Recenzja filmu

Deadheads (2011)
Brett Pierce
Drew T. Pierce

Mix gatunkowy w sosie komediowym

"Deadheads" to film nisko budżetowy, co zawsze niesie ze sobą pewne konsekwencje. Jest to zwariowana opowieść, która zaczyna się, kiedy Mike Kellerman budzi się jako zombie. Szybko dołącza do
"Deadheads" to film nisko budżetowy, co zawsze niesie ze sobą pewne konsekwencje. Jest to zwariowana opowieść, która zaczyna się, kiedy Mike Kellerman budzi się jako zombie. Szybko dołącza do niego Brent, kolejny zombie, zmarły podczas erotycznego podduszania. Chociaż są umarłymi, różnią się od swoich pobratymców. Potrafią mówić i myśleć - od normalnych ludzi odróżnia ich tylko to, że gniją i są martwi. Jako trzeci do trio dołącza Cheese. Kawał zombiaka, który jest czymś pomiędzy wspomnianymi powyżej a grupą wygłodniałych umarlaków. W konsekwencji wygląda na upośledzonego umysłowo. Panowie postanawiają odnaleźć ukochaną Mike’a, w związku z czym wyruszają w podróż.
 
Naprawdę zwariowane kino. Mamy tutaj sporą mieszankę gatunkową. Jest romans, horror, komedia i przygodówka sensacyjna. Zresztą w zamierzeniu twórców film miał nawiązywać do przygodowych komedii sensacyjnych z lat osiemdziesiątych. Dalszej fabuły nie ma sensu zdradzać. Wystarczy powiedzieć, że logiki się tu nie uświadczy. Wszystko w tym filmie od początku do końca nastawione jest na zwariowaną zabawę.
 
Jeśli chodzi o humor, to kwestia gustu. Jest kilka dobrych gagów. Udana jest scena w gospodzie. Oprócz niej może jeszcze kilka momentów wywoła Wasz  uśmiech. Tak czy inaczej - jak na długi metraż, za mało w nim zabawy. Zbyt często sceny rozmywają się w dość czerstwych dialogach. Można odnieść wrażenie, że aktorzy bawili się dużo lepiej przy kręceniu filmu niż widzowie. Samego horroru również jest niewiele. Zabrakło także scen gore. Generalnie: jeśli ktoś lubi filmy o zombie, nie ma alergii na kino klasy B, ma poczucie humoru i potrafi wiele wybaczyć twórcom tego typu produkcji, powinien być umiarkowanie zadowolony.
 
Film od razu był skierowany na DVD i Blue Ray, raczej dla węższego grona zapaleńców. Ma kilka dobrych momentów, ale zdecydowanie zbyt mało, żeby przydzielić mu tyle nagród, ile można zaobserwować na oficjalnej stronie filmu. Moim zdaniem zasługuje na pięć gwiazdek, nie więcej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Deadheads
Do tej pory nie myślałem, że w gatunku filmów o zombie można wymyślić coś nowego. Co prawda jakiś czas... czytaj więcej