Recenzja filmu

Bardzo poszukiwany człowiek (2014)
Anton Corbijn
Philip Seymour Hoffman
Rachel McAdams

W cieniu

Jeśli widzieliście choć jedną ekranizację szpiegowskiej prozy Johna Le Carrego, wiecie dobrze, czego spodziewać się w kinie. W filmie Antona Corbina pościgi i strzelaniny ustępują miejsca
Günther Bachmann (Philip Seymour Hoffman) bardziej niż szefa jednostki antyterrorystycznej przypomina urzędnika Instytutu Przemysłu Cukrowniczego. Zmęczony sobą i otoczeniem niedźwiedziowaty niechluj wieczory spędza najchętniej w spelunach nad szklanką bourbona i popielniczką. Dawno temu przegryzł naturę wszechświata i pozbył się złudzeń na temat swojej profesji. W rozgrywce wielkich wywiadów nie ma miejsca na wyrzuty sumienia albo etyczne bolączki. Gdy stawką jest powstrzymanie zamachów, serce musi być jak ołów, a rozum jak lód. Dla dobra ogółu warto poświęcić jednostki.



Bohater prowadzi śledztwo w sprawie tytułowego "Bardzo poszukiwanego człowieka" - nielegalnego imigranta Issy Karpova. Młody muzułmanin przedostał się z Rosji do Hamburga, aby odebrać wielomilionowy spadek po znienawidzonym ojcu, prominentnym radzieckim wojskowym. Co zamierza uczynić z majątkiem?  Kupi sobie willę, bugatti i złote jacuzzi? A może – jak sugerują podejrzliwi Amerykanie – zasłuży na niebiańskie hurysy, wspierając dżihadystów? Aby rozwiać wątpliwości, Bachmann będzie musiał zwerbować do pomocy  pewnego bankiera (Willem Dafoe) oraz prawniczkę-idealistkę (Rachel McAdams).

Jeśli widzieliście choć jedną ekranizację szpiegowskiej prozy Johna Le Carrego, wiecie dobrze, czego spodziewać się w kinie. W filmie Antona Corbijna pościgi i strzelaniny ustępują miejsca wielogodzinnym obserwacjom, przesłuchaniom i lekturze opasłych teczek. Akcję zastępuje oczekiwanie, bezpośrednią konfrontację – psychologiczne zapasy. Oczywiście, trudno się tym ekscytować w równym stopniu co cyrkowymi wyczynami Bourne'a czy Bonda. Nie sposób odkleić jednak wzrok od ekranu. Tak jak w poprzednim dziele Holendra, "Amerykaninie", atmosfera jest celowo wychłodzona, narracja – beznamiętna, a postaci – enigmatyczne. Wyśmienitym tłem dla tej opowieści okazuje się Hamburg. To metropolia kontrastów – luksusowych hoteli i czynszówek zamieszkanych przez napływową biedotę, modnych klubo-restauracji oraz poukrywanych w brudnych podwórzach techno-dyskotek.



Corbijn i Le Carre malują świat szpiegów popielatym kolorem. Brakuje tu przejrzystości, wyraźnie zarysowanych podziałów, jasnych przesłanek. Wszystko wydaje się szaradą, której zasady zmieniają się w zależności od sytuacji. Szara strefa moralności to naturalne środowisko dla aktora tej klasy co Philip Seymour Hoffman. Jego Bachmann nie przebiera w środkach i czasem bywa bezwzględny. Jednocześnie mógłby jednak powtórzyć za bohaterami Władysława Pasikowskiego, że "w życiu trzeba być człowiekiem, a nie ścierką". Choć gwiazdor "Capote'a" gra na niskich tonach, i tak zawłaszcza dla siebie cały ekran. Jest jednocześnie zwyczajny i królewski. W ostatniej scenie filmu Hoffman wysiada z samochodu, zostawiając umieszczoną na tylnym siedzeniu kamerę. Przez kilka sekund widzimy go jeszcze przez szybę, jak z opuszczoną głową kroczy przed siebie. To symboliczny, przeszywający moment: wielki aktor żegna się z ekranem. Bachmann był ostatnią rolą w jego przedwcześnie zakończonej karierze.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Szpiegowska opowieść bez fajerwerków, porzucająca to, co Hollywood lubi najbardziej: efektowne pościgi,... czytaj więcej
W przypadku śmierci znanego aktora fani z pewnością życzyliby sobie, by jego ostatnia kreacja okazała się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones