Recenzja filmu

Gościnność (2010)
Kôji Fukada
Kenji Yamauchi
Kiki Sugino

Nieproszeni goście

Znacie to powiedzenie: dać komuś palec, a weźmie całą rękę? Ewidentnie natchnęło ono autorów scenariusza zabawnej komedii pt. "Gościnność". Japoński film uczy widza, że nie warto być zanadto
Znacie to powiedzenie: dać komuś palec, a weźmie całą rękę? Ewidentnie natchnęło ono autorów scenariusza zabawnej komedii pt. "Gościnność". Japoński film uczy widza, że nie warto być zanadto przyjaznym dla ludzi, bo może się to skończyć katastrofą.

Bohaterami obrazu Kojiego Fukady są członkowie rodziny Kobayashich, którzy na przedmieściach Tokio prowadzą skromną drukarnię. Pewnego dnia próg ich domostwa przekracza niejaki Kagawa. Brodacz twierdzi, że jest synem dawnego darczyńcy familii, w związku z czym domaga się pracy i kąta do spania. Nieproszony gość szybko sprowadza sobie żonę, która podaje się za Brazylijkę, choć w rzeczywistości może być Bośniaczką. Kobieta opala się topless i próbuje uwieść głowę rodziny. Spirala feralnych zdarzeń nakręca się w nieskończoność za sprawą kolejnych niespodziewanych wizyt. Czy Kobayashim uda się ostatecznie pozbyć dzikich lokatorów i w spokoju zjeść obiad?

Pierwszym partiom "Gościnności" bliżej jest raczej do kina Yasujiro Ozu niż komedii pomyłek w stylu "Zgonu na pogrzebie" albo "Rybki zwanej Wandą". Z ekranu bije spokój zachęcający niemalże do kontemplacji. Dla reżysera jest to jednak wyłącznie zasłona dymna – ze sceny na scenę w szarą rzeczywistość zaczyna się bowiem wsączać absurd. Ani widz się obejrzy, a już tkwi po uszy w dziwacznym świecie, którego reguł nie do końca rozumie.

Fukada konstruuje tę historię na zasadzie pars pro toto. W rodzinie Kobayashich i ich sąsiadach jak w soczewce mają skupiać się charakterystyczne cechy japońskiego społeczeństwa. Na pierwszy plan wysuwa się ksenofobia, słabo maskowana troską o własny ogródek. Kolejne (trącące często slapstickiem) gagi podawane są widzowi z coraz większą prędkością. Śmiech rodzi się zazwyczaj w zderzeniu powagi sytuacji z jej groteskowym kontekstem.

Dobre, niegłupie kino.
1 10 6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones