Recenzja filmu

Hansel i Gretel: Łowcy czarownic (2013)
Tommy Wirkola
Jeremy Renner
Gemma Arterton

Szansa niewykorzystana

Jeśli nie widzicie nic zabawnego w przemocy i patetycznych tekstach wypowiadanych tuż przed zmuszeniem biedaka do odstrzelenia sobie łepetyny, to raczej nie macie czego szukać na seansie
Ponieważ w Hollywood są największe pieniądze, to właśnie tam znajduje się raj każdego filmowca. Jeśli otrzymujesz propozycję od dużego studia, to znaczy, że musisz robić coś dobrze. I tak zapewne pomyślał sobie Tommy Wirkola, kiedy otrzymał pieniądze od Paramountu i MGM na realizację niekonwencjonalnej kontynuacji bajki o Jasiu i Małgosi. Ale bycie zauważonym przez Hollywood to jedno, a wykorzystanie szansy, jaką Fabryka Marzeń daje, to drugie. Wirkola niestety tę lekcję będzie musiał powtórzyć (o ile ktoś w Hollywood da mu drugą po temu okazję).

Problem z "Hansel i Gretel: Łowcy czarownic" polega na tym, że Wirkola nie wzniósł się w nim na nowy poziom artystyczny. Nakręcił film dokładnie taki, jaki mógłby zrobić u siebie w Norwegii. Różnica polega na tym, że dostał większy budżet, a w głównych rolach zagrały gwiazdy walczące o miejsce w pierwszej lidze (Jeremy Renner i Gemma Arterton). Postawa Wirkoli to filmowy odpowiednik postrzelenia się w stopę. Nie dość, że w ogóle nie wykorzystuje aktorskich umiejętności swojej obsady, to jeszcze pozostając wiernym swojej stylistyce, sprawił, że stał się nieczytelny dla masowego odbiorcy. Jestem przekonany, że spora rzesza widzów będzie zmieszana tym, co zobaczy na ekranie, i nie do końca będzie wiedziała, jak całość oceniać. Efekty specjalnie są ewidentnie kiczowate i nie osiągają nawet poziomu niektórych produkcji telewizyjnych. Co chwilę pojawiają się na ekranie sceny krwawej jatki i ekstremalnej przemocy, a wszystko to jest tak przerysowane, że trudno zachować poważną minę. Z drugiej strony, jak tu się śmiać z eksplodujących flaków czy trolla miażdżącego czerepy bosymi stopami?

I to jest właśnie kluczowe pytanie. Jeśli nie widzicie nic zabawnego w przemocy i patetycznych tekstach wypowiadanych tuż przed zmuszeniem biedaka do odstrzelenia sobie łepetyny, to raczej nie macie czego szukać na seansie "Hansela i Gretel: Łowców czarownic". Jeśli natomiast lubicie krwiste poczucie humoru, to najnowszy film Wirkoli przypadnie Wam – podobnie jak mi – do gustu. Chwilami jest to naprawdę fajna rozrywka. Niektóre pomysły ocierają się o purnonsens i w tym tkwi siła filmu. Ktokolwiek wpadł na pomysł nadania trollowi imienia Edward, ma bardzo pokręcone poczucie humoru. Do tego Famke Janssen wykorzystała rzadką możliwość zagrania tak przerysowanej postaci i doskonale odnalazła się w roli arcywiedźmy Muriel.

Trochę szkoda, że całą fabułę można by z łatwością streścić w trzech zdaniach. Wydaje się, że  Wirkola powinien był więcej czasu poświęcić na dopracowanie historii. Wtedy całość nie wisiałaby tylko na trzewiach trzecioplanowych bohaterów. A tak film mogę polecić w zasadzie tylko tym, którzy znają poprzednie filmy reżysera.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podejrzewam, że gdybyTommy Wirkolaznany był szerokiej publiczności, jego "Dead Snow" cieszyłoby się nie... czytaj więcej
Najnowsza wersja opowiedzianej już dawno, dawno temu bajki pojawiła się wreszcie na dużym ekranie.... czytaj więcej
Bajka o Jasiu i Małgosi (czy też Hanselu i Gretel poza granicami naszego kraju) znana jest na całym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones