Recenzja serialu

Ślepnąc od świateł (2018)
Krzysztof Skonieczny
Kamil Nożyński
Jan Frycz

SZTYWNIUTKO!

Wymieniając atuty serialu, nie sposób nie zacząć od wybitnej kreacji Jana Frycza. W ostatnich latach ten wielki aktor nie miał szans rozwinąć skrzydeł, grając w miernych komediach, ale wreszcie
W ostatnich latach polska literatura gatunkowa przeżywa renesans za sprawą świetnych nowych pisarzy takich jak Katarzyna Bonda, Remigiusz Mróz, Szczepan Twardoch czy właśnie Jakub Żulczyk. Na podstawie powieści tego ostatniego powstał serial HBO, do którego podchodziłem z dużym dystansem, spodziewając się stylistyki à la Patryk Vega. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy dostałem jeden z najlepszych polskich seriali, jakie kiedykolwiek widziałem.

Kuba (Kamil Nożyński) to warszawski diler, którego klientami są bardzo zamożni wpływowi ludzie, m.in. celebryci, przedsiębiorcy czy wysoko ustawieni gangsterzy. W jego perfekcyjnie poukładanym życiu nie ma miejsca na szaleństwa i spontaniczność, jest tylko sterylna rutyna, której Kuba skrupulatnie przestrzega. Wszystko zmienia się, gdy z więzienia wychodzi Dario (Jan Frycz), gangster starej daty planujący przejąć władzę nad miastem.


Wymieniając atuty serialu, nie sposób nie zacząć od wybitnej kreacji Jana Frycza. W ostatnich latach ten wielki aktor nie miał szans rozwinąć skrzydeł, grając w miernych komediach, ale wreszcie stworzył najlepszą kreację od czasów "Pręgów", a być może nawet najlepszą w całej karierze. Jego postać jest bezwzględna, ale i zabawna, przerażająca, ale niepozbawiona uroku. Widz jednocześnie nim gardzi, ale czuje pewnego rodzaju sympatię. Każda scena z udziałem Frycza to małe arcydzieło i jestem pewny, że to właśnie o nich będziemy pamiętać po latach.

Reszta obsady również jest świetnie dobrana. Na pochwałę zasługuje Janusz Chabior w roli okrutnego bandyty, który idealnie pasuje do swojej roli, dodatkowo Więckiewicz i Pazura, którzy dawno nie prezentowali się tak świetnie na małym ekranie oraz Marta Malikowska, dla której powinna być to przełomowa kreacja. Największe kontrowersje wzbudzał jednak występ głównego bohatera. Kamil Nożyński to postać znana głównie w środowisku muzycznym. Przed seansem słyszałem wiele opinii, że debiutant wypada bardzo sztuczne w swojej roli. W mojej opinii jego gra była adekwatna do postaci, w jaką się wcielał. Kuba to przecież pozbawiony emocji diler, który stara się trzymać na dystans od świata, którego jest integralną częścią, a to właśnie taką postawę udało się Nożyńskiemu wykreować.


Robiący filmy kinowe z prędkością karabinu maszynowego Patryk Vega może się uczyć od Krzysztofa Skoniecznego jak powinno wyglądać współczesne kino gangsterskie znad Wisły. Dobrze, że młody artysta postawił na jakość, a nie na ilość, bo historia idealnie sprawdziła się w formie miniserialu. Mam nadzieję, że to początek nowego rozdania w polskim kinie/telewizji i niedługo zobaczymy więcej młodych utalentowanych twórców. Skoniecznego należy również pochwalić za ogromny dystans do siebie, gdyż jako raper Piorun jest po prostu genialny, a teledysk tego fikcyjnego muzyka idealnie ilustruje współczesny powierzchowny przemysł muzyczny.

Kolektyw aktorski i historia Żulczyka to jednak nie jedyne atuty "Ślepnąc od świateł". Reżyser w swojej produkcji świetnie łączy elementy twórczości Refna, Gilligana i Pasikowskiego, inspirując się także kultową "Nienawiścią", do której liczne nawiązania znajdziemy w serialu HBO. Strona formalna prezentuje się znakomicie, ale prawdziwy popis filmowej maestrii daje operator Michał Englert. Jego długie ujęcia wcale nie spowalniają akcji, a jedynie budują niepowtarzalny klimat, na szczególną uwagę zasługuje wybitny mastershot zrealizowany podczas wesela. Trwające ponad dziesięć minut ujęcie to inscenizacyjne arcydzieło, którego jeszcze nie doświadczyłem w polskiej produkcji telewizyjnej.


Największe zastrzeżenia mam do ciągle powracających wizji głównego bohatera, które po pewnym czasie nie tylko nużyły, ale były również bardzo kiczowate (efekty komputerowe przypominające kiepski horror), epatując nachalną symboliką. Podobnie sprawa wyglądała z dłużącymi się sekwencjami nocnej jazdy, która w pewnych momentach wybijała mnie z rytmu opowiadanej historii.

"Ślepnąc od świateł" to jedna z najlepszych polskich produkcji telewizyjnych w historii. Kolektyw aktorski, dobór muzyczny, precyzyjna realizacja i ciekawa symbolika (świetne niejednoznaczne zakończenie) złożyły się na serial, o którym długo nie zapomnimy. Mam nadzieję, że HBO Polska pójdzie za ciosem i już niedługo zobaczymy równie interesujące seriale limitowane.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od czasu premiery bardzo dobrych seriali "Wataha" oraz "Pakt" doczekaliśmy się kolejnego polskiego... czytaj więcej
Ze "Ślepnąc od świateł" jest jak z kadrą Nawałki. I serial, i tamta kadra mają zdecydowaną przewagę ocen... czytaj więcej
Znana jest anegdota o ekranizacjach powieści. Dwie krowy żują taśmę filmową na łące. I w pewnym momencie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones