Recenzja serialu

Ślepnąc od świateł (2018)
Krzysztof Skonieczny
Kamil Nożyński
Jan Frycz

Gdyby nie główna rola – rewelacja

Dwie krowy żują taśmę filmową na łące. I w pewnym momencie jedna stwierdza "książka była lepsza". "Ślepnąc od świateł" to jeden z niezwykle rzadkich przypadków, kiedy ta reguła się nie sprawdza.
Znana jest anegdota o ekranizacjach powieści. Dwie krowy żują taśmę filmową na łące. I w pewnym momencie jedna stwierdza "książka była lepsza". "Ślepnąc od świateł" to jeden z niezwykle rzadkich przypadków, kiedy ta reguła się nie sprawdza.

Czytając książkę, każdy sam w ogromnej części buduje postacie w swojej głowie. Autor jedynie podpowiada. Ilu zatem czytelników, tyle kreacji. Dlatego niezwykle ciężko zekranizować powieść tak, aby ta ekranizacja przypadła do gustu szerokiej publiczności.

Ten serial stanowi wyjątek, zupełnie nie odpowiadający dowcipowi z krowami. Idealnie dobrani aktorzy, w większości fantastyczne role – ja, oglądając serial odnosiłem niezwykle rzadkie wrażenie, że filmowy świat został wykreowany nawet lepiej, niż ten, który w czasie lektury powstawał w mojej głowie.
Mistrzowskie role Roberta Więckiewicza (książkowy Piotrek, serialowy Jacek) i Jana Frycza (Dario), całkiem udana Marty Malikowskiej (Pazina), do tego dobrze poprowadzona fabuła i dialogi, świetne ujęcia i montaż czynią z tego serialu jedną z najlepszych polskich produkcji w odcinkach. Być może zawdzięczamy to m.in. temu, że Jakuba Żulczyka, czyli autora powieści, zatrudniono jako współscenarzystę.
 
Największym zgrzytem – nie potrafię pojąć, co przyświecało tej decyzji – jest główna rola. Powierzono ją, chyba tylko ze względu na wygląd, absolutnemu amatorowi (Kamil Nożyński – książkowy Jacek, serialowy Kuba), który o ile jeszcze mimiką potrafi grać nawet nieźle, to kiedy tylko się odezwie, czar pryska. Drewniany bardziej od Pinokia. Rzuca się to najbardziej w oczy na zasadzie kontrastu w scenach, kiedy jego partnerzy z planu wspinają się na szczyty aktorstwa, np. takiej, która powinna (może nawet mimo zepsucia jej przez wziętego do głównej roli rapera) przejść do historii polskiej kinematografii, kiedy główny bohater poznaje bliżej Daria podczas wspólnego posiłku w jakiejś knajpie. Genialnie odegrana przez Frycza część świetnego powieściowego dialogu "Ale to nie do mnie tak, do mnie nie", zostaje zmasakrowana przez wypowiedzianą betonowym głosem przez odtwórcę głównej roli odpowiedź "Do mnie też nie".

Nieco razi też przesadne "watowanie" – nie tylko miejscami zupełnie zbędne, niezbyt mieszczące się nawet w konwencji serialu, ale też ile razy można powtarzać scenę przejazdu przez most Poniatowskiego, w dodatku wydłużoną ponad wszelką miarę?
 
Niemniej, pomimo wszelkich zastrzeżeń, krowy żujące taśmę dostają w związku z tym serialem nową kwestię do wypowiedzenia.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ostatnich latach polska literatura gatunkowa przeżywa renesans za sprawą świetnych nowych pisarzy... czytaj więcej
Od czasu premiery bardzo dobrych seriali "Wataha" oraz "Pakt" doczekaliśmy się kolejnego polskiego... czytaj więcej
Ze "Ślepnąc od świateł" jest jak z kadrą Nawałki. I serial, i tamta kadra mają zdecydowaną przewagę ocen... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones