Recenzja wyd. DVD filmu

All About Anna (2005)
Jessica Nilsson
Eileen Daly
Gry Bay

Feminizacja w kinie przyrodniczym!

Gdyby iść tokiem rozumowania współczesnego naukowca, tudzież seksuologa, można by umownie przyjąć, że filmy pornograficzne posiadają cechy kina przyrodniczego, a wartością naukową z nich płynącą
Gdyby iść tokiem rozumowania współczesnego naukowca, tudzież seksuologa, można by umownie przyjąć, że filmy pornograficzne posiadają cechy kina przyrodniczego, a wartością naukową z nich płynącą - jest rozbudowany akt seksualny, kładący nacisk na szczególną zażyłość pomiędzy ssakami danego gatunku (ludźmi), a całą resztą.

Oczywiście dość trudno ustalić granicę pomiędzy ludźmi i zwierzętami. Kino
"spod trzech literek x" raczej w ogóle nie przywiązuje do tego uwagi. Jedyną "granicę stanowi" tutaj fakt, że ssaki ludzkie dostają za to pieniądze i z reguły świadomie "coś sobie w coś" wkładają, niekoniecznie mając na uwadze prokreacyjne następstwa. Niestety niegdyś odkrywczy przemysł porno dzisiaj niemiłosiernie staniał, a w wyniku wewnętrznych deregulacji za produkcję "scenek rodzajowych" zabrali się amatorzy. Mając oni za nic dziedzictwo prawdziwych trzech "x-ów", stworzyli różowe wysypisko śmieci. Nawet gdy w końcu próbowano scalić przemysł porno z mainstreamem wyszło coś na kształt pokroju "fałszywej dziewicy" w pseudo-edukacyjnym pornosie. Efektem takich nieudolnych projektów jest "All About Anna" - duńska produkcja, sygnowana nazwiskiem samego Larsa von Triera.

Anna (Gry Bay), klasyczna singielka dobiegająca trzydziestki, wspomina dawną miłość - Johana (Adrian Bouchet), z którym przeżyła najwspanialsze chwile w swoim życiu. To właśnie on okazał się być tym jedynym. Gdy wszystko zaczynało się układać, Johan wyjechał w sprawach służbowych, by następnie całkowicie zniknąć z życia zakochanej w nim Annie. Od tamtego czasu kobieta stara się nie angażować w związki, bardziej cieszą ją epizody, tudzież dłuższe romanse, ale nigdy nic więcej. Chcąc uniknąć zobowiązań, do swojego mieszkania wprowadza współlokatora tej samej płci - nieco ekscentryczną Camillę (Ovidie). W międzyczasie otrzymuje propozycję pracy w Paryżu. Na czas nieobecności postanawia nająć pokój. Kiedy okazuje się, że tym lokatorem ma być Johan, Anna znajduje się na rozdrożu. Ma tylko dwa wyjścia, albo raz na zawsze zapomnieć o Johanie, oddając się przygodnym miłostkom (lub związać się z kimś na stałe wbrew sobie), albo zawalczyć ostatni raz o to, aby ukochany już na zawsze przy niej został.

"All About Anna" jest trzecim filmem z "trylogii kobiecego porno" spod szyldu studia Zentropa Productions, którego jednym z szefów jest Lars von Trier. Wcześniej powstały jeszcze "Constance" (1998) oraz "Pink Prison" (1999). Inaczej niż w przypadku pozostałych dwóch "All About Anna" przedostał się poza bramy wąskiej dystrybucji dostając się w ręce środowisk feministycznych, które z mieszanym skutkiem wypromowały film w naszym kraju. Choćby nie wiem jak panie z kółka na rzecz kobiet chciały wychwalać film, nawet zapalony widz różowego kina nie będzie zachwycony, a raczej powinien, zważywszy na fakt, że film rozgrzałby i rozluźnił jego partnerkę. Zapewniam jednak, że nie rozluźni.

Fabuła choć banalna, to dałoby się z niej wyciągnąć dwa razy więcej niż tanią scenografię, muzykę i montaż niczym z taniego pornosa. Już pierwsza scenka pornograficzna zahacza pod tradycyjny porno-filmik z wizytą hydraulika. Dalej mamy jeszcze seks oralny i parę innych ciekawostek, jednak wszystko to słabe. Niemiłosiernie zagrane. Chyba tylko (o Boziu!) - Ovidie, czyli postać Camilli zdaje się przykładać do filmu. Ale nietrudno się jej dziwić. Kobiecina jest autentyczną gwiazdą porno, więc w zasadzie trudno by miała się nie oswoić z klimatem produkcji.

Cała reszta to realizowana na odwal historia, która rzekomo miała być wzruszająca. Niestety całość utonęła w rozerotyzowanej fabule i nijakiej bohaterce, która jedyne, czego chce od życia to raczej seksu, niekoniecznie o miłość tutaj idzie. Nikt z ekipy nawet się nie pokwapił, by jakoś rozgraniczyć przygodę od zobowiązań, nawet jeśli da się takową granicę wyszukać, to po namyśle stwierdzimy, że jest po prostu zakłamana.

"All About Anna" to słaby film kobiecy, słaba komedia romantyczna i w końcu słaby pornol. Klasyk powiada, że dobry pornos da się poznać po wymontowaniu z filmu scen porno, zaś po czym poznać dobry film mainstreamowy z elementami porno? Wydaje mi się, że tu trzeba byłoby powycinać prawie wszystko, co za film się zwykło uważać. W efekcie pozostałoby nam... nic. I tak też chyba można, by pół żartem, pół serio określić film w reżyserii Jessici Nilsson. Bowiem do dziś dnia nie powstał porządnie zrealizowany wysokobudżetowy film z migawkami porno.

Nie wszystko jednak stracone. Paradoksalnie różowe wysypisko śmieci, zaczyna się ogarniać. Specjalnie dla pań została już nawet odpowiednio wydzielona kategoria w przemyśle filmów dla dorosłych. Dla tych, które są dociekliwe, znajdzie się cała masa lepiej zagranych, lepiej zmontowanych i subtelnych produkcji pod kołderkę z drugą połówką. I to wcale nie jest żart.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones