Zróbmy więc imprezę jakiej nie przeżył nikt

“Super Mario Party Jamboree” to najlepsza odsłona serii od lat, która próbuje dodać coś nowego – czasem z sukcesem, a czasem mniej skutecznie. Niemniej jednak, z przyjemnością będę wracał do niej
Nie ma chyba drugiej takiej serii gier imprezowych, która ukazywałaby się nieprzerwanie od przeszło 26 lat i wciąż nie nudziła graczom. “Super Mario Party”, które zadebiutowało w 2018 roku na Nintendo Switch, rozeszło się w imponującym nakładzie 20 milionów egzemplarzy. Z kolei, moim zdaniem, dużo lepsze, choć będące kompilacją najlepszych poziomów z poprzednich części, “Mario Party Superstars”, wydane 3 lata później, nie powtórzyło tego sukcesu, sprzedając prawie połowę nakładu swojego poprzednika. Czy “Super Mario Party Jamboree”, które prawdopodobnie będzie ostatnią grą z serii na Switcha, ma szansę powtórzyć sukces z 2018 roku?



Mario Party” to seria gier imprezowych, których zasady w dużej mierze bazują na mechanikach znanych z gier planszowych. Rzut kością decyduje o tym, gdzie się znajdziemy i jakie konsekwencje tego ruchu nas czekają. Na planszy są bowiem pola, które mogą dać nam przedmiot, zabrać ciężko zdobyte monety lub aktywować minigierkę. Losowość rządzi rozgrywką, ale odpowiednie zarządzanie monetami i przedmiotami może znacząco ułatwić drogę do zwycięstwa – a ta prowadzi niemal dosłownie przez gwiazdy. Wygrywa ten, kto na końcu rozgrywki posiada najwięcej złotych gwiazdek. A i to może się zmienić w ostatniej chwili, gdyż przy rozdawaniu nagród gracze są często wyróżniani za różne osiągnięcia, np. aktywowanie największej liczby pól specjalnych, wydanie najwięcej monet czy… najczęstsze wpadnięcie na pola Bowsera. Jak wspomniałem wcześniej – losowość jest tutaj królem.



Największą siłą “Super Mario Party Jamboree” są jednak wspomniane plansze. Twórcy wprowadzili 5 zupełnie nowych plansz (dodając jednocześnie 2 znane z poprzednich części), które należą do najlepszych w historii serii i przywołały mi wspomnienia z czasów jej świetności. Każda plansza oferuje unikalne rozwiązania dla graczy – od wyspiarskiej planszy z wulkanem przypominającym Goombę w centrum, po wyścigową, gdzie gracze poruszają się w bolidach. Na przykład w tej pierwszej trzeba uważnie śledzić przypływy i odpływy, ponieważ nagły napływ wody może odciąć graczy od reszty planszy na kilka tur. Co więcej, pole u podnóża wulkanu może wywołać erupcję, która zasypie planszę złotymi Goombami lub zrzuci na pola deszcz ognia. Każda z tych plansz zasługuje na osobny akapit, ale miejsca na zachwyty nad ich jakością, kreatywnością i poziomem regrywalności i tak by nie wystarczyło.



Nową innowacją są tzw. towarzysze Jamboree – postacie losowo pojawiające się na planszy, które po zdobyciu (co wymaga nie tylko dotarcia do nich, ale i wygrania minigry, z której każda postać ma swoją dedykowaną) dają nam dodatkowe bonusy na kilka tur, zanim znikną. Jeśli trafi się np. Wario, miłośnik monet, będzie nas nagradzał dodatkową walutą tak długo, jak będzie z nami. Mając towarzysza, można też kupować dwa przedmioty w sklepie podczas jednej tury lub nabywać dwie gwiazdki na ich polach. Brzmi świetnie? Zwiększona moc to jednak zwiększona odpowiedzialność – gdy wpadniemy na pole kary, tracimy więcej. Na przykład czerwone pole odbierze nam 6, zamiast 3 monet, a kary na polu Bowsera staną się podwójnie bolesne.



Najsłabszym elementem gry jest tryb dla jednego gracza, który wydaje się stać w rozkroku – ani to wprowadzenie do gry, ani tryb fabularny. Nasza postać musi zebrać 30 minigwiazd na każdej z plansz, co zwieńczone jest walką z bossem, który pojawia się, by przejąć szklany pojemnik z gwiazdkami. Choć scenariusz za każdym razem wygląda tak samo, walki z bossami są urozmaicone, a postacie napotkane w danym świecie mogą wspomagać nas w tych starciach. Zdobywanie gwiazdek i rozmowy z postaciami przynoszą nagrody w postaci elementów dekoracyjnych, które można używać na głównym placu – hubie gry. Mimo to, dla mnie kwintesencją “Mario Party” wciąż pozostaje rozgrywka ze znajomymi, co uświadomiłem sobie jeszcze bardziej podczas ogrywania tego trybu. Nintendo próbowało, ale zabrakło tu miłości i pomysłu.



Super Mario Party Jamboree” to najlepsza odsłona serii od lat, która próbuje dodać coś nowego – czasem z sukcesem, a czasem mniej skutecznie. Niemniej jednak, z przyjemnością będę wracał do niej ze znajomymi, ponieważ nowe plansze, fantastyczne minigierki oraz szeroka gama postaci sprawiają, że to tytuł, który szybko się nie znudzi. Jeśli szukacie gry do wspólnej zabawy, to jest idealny wybór.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?