Recenzja filmu

Druga Ziemia (2011)
Mike Cahill
Brit Marling
William Mapother

Najtrudniej jest wybaczyć

Każdy z nas popełnia błędy, rzadko jednak otrzymujemy szansę na ich odkupienie. Bohaterka filmu  "Druga Ziemia" nie była grzeczną dziewczynką. Zrobiła coś bardzo, bardzo złego. Gdy straciła już
Każdy z nas popełnia błędy, rzadko jednak otrzymujemy szansę na ich odkupienie. Bohaterka filmu  "Druga Ziemia" nie była grzeczną dziewczynką. Zrobiła coś bardzo, bardzo złego. Gdy straciła już nadzieję na normalne życie, los przyszykował dla niej osobliwą niespodziankę...

Któż z nas nie marzył o tym, by cofnąć czas? Wrócić do pewnego miejsca i pokierować zdarzeniami tak, by nie wydarzyło się coś złego lub sprawić, by życie było jeszcze lepsze. Niestety, nie mamy takiej możliwości, pozostaje nam więc jedynie rozpamiętywanie tego, co było i żałowanie, że nie postąpiło się inaczej. Główna bohaterka - Rhoda (Brit Marling) - miała w życiu pecha, i to dość dużego. Spowodowała wypadek, w którym zginęły dwie osoby. Miała 17 lat i właśnie wracała z imprezy - banalne, nieprawdaż? Oczywiście złośliwy los też maczał w tym swe palce, ponieważ w momencie zderzenia dziewczyna podziwiała na niebie tytułowy obiekt. To bliźniacza planeta, na której prawdopodobnie żyli ludzie - tacy sami jak my. Nie ma odwrotu od tego, co się wydarzyło i Rhoda trafia do więzienia dla nieletnich. Po spędzeniu tam czterech lat wychodzi na wolność i rozpoczyna życie wyrzutka. Na początku ma spore problemy z ponowną aklimatyzacją w rodzinnym miasteczku, z czasem jednak sytuacja ulega poprawie. W ramach resocjalizacji podejmuje pracę w szkole jako sprzątaczka,  postanawia również odnaleźć trzecią ofiarę wypadku, który spowodowała. Okazuje się nim John (William Mapother) - kompozytor, przez ostatnie lata przebywający w śpiączce. Nietrudno się domyślić, że ich drogi ponownie się zejdą, a konsekwencje tego spotkania zaskoczą ich oboje.

Ten film nie każdemu przypadnie do gustu, a to ze względu na powolne tempo akcji i oszczędne dialogi. Nie doświadczymy tu wiele science - fiction, bo choć tytuł sugeruje jakąś przygodową opowieść o życiu w kosmosie, jest to jedynie metafora szansy, jaką otrzyma Rhoda. W ogóle zagadnienie powstania bliźniaczej (w odniesieniu do naszej) planety jest bardzo ciekawe. Gdyby to okazało się prawdą, czy moglibyśmy spotkać się z naszymi sobowtórami stamtąd? Czy moglibyśmy żyć tam zupełnie normalnie, jednakże bez bagażu doświadczeń stąd? A co jeśli nasze lustrzane odbicia nie byłyby do końca takie jak my sami? W ich charakterze przeważałyby złe cechy, albo odwrotnie - wszyscy byliby altruistami? Takie pytania krążyły po mojej głowie podczas seansu. Zastanawiałam się, czy ja sama chciałabym poznać swoje "drugie ja", a gdyby to nastąpiło, czy nie zachwiałoby to w jakiś sposób równowagi wszechświata?

Jak już wspomniałam, historia rozwija się bardzo powoli, ale o dziwo bardzo wciąga. Jest wiele sceny, w których oglądamy bohaterów jedynie sprzątających albo kontemplujących niebo - mi to absolutnie nie przeszkadzało, bo film ma bardzo dobry klimat. Widz zastanawia się, czy opowieść skończy się tak, jak przypuszcza, bo od nieuniknionego zakończenia nie ma odwrotu. To, po co przyszła za pierwszym razem Rhoda, musi zostać wypowiedziane na głos. To jej jedyna szansa na odkupienie i możliwość normalnego życia. W trakcie czekania na "gwóźdź programu" mamy możliwość lepszego poznania bohaterów. Na pierwszy plan wysuwa się obraz tego, jak bardzo obydwoje czują się samotni. John, ponieważ stracił ciężarną żonę i synka, a Rhoda, bo czuje się wyobcowana i napiętnowana. Jest tak bardzo spragniona normalnej rozmowy, tego, by nikt nie oceniał jej przez pryzmat zdarzeń z przeszłości, ale skupił się na tym jaka jest teraz. Nie miałam problemu z polubieniem tej postaci, mimo że na początku przecież kreowana jest na tę złą (w końcu zabiła niewinnych  ludzi). Wrażliwa, zamknięta w sobie, ale jednocześnie pełna ciepła i wewnętrznej siły - mogłam się z nią identyfikować, bo przecież każdy z nas od czasu do czasu czuje się takim wyrzutkiem. John znalazł z nią nić porozumienia, bo cechowała ich ta sama wrażliwość i tragiczna przeszłość. Nie zdziwiła mnie jego reakcja na wieść, że Rhoda spełni swoje marzenie - pewnie też bym tak zareagowała, gdyby chodziło o bliską mi osobę.

Aktorsko film zagrany jest dla mnie rewelacyjnie. Przede wszystkim przez Brit Marling. Ona nie grała, lecz była Rhodą. Świetnie skonstruowała jej charakterologiczny portret i specyficzne zachowania. Potrafiła przekazać bardzo wiele mimiką, a to dla aktora sprawdzian jego umiejętności. Poza tym mogłam się z nią utożsamić, więc jej problemy i zachowania nie były wzięte z kosmosu jak to ostatnio częste w kinie. W ogóle jej finałowa decyzja (nawiasem mówiąc dość łatwa do przewidzenia) była prawidłowa. To się po prostu nie mogło skończyć inaczej. Najbardziej z całej opowieści zapamiętam historię o kosmonaucie i tajemniczym dźwięku - strasznie chwyciła mnie za serce. Podobał mi się jeszcze moment, gdy bohaterka odwiedziła starego sprzątacza w szpitalu i napisała mu na ręce "przebacz"... Warto również zwrócić uwagę na genialny motyw muzyczny pojawiający się w początkowych sekwencjach filmu.

Muszę nadmienić, że dość długo odkładałam na bok seans tegoż filmu. Jakoś nie miałam nastroju na taką przyziemną historię. Jak się okazało - niepotrzebnie. Bałam się, że "Druga Ziemia" mnie znudzi, a nieoczekiwanie wciągnęła mnie do końca. Lubię takie klimatyczne filmy, gdzie nie ma przeładowania efektami specjalnymi, a na pierwszy plan wysuwają się ludzie i to prawdziwi - tacy z krwi i kości. Życzyłabym sobie więcej takich opowieści, gdzie widz może się zastanowić, co on zrobiłby w danej sytuacji. A komu można polecić seans? Zapewne tym widzom, którzy są już zmęczeni napływającą do nas falą kolejnych przeróbek i kontynuacji, oraz tym, którzy po prostu lubią kino niezależne.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie jesteśmy sami we wszechświecie. Dosłownie. Jest nas więcej niż jedno. By się o tym przekonać,... czytaj więcej
Wyobraź sobie, że gdzieś tam - w odległej galaktyce - istnieje twoja idealna kopia; dosłownie drugi ty.... czytaj więcej
Niepokojący i klimatyczny obraz, offowy "złoty środek" między "Melancholią" von Triera a "Moon" Duncana... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones