Recenzja filmu

Cztery pióra (1939)
Zoltan Korda
Ralph Richardson
John Clements

Afrykańska wojna w kolorze pustyni

Gdy myśli się o roku 1939 w historii kina, do głowy przychodzą takie perełki, jak choćby "Przeminęło z wiatrem", "Czarnoksiężnik z Oz", "Wichrowe wzgórza" czy "Ninoczka" i tak mógłbym dalej
Gdy myśli się o roku 1939 w historii kina, do głowy przychodzą takie perełki, jak choćby "Przeminęło z wiatrem", "Czarnoksiężnik z Oz", "Wichrowe wzgórza" czy "Ninoczka" i tak mógłbym dalej wyliczać. Ale chciałbym przedstawić jeden film, który wydaje się dzisiaj już nieco zapomniany, który nie powstał nawet w Hollywood, a w brytyjskim studiu London Films; słynnej brytyjskiej wytwórni działającej od lat 30. do 50. XX wieku.

Chodzi mianowicie o "Cztery pióra" w reżyserii Zoltana Kordy, jednego z trzech słynnych braci Kordów; byli jeszcze Alexander i Vincent. Obaj również zaangażowani w produkcję filmu, pierwszy był jego producentem, a drugi kierował jego scenografią. Będąc Węgrami o żydowskich korzeniach, na miejsce swej twórczości wybrali Wielką Brytanię, gdzie stworzyli parę istotnych dla tego kraju filmów. Jeden z nich "Prywatne życie Henryka VIII" z roku 1933 był nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film. O sześć lat młodsze "Cztery pióra" może taki zaszczyt nie spotkał, (choć też był nominowany do nagrody na festiwalu w Cannes i na Weneckim Festiwalu Filmowym) ale jest ten film uważany za najlepszą wersję powieści brytyjskiego pisarza Alfreda Edwarda Woodleya Masona z 1902 roku o tym samym tytule; ostatnio ekranizowana jako "Cena honoru" z Heathem Ledgerem.

Film z 1939 roku jest już czwartą wersją owej powieści i co trzeba zaznaczyć, pierwszą w pełni dźwiękową (pierwsze dwie z 1915 i 1921 były całkiem nieme a ta z 1929 miała zsynchronizowaną muzykę i efekty dźwiękowe ale bez dialogów) i co jeszcze ważniejsze pierwszą kolorową. Nakręcony w trzy taśmowym technicolorze film ten można uznać za najwybitniejsze osiągniecie kolorowej kinematografii brytyjskiej w okresie poprzedzającym wybuch II wojny światowej i w ogóle za jeden z najbardziej okazałych barwnych filmów przedwojennych.

Zauważyli to także współcześni; gdyż za zdjęcia, którymi kierowali francuscy operatorzy, Georges Périnal i Osmond Borradaile, film zyskał zasłużenie nominację do Oscara wśród filmów kolorowych (ale tu znów wygrało "Przeminęło z wiatrem" będące w tym rozdaniu na fali). Nakręcone bowiem w Sudanie, gdzie powstała większość licznych scen batalistycznych oraz plenerowych, ukazujące pustynię i rzekę Nil robią wrażenie  Ale to, że film powstał w kolorze, czyni też atrakcyjniejszymi także "angielskie" ujęcia filmu, przy tym silniej podkreślając wrażenie wiktoriańskiej Anglii. Jest ono tu silniejsze niż w niejednym podobnym tyle że czarno-białym filmie. Warto wreszcie zwrócić uwagę na rzucającą się w ucho muzykę węgierskiego kompozytora, Miklósa Rózsy zaczynającego u braci Kordów (słynna muzyka ze "Złodzieja z Bagdadu", a także z "Księgi dżungli"), by potem tworzyć muzykę do takich hollywoodzkich hitów, jak: "Quo Vadis", "Ben Hur" czy "Cyd".

Trzon historii stanowią losy młodego oficera granego przez Johna Clementsa wypróbowanego już przez braci Korda w filmie "Hrabina Władimow" z 1937, który od dzieciństwa przymuszony (przez swego ojca, zasłużonego wojskowego generała Favershama) do uczestniczenia w prestiżowym regimencie wątpi w sens uczestniczenia w kolejnej imperialnej wojnie, w tym przypadku angielskiej wojnie z mahdystami u schyłku XIX wieku. W przeddzień wyjazdu swego oddziału do Afryki rezygnuje ze służby, przez co naraża się na zarzut tchórzostwa ze strony swych kolegów, czego znakiem są tytułowe pióra. By zmazać go, decyduje się w przebraniu Araba dotrzeć do nich m.in. ociemniałego w Sudanie kapitana Johna Durrence'a, którego gra tu Ralph Richardson. W dodatku występuje znów częsty wątek miłości dwóch mężczyzn (główny bohater i ociemniały towarzysz) do jednej kobiety, konkretnie Ethne Burroughs; w tej roli wschodząca gwiazda June Duprez, znana także z roli księżniczki ze "Złodzieja z Bagdadu". Nie należy też zapomnieć roli Charlesa Aubreya Smitha w roli generała Burroghsa, emerytowanego brytyjskiego wojskowego i ojca Etny. Poza tym wiele ról w tym filmie jest udanych.

Jeszcze raz powiem jednak, że nie jest to w zasadzie prawdziwy film historyczny, przynajmniej takim go dzisiaj nie przystoi nazywać, choć wokół historii się obraca (zaczyna się atakiem na Chartum w 1883, potem skacze w połowę lat 90., by dojść do ostatecznego pokonania mahdystów pod Omduranem w 1898). Z dzisiejszej perspektywy to charakterystyczny przygodowy film z lat 30., jakich było wtedy pełno, a do których nawiązali nawet w nowszych czasach twórcy starej trylogii o przygodach Indiany Jonesa. Oglądając film, nie sposób nie zachwycić się klimatycznymi kolorowymi zdjęciami, efektownymi scenami batalistycznymi czy wreszcie świetną muzyką. W połączeniu z ciekawie ukazaną historią wszystko to wpływa pozytywnie na klimat filmu, co sprawia, że "Cztery pióra" można uznać za godny uwagi stary przygodowo-historyczny film, który wciąga i do którego chce się wracać. Choćby po to, by zobaczyć, jak kiedyś robiło się filmy przygodowe z pustynią w tle.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones