Recenzja filmu

Znieważona ziemia (2011)
Michale Boganim
Olga Kurylenko
Andrzej Chyra

Opowieść o mieście-widmie

Trochę szkoda, że Boganim nie utrzymała do końca wysokiego poziomu. Mimo to "Znieważona ziemia" to kino solidne, którego obejrzenie na pewno nie będzie stratą czasu.
W tym roku minęła 25. rocznica katastrofy w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Do wiosny była to jedyna cywilna katastrofa nuklearna zakwalifikowana do siódmego, najwyższego stopnia w skali zdarzeń jądrowych i radiologicznych. Obraz Michale Boganim opowiada o tym wydarzeniu i skutkach, jakie miało ono na mieszkańców położonego tuż obok miasta Prypeć.

Film składa się z dwóch części. Pierwsza rozgrywa się w kwietniu 1986 roku tuż przed i po awarii reaktora. Druga powraca do bohaterów 10 lat później. Razem stanowią poruszający obraz życia ludzi, których losy raz na zawsze naznaczył straszliwy wypadek. Z brzemieniem tym można żyć, ale nie sposób się od niego uwolnić.

Siłą "Znieważonej ziemi" jest pierwsza jej część. Reżyserka znakomicie wykorzystała swoje doświadczenie dokumentalistki w budowania tła i wyznaczaniu punktów odniesienia. Na pierwszym planie widzimy młodą parę, która w dniu katastrofy wzięła ślub oraz ojca i syna spędzających wspólnie czas. W tle zaś mamy pogodowe anomalie i pierwsze, zwierzęce ofiary nagłego skoku poziomu promieniowania radioaktywnego. Zaprezentowane sceny wstrząsają swym ewidentnym kontrastem, który jest czytelny tylko dla nas mających jako taką wiedzę o Czarnobylu. My wiemy, że ulewa, która zmoczy gości weselnych, niesie ze sobą sporo radioaktywnych zanieczyszczeń, które przenikną do organizmów wszystkich obecnych. Jednak dla uczestników tych zdarzeń jest to po prostu deszcz, z którego śmieją się, nie zdając sobie sprawy, że w tym czasie ich ciała zostały napromieniowane. Trudno też nie współczuć bohaterowi granemu przez Andrzeja Chyrę, który pogubił się, znalazłszy się w sytuacji bez wyjścia. Z jednej strony ma zachować milczenie w sprawie katastrofy, z drugiej - nie może patrzeć, jak wszyscy wokół bezwiednie narażają się na śmierć. Nie sposób nie być też wstrząśniętym, podobnie jak główna bohaterka, okrutnymi słowami pielęgniarki ze szpitala.

Jeszcze początek drugiej części filmu utrzymuje mocny poziom. Scena uczty dla zmarłych przenika na wskroś. Potem jednak reżyserka zaczyna się gubić. Najgorzej wypada wątek Anny, owej panny młodej z dnia katastrofy. Ja rozumiem, że postać gra Olga Kurylenko, która nie dość że cieszy się na świecie pewną sławą, to jeszcze jest współproducentką "Znieważonej ziemi". Niemniej dylematy Anny prezentowane są w tempie godnym telenoweli mającej zylion odcinków.

Trochę szkoda, że Boganim nie utrzymała do końca wysokiego poziomu. Mimo to "Znieważona ziemia" to kino solidne, którego obejrzenie na pewno nie będzie stratą czasu.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones