Recenzja filmu

Ghostland (2018)
Pascal Laugier
Crystal Reed
Mylène Farmer

Domek dla lalek

Laugier w "Ghostland" zabiera widza w dziwną podróż dwoma równoległymi torami, w której pokraczna bajkowość spotyka się z brutalnym naturalizmem. Bawi się hipnotyzującymi zestawieniami, wznosi
Gatunek horroru przeżywa obecnie coś, co można śmiało określić mianem "nowej fali". Od dobrych kilku lat coraz więcej dostajemy filmów, które raczej, niż bazować na kilku mocniejszych skokach w trakcie seansu i głupiutkiej fabule czy nadużywaniu krwawej jatki, straszą ciągłym dozowaniem napięcia i budowaniem atmosfery wszechobecnego niepokoju oraz, a może i przede wszystkim, estetyką i dysfunkcyjnym pięknem.

Tym tropem w swoim najnowszym filmie podąża Pascal Laugier (znany ogółowi przede wszystkim jako reżyser "Martyrs"). Balansując na granicy horroru i kina artystycznego, opowiada historię dwóch sióstr, które wraz z matką przeprowadzają się do otrzymanego w spadku po starej ciotce domostwa. Od samego początku mają trudności z aklimatyzacją w nowym miejscu, które przypomina raczej wypełnione lalkami muzeum osobliwości, nieświadome tego, że w przeciągu następnych kilku godzin ich życie zmieni się nieodwracalnie.




Laugier w "Ghostland" zabiera widza w dziwną podróż dwoma równoległymi torami w której pokraczna bajkowość spotyka się z brutalnym naturalizmem. Prowadzi dwutorową narrację, w której utwierdza widza w przekonaniach na temat kolejnych wydarzeń, a następnie burzy cały misternie zbudowany obraz rzeczywistości. Bawi się hipnotyzującymi zestawieniami, kontrastując ze sobą postacie sióstr (od wyglądu po ich osobowości, jedna jest introwertyczną brunetką, zafascynowaną twórczością Lovecrafta i próbującą swoich sił w tworzeniu opowiadań grozy, druga blondynką, typową, zbuntowaną, dorastającą nastolatką), niewinne lalki ze zwyrodniałymi, wypaczonymi postaciami oprawców, wyrazisty makijaż, wstążki i zwiewne sukienki z siniakami, ranami i opuchlizną. Ba, nawet samo zakończenie cechuje się dualizmem.




Poprzez kolejne twisty do końca praktycznie nie można mieć pewności na temat tego, co dzieje się naprawdę, a co jest wytworem straumatyzowanej wyobraźni czy sennym koszmarem. Przez półtorej godziny film nieustannie utrzymuje w napięciu, podsycanym dodatkowo przez kilka jump scare'ów (które przy tej narracji dobrze się wybraniają i nie ujmują wartości całości), udowadnia kruchość ludzkiej psyche i ukazuje jej mechanizmy obronne, a ładunek bezsensownego i właściwie nieuzasadnionego zwyrodnialstwa przeraża, ale też w chory sposób fascynuje, na kształt fascynacji, która obezwładniała mnie przy oglądaniu "Funny Games" czy "Eden Lake". 

Laugier wznosi się na wyżyny, jeśli chodzi o dbałość o szczegóły, zarówno fabularne, jak i scenograficzne. I po raz kolejny w brutalny sposób udowadnia, że człowiek to bardzo dysfunkcyjny twór.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dziesięć lat po kontrowersyjnym "Martyrs. Skazani na strach"(2008), Pascal Laugier powrócił. I to wcale... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones