być na tyle znośne, by bez ścisku szczęki wytrwać do końca seansu. Wydanie DVD nie zawiera żadnych dodatków. Do wyboru polski lektor lub polskie napisy. Dźwięk – DD 5.1, obraz – 16:9.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones