Recenzja filmu

365 dni (2020)
Barbara Białowąs
Tomasz Mandes
Anna-Maria Sieklucka
Michele Morrone

Ona by tak chciała?

Nie mam złudzeń, że "365 dni" stanie się boxoffice'owym hitem – rozentuzjazmowane fanki twórczości pisarki i przystojnego Włocha z pewnością tłumnie ruszą do kin. Szkoda tylko, że walentynkowym
Ona by tak chciała?
Adaptacja kontrowersyjnej książki Blanki Lipińskiej miała udowodnić, że rodzime kino, wciąż z pewną dozą nieśmiałości podchodzące do seksu, dojrzało do filmu erotycznego na światowym poziomie. Jak często bywa w takich przypadkach, oczekiwania rozmijają się z rzeczywistością.


Na pierwszy rzut oka wszystko się zgadza: "365 dni", szumnie zapowiadane jako polska odpowiedź na "50 twarzy Greya", zrealizowano w teledyskowo-reklamowej estetyce. Tłem dla ognistego romansu są pocztówkowe plenery, luksusowe posiadłości, modne kluby i prywatne jachty, na których nieprzeciętnie atrakcyjni bohaterowie przeżywają kolejne uniesienia. Rytm ich ekstatycznych zbliżeń wyznaczają wpadające w ucho popowe hity. O ile jednak relacja Anastasii i Christiana (Dakota Johnson i Jamie Dornan) opierała się na równorzędności partnerów, a dziewczyna w każdej chwili mogła się wycofać z układu zaproponowanego jej przez charyzmatycznego miliardera, o tyle znajomość Laury (Anna-Maria Sieklucka) i Massima (Michele Morrone) pozbawiona jest tej symetrii. 

Autorka literackiego pierwowzoru chciałaby nas oczywiście przekonać, że mamy do czynienia z typem "czułego barbarzyńcy", który choć nieokrzesany, za wybranką swego serca skoczyłby w ogień. Niestety jego znajomość z Laurą zaczyna się dość niefortunnie – przystojny mafiozo porywa dziewczynę, czym jakoś nie zyskuje jej sympatii. Obiecuje wprawdzie, że nie dotknie jej bez jej zgody, a jeśli w ciągu 365 dni nie odwzajemni ona jego miłości, wspaniałomyślnie zwróci jej wolność, ale chętnie wykorzystuje swoją przewagę. Przykuwanie bohaterki do łóżka czy wkładanie ręki w jej bieliznę (w obecności współpracowników i załogi prywatnego samolotu) nie liczą się więc jako "dotykanie", zaś zakupy w ekskluzywnych butikach są zadowalającą formą ekspresji uczuć. 

Dopełnieniem obrazu toksycznego mężczyzny jest jego ofiara. Choć Laura z założenia ma być dziewczyną, której siła charakteru zaskakuje Massima, bardzo szybko zaczyna się urządzać w przygotowanej dla niej złotej klatce. Decyzję tę ułatwia jej fakt, że ciemiężyciel to przystojny, bogaty i hojnie obdarzony przez naturę mężczyzna. A że chcąc zdobyć kobietę, ucieka się do przemocy? Blanka Lipińska próbuje nas przekonać, że fabuła jej dzieła to tylko niewinna fantazja, taka tam wariacja na temat wakacyjnego romansu, zapomina jednak o subtelnej różnicy między odgrywaniem ról (Anastasia i Christian) a rzeczywistym porwaniem (Massimo i Laura). Tym samym "365 dni", mimo że sprzedawane jako romantyczna opowieść o przeznaczeniu, w istocie jest naiwną bajeczką utrwalającą seksistowskie stereotypy i w karykaturalny sposób przedstawiającą relacje damsko-męskie.


Co ciekawe, jak na film, który miał być "przełomowy" i "nowoczesny", wspólne dzieło Blanki Lipińskiej i Barbary Białowąs i scenarzysty Tomasza Klimali opiera się na zaskakująco archaicznym schemacie fabularnym. Podobne fantazje o władzy i dominacji obecne były bowiem już w kinie niemym – wystarczy wspomnieć zekranizowanego w 1921 roku "Szejka" z Rudolphem Valentino na podstawie powieści brytyjskiej pisarki E.M. Hull. Oczywiście porównywanie warstwy audiowizualnej nie ma tu sensu, chodzi jednak o podobieństwo obu historii i opisanego w nich modelu związków między bohaterami. Są one zasmucające i zaskakujące tym bardziej, że w epoce #metoo, kiedy coraz głośniej mówi się o przemocy wobec kobiet i piętnowaniu jej sprawców, twórcy powinni przywiązywać większą wagę do wydźwięku swoich produkcji.

Nie mam złudzeń, że "365 dni" stanie się boxoffice'owym hitem – rozentuzjazmowane fanki twórczości pisarki i przystojnego Włocha z pewnością tłumnie ruszą do kin. Szkoda tylko, że walentynkowym hitem A.D. 2020 będzie nie tyle film erotyczny, co hołdujący toksycznym zachowaniom rapey movie.
1 10
Moja ocena:
2
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ostatnich latach coraz głośniej o polskim kinie jest w Hollywood. Na gali Oscarów nominowane były takie... czytaj więcej
Do obejrzenia tego filmu podchodziłam trzy razy. Za pierwszym poddałam się po pięciu minutach, za drugim... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones