Recenzja filmu

Villads (2015)
Frederik Meldal Nørgaard
Luca Reichardt Ben Coker
Iben Dorner

Villads kontra świat

Dzieło Nørgaarda to hymn na cześć dzieciństwa, pochwała pacholęcej wyobraźni, entuzjazmu, beztroski oraz nieskrępowanej jeszcze łańcuchem konwenansów szczerości. Reżyser (rocznik 1976) z empatią
Villads ma sześć lat, ułańską fantazję oraz zapasy energii, którymi można by zasilić małą fabrykę. Aby żyć z nim pod jednym dachem, trzeba wykazać się nielichą cierpliwością lub poczuciem humoru. Chłopiec zna bowiem niestandardowe sposoby na naprawę zamoczonego telefonu, zdolności plastyczne objawia najchętniej na kartkach ze szkolnego zeszytu starszej siostry, a przewijanie niemowlaka potrafi zamienić w higieniczny armagedon. Kiedy więc Villads idzie do pierwszej klasy, jego rodzice najpierw oddychają z ulgą, a potem ogarnia ich niepokój. A co, jeśli podstawówka nie zdoła utemperować ich niesfornego syna? Tytułowy bohater również nie przejawia entuzjazmu - perspektywa spędzenia kolejnych 13 lat w szkolnej ławie (nie licząc studiów!) wydaje się wyzwaniem, któremu sprostać mógłby tylko superbohater.



W swoim debiutanckim filmie duński reżyser Frederik Meldal Nørgaard zachęca widzów, by spojrzeli na świat oczami sześciolatka. Wraz z Villadsem (granym przez uroczego Lucę Reichardta Bena Cokera) przypomnicie sobie, że wystarczy szczypta wyobraźni, by nudna rzeczywistość zamieniła się w wielki park rozrywki, w którym na każdym kroku czeka przygoda. Nurkowanie w ogrodowym basenie wyda się wówczas podróżą w głębinach oceanu, przejażdżka łodzią po stawie będzie się jawić niczym wyprawa w głąb tropikalnej dżungli, a wizyta w suterenie zakończy się spotkaniem najprawdziwszego trolla (czytaj: woźnego). Z perspektywy Villadsa dorośli ze swoją manią pouczania oraz długą listą zasad i zakazów wydają się wyłącznie zgrają psujów czerpiących radość z rozbijania każdej imprezy.

Dzieło Nørgaarda to hymn na cześć dzieciństwa, pochwała pacholęcej inwencji, entuzjazmu, beztroski oraz nieskrępowanej jeszcze łańcuchem konwenansów szczerości. Reżyser (rocznik 1976) z empatią oraz poczuciem humoru portretuje codzienność bohatera oraz jego rówieśników. Pokazuje ich rytuały i zabawy, ale także rozterki związane z pierwszą ważną inicjacją - rozpoczęciem nauki w szkole. Na deser serwuje lekkostrawne przesłanie o tym, że w życiu trzeba zawsze dbać o zachowanie umiaru. Znajdować czas zarówno na zabawę jak i wypełnianie obowiązków. Poświęcać równie dużo uwagi kumplom i koleżankom. Dokazywać na świeżym powietrzu i w skupieniu oglądać na tablecie ulubione bajki.



W rezolutnym bohaterze młodzi widzowie dostrzegą swojego rzecznika, a ich rodzice - siebie sprzed lat. I jednych, i drugich zachęcam więc, by urozmaicili celuloidową dietę i spróbowali produkcji familijnej spoza hollywoodzkiej kuchni. Na tegorocznym festiwalu Kino Dzieci film Nørgaarda nieprzypadkowo zgarnął nagrody i od małoletniej publiczności, i dorosłego jury. "Villads" łączy pokolenia.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones