Recenzja filmu

Incepcja (2010)
Christopher Nolan
Leonardo DiCaprio
Joseph Gordon-Levitt

W objęciach Morfeusza

"Incepcja" niewątpliwie jest jednym z najbardziej oczekiwanych filmów roku. Pierwsze pojawiające się w mediach informacje na temat jej fabuły wskazywały na to, że będzie to psychologiczny
"Incepcja" niewątpliwie jest jednym z najbardziej oczekiwanych filmów roku. Pierwsze pojawiające się w mediach informacje na temat jej fabuły wskazywały na to, że będzie to psychologiczny thriller, którego akcja będzie się rozgrywać w snach głównych bohaterów. Brzmiało obiecująco, tym bardziej że Christopher Nolan już kilka razy pokazał, że bardzo dobrze mu wychodzi kręcenie tego typu filmów (tj. thrillerów psychologicznych), o czym świadczyć może "Memento" czy "Prestiż". Niemniej jednak trochę się zdziwiłem, gdy reżyser w jednym z wywiadów zapowiedział, że "Incepcję" gatunkowo będzie można zaklasyfikować do tzw. heist movies, czyli filmów opowiadających o grupie ludzi obmyślających zazwyczaj dość szczegółowy i zagmatwany plan kradzieży ("Ocean's Eleven", "Angielska robota", "The Ladykillers" czy rodzimy "Vabank"). Po prostu ciężko mi było intuicyjnie skojarzyć te dwa gatunki i miałem wrażenie, że może się to źle skończyć...

Dom Cobb (Leonardo DiCaprio) jest dość nietypowym oszustem. Otóż specjalizuje się on w wykradaniu idei z umysłów śniących ludzi. Jako że nie jest to zbyt legalne zajęcie, nad Domem wisi nakaz aresztowania. Bohater dostaje jednak szansę wyczyszczenia sobie kartoteki. Tajemniczy Saito (Ken Watanabe) oferuje mu kryminalną tabula rasę w zamian za wykonanie ostatniego zlecenia. Będzie ono jednak znacznie trudniejsze od dotychczasowych zadań Cobba, gdyż nie będzie polegało na wykradnięciu idei, ale na umieszczeniu jej w umyśle pewnego biznesmena...

Nolan osobiście napisał scenariusze do prawie wszystkich swoich filmów (wyjątkiem jest "Bezsenność", nota bene jego najsłabsze dzieło). O ile "Batman - Początek" i "Mroczny rycerz" są bardzo dobrymi adaptacjami komiksu, o tyle "Memento", "Prestiż" i "Incepcja" to świetne, nowatorskie historie. Ten powiew fabularnej świeżości cieszy niezmiernie w czasach, w których kino mainstreamowe zalewa nas niezliczoną ilością sequeli, prequeli, remake'ów, rebootów i spin-offów. Jednak można w tych - z pozoru całkowicie różnych -  historiach znaleźć wspólny mianownik, którym jest polemika na temat różnicy pomiędzy rzeczywistością, a jej postrzeganiem przez bohaterów. W telegraficznym skrócie: cierpiący na zanik pamięci krótkotrwałej bohater "Memento" musi wykreować własną rzeczywistość, dzięki której będzie w stanie tak poruszać się w prawdziwym świecie, by zrealizować plan zemsty na mordercy swojej żony; dwaj konkurujący ze sobą iluzjoniści z "Prestiżu" w obsesyjnym dążeniu do stworzenia doskonałego magicznego triku zacierają granicę między prawdą, a fikcją, zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym; ba, nawet końcowy dialog między Batmanem i komisarzem Gordonem w "Mrocznym rycerzu" to łagodna filozoficzna dysputa na temat wyboru pomiędzy niewygodną prawdą, a kłamstwem które może przynieść duże społeczne korzyści. Jak do tego wszystkiego ma się "Incepcja"? Otóż tutaj Nolan osiągnął twórcze apogeum na polu relacji prawda-fikcja. Specyfika pracy Doma Cobba wręcz spycha go na skraj szaleństwa, bohaterowi coraz trudniej jest odróżnić prawdziwe życie od snu, a przede wszystkim zdecydować w którym z tych światów woli żyć.

Cała konstrukcja fabularna filmu opiera się na koncepcji świadomego podróżowania po snach. Wątek ten sam w sobie nie jest niczym nowym (wystarczy chociażby wspomnieć "Celę" z Jennifer Lopez), ale na pewno w "Incepcji" został najbardziej rozbudowany. W związku z tym pierwsza połowa filmu jest skupiona na teoretycznym wprowadzeniu bohaterki granej przez Ellen Page (a wraz z nią również i widza) w koncepcję podróży po snach i jej głównych aspektów. Pojawia się tutaj jeden z nielicznych mankamentów dzieła Nolana. Otóż wszystko jest przedstawione łopatologicznie, a nawet najbardziej oczywiste fakty zawsze są wypowiedziane przez któregoś z bohaterów. Zgadzam się z tym, że zawiła fabuła wymusza konieczność wytłumaczenia wielu faktów, ale momentami obraża to inteligencję widza (a szkoda, bo Nolanowi udało się tego uniknąć chociażby w nie mniej skomplikowanym "Prestiżu").

We wstępie napisałem, że miałem obawy co do połączenia psychologicznego thrillera z heist movie. Na szczęście okazało się, że Nolan, łącząc te gatunki, wygenerował całkowicie nową jakość w kinie rozrywkowym. Jeszcze nigdy nie znalazłem się w sytuacji, w której podczas oglądania filmu akcji musiałem się porządnie skupić, aby nadążyć za fabułą. Film obfituje w pościgi i strzelaniny, ale momentami wszystko to dzieje się na tylu płaszczyznach, że może wprawić widza w niemały zawrót głowy. Wszystko dzieje się tak szybko, że pewne nieliczne fabularne nielogiczności jest się w stanie zauważyć dopiero jakiś czas po seansie. A i tak ostatecznie można zrzucić je na karb surrealistycznej stylistyki filmu.

Christopher Nolan już nic nikomu udowadniać nie musi. Stwierdzenie, że jest jednym z najwybitniejszych współczesnych hollywoodzkich reżyserów już jakiś czas temu stało się faktem. Jego filmy trafiają do masowej publiczności, a przy tym są inteligentne, zawsze poruszają ciekawe tematy i przede wszystkim są naprawdę świeże i nowatorskie. "Incepcja" jest kolejnym potwierdzeniem tego faktu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Christopher Nolan to bez wątpienia jeden z najzdolniejszych, jak nie najzdolniejszy młody reżyser.... czytaj więcej
Wiele razy śniłem o rzeczach, których nie mógłbym zobaczyć i przeżyć w rzeczywistości. Czy wy również... czytaj więcej
William Szekspir miał podobno kiedyś powiedzieć: "Jesteśmy z tego samego materiału co nasze sny".... czytaj więcej