Recenzja filmu

Bracia Sisters (2018)
Jacques Audiard
John C. Reilly
Joaquin Phoenix

Prawdziwe braterstwo

Audiard znajduje właściwe proporcje między epickim kinem przygodowym a intymnym portretem skomplikowanej emocjonalnie relacji tytułowych braci. Bardziej niż do klasycznych westernów Johna
W ostatnich latach westerny powracają do łask, a wenecki festiwal zdaje się mieć wyjątkową słabość do opowieści o Dzikim Zachodzie – po "The Ballad of Buster Scruggs" nadszedł czas na "The Sisters Brothers". O ile Coenowie do bodaj najbardziej ikonicznego gatunku kinematografii amerykańskiej odnoszą się z podobną nonszalancją, co Jeffrey Lebowski do życia, o tyle Jacques Audiard podchodzi do niego z dobroduszną fascynacją. Francuski reżyser przestawia zabawną i wzruszającą przypowieść o trudach braterskiej miłości. Oparty na bestsellerze autorstwa Patricka deWitta "The Sisters Brothers" to perełka o uniwersalnym blasku, która skłania widzów do intrygujących refleksji. 


Oregon, połowa XIX wieku. Charlie i Eli Sisters (Joaquin Phoenix i John C. Reilly) to "urodzeni mordercy" działający na zlecenie lokalnego Kontradmirała. Ich styl pracy cechuje konsekwencja i brutalność, aczkolwiek w życiu prywatnym wspomniani bracia różnią się od siebie niczym ogień i woda. Charliego można określić mianem "porywczego wariata", korzystającego co niemiara z wszelakich używek. Starszy Eli jest zaś "sentymentalnym introwertykiem", któremu marzy się – paradoksalnie – spokój na łonie natury. Sisterowie otrzymują pewnego dnia kolejną – z pozoru banalną – misję. Detektyw Hermann Kermit Warm (Jake Gyllenhaal) ma doprowadzić mężczyzn do chemika Pana Morrisa (Riz Ahmed) będącego w posiadaniu tajemniczej, niemalże magicznej mikstury ułatwiającej poszukiwanie złóż złota. Jak łatwo przewidzieć, bieg spraw znacznie się skomplikuje na rzecz niecodziennego sojuszu o daleko idących konsekwencjach.

Audiard znajduje właściwe proporcje między epickim kinem przygodowym a intymnym portretem skomplikowanej emocjonalnie relacji tytułowych braci. Bardziej niż do klasycznych westernów Johna Forda czy Johna Hustona, francuski autor sięga inspiracjami do dekady lat 70. i takich dzieł jak chociażby "Przełomy Missouri" Arthura Penna z Marlonem Brando i Jackiem Nicholsonem. Siłą "The Sisters Brothers", prócz sprawności warsztatowej i narracyjnej twórcy "Rust and Bone", są bez wątpienia aktorskie kreacje tytułowych bohaterów zasługujące – bez dwóch zdań – na tegoroczne aktorskie nagrody w Wenecji (i nie tylko). W ostatniej dekadzie Joaquin Phoenix wielokrotnie udowodnił wszechstronność swojego talentu. John C. Reilly nie miał jednak tylu okazji, aby przypomnieć nam, jak wybitnym jest aktorem. Znany głównie z ról komediowych Reilly w filmie Audiarda zaskakuje subtelnością i stonowaniem, którymi natychmiast chwyta publiczność za serce. 


W panoramie kina światowego wielokrotnie zdarzało się, że to właśnie europejscy twórcy innowacyjnie przeobrażali strukturę gatunków "made in USA". Wystarczy pomyśleć o Jean-Pierrze Melville'u w kontekście pełnego "gangsterów i filantropów" kina noir czy też o spaghetti westernach mistrza Sergia Leone. Audiard nie wymyśla na nowo Dzikiego Zachodu, jednak spogląda na niego z ciekawej perspektywy. Twórca "Proroka" portretuje moment zmierzchu epoki "kowbojskich żywotów", kiedy to w bezkresnym, dziewiczym krajobrazie pojawiają się pierwsze oznaki cywilizacji. Od instrukcji obsługi do szczoteczki i pasty do zębów po szczery zachwyt nad toaletową spłuczką – nowoczesność w humorystyczny i poniekąd gorzki sposób wkrada się do życia postaci, które coraz poważniej marzą o zapuszczeniu korzeni oraz porzuceniu etosu "wędrownych rewolwerowców". Owa potrzeba wyraża się również w chęci utworzenia nowej wspólnoty opartej na demokratycznych wartościach i zrywającej z "prawem silniejszego". 


Film Audiarda "między wierszami" opowiadanej przygody każe zastanowić się nad ideologicznym wymiarem tej "antropologicznej przemiany" marnotrawnych synów, której daleko do niewinności. Ludzka zdolność pozostawienia pełnej przemocy przeszłości za swoimi plecami to zarówno rzecz piękna, wręcz głęboko humanitarna, jak i niezwykle sztuczna. Zwłaszcza zważywszy na cykliczność dziejów: "nowe początki" okazują się niemal zawsze zbudowane na steku ofiar i kompromisów. "The Sisters Brothers" to nie tylko udana rozrywka, ale też – szczególnie z dzisiejszej perspektywy – cenna lektura ważnego epizodu amerykańskiej mitologii. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones