Recenzja filmu

Grinch (2018)
Yarrow Cheney
Scott Mosier
Benedict Cumberbatch
Cameron Seely

Świąteczne życzenia

Święta są, nie ma co udawać, bardzo skomercjalizowane. Ledwo znikną z półek i wystaw znicze, a już oglądamy w witrynach choinki, a w telewizji św. Mikołaj sprzedaje Coca-Colę (i jeszcze parę
Święta są, nie ma co udawać, bardzo skomercjalizowane. Ledwo znikną z półek i wystaw znicze, a już oglądamy w witrynach choinki, a w telewizji św. Mikołaj sprzedaje Coca-Colę (i jeszcze parę rzeczy). Święta to również złoty okres dla kin. Kto z nas, po ciężkich zakupach, nie chce pójść sobie na coś lekkiego? Przynajmniej jeden film o Bożym Narodzeniu to obowiązek. Tym razem na warsztat wzięto opowiadanieDr. Seussa, "Jak Grinch ukradł Święta", który na dużych ekranach zagości już po raz drugi. Za reżyserię odpowiadająYarrow Cheney("Sekretne życie zwierzaków domowych") iScott Mosier("Dogma").




Zbliża się Boże Narodzenie. Mieszkańcy małego miasteczka Ktosiowo, przygotowują się do ich obchodów. Jedynie mieszkający na pobliskiej górze samotnik Grinch nie znosi Świąt. Gdy dowie się jednak, że tegoroczna Gwiazdka ma być szczególnie huczna, postanawia temu zapobiec i ukraść Ktosiom Święta. Wszystko idzie zgodnie z planem, do czasu, gdy Grinch pozna małą Cindy-Lou, która wypowie bardzo nietypowe życzenie. Spotkanie to na zawsze odmieni życie gburowatego stwora, oraz mieszkańców Ktosiowa.



Grincha ekranizowano już dwukrotnie. Pierwsza wersja z 1966 r. była krótkometrażowym filmikiem i dziś pozostaje raczej zapomniana. Druga wersja pochodzi z 2000 r., zaś w rolę główną wcielił sięJim Carrey. Nie wiem, jak to wygląda w innych krajach, ale w Polsce, samo opowiadanie nie jest znane. Filmowcy dużo chętniej ekranizują "Opowieść Wigilijną". Jednak, jeśli się bliżej przyjrzeć, oba utwory mają ze sobą coś wspólnego: w obu występuje zgorzkniały ponurak, nienawidzący Świąt, który w ciągu jednej nocy przechodzi gruntowną przemianę.



W najnowszej wersji postarano się dać głównemu bohaterowi pewną historię, która wyjaśnia skąd wzięła się jego nienawiść do Bożego Narodzenia. Grinch, jako dziecko był niezwykle samotny: nie miał rodziny, ani przyjaciół. Samotność najbardziej mu doskwierała właśnie na święta, gdy inni mogli liczyć na życzliwość, syty posiłek i piękne prezenty, on tymczasem stał na uboczu, niedostrzegany przez nikogo. Będąc dorosłym, Grinch panicznie boi się bliskości z kimkolwiek.



Jednak, gdyby porównać obecnego Grincha z poprzednimi jego interpretacjami, to ten wydaje się być sympatyczniejszy. Od samego początku na jego twarzy widać częściej smutek, niż nienawiść, zaś jego samotność i charakter to bardziej wymóg niż wybór. Główny bohater nieustannie wmawia sobie, że nikogo nie potrzebuje i czuje się lepiej bez towarzystwa, ale w rzeczywistość marzy o tym, aby kogoś mieć. Ponieważ kiedyś został odtrącony, to i on teraz odtrąca, lecz nie ze złośliwości, lecz strachu, że ponownie zostanie skrzywdzony. W końcu do niego dotrze, że do szczęścia nie trzeba wiele, oraz zrozumie prawdziwy sens Bożego Narodzenia.



Wizualnie filmowi nie można nic zarzucić. Piękne i jasne barwy dominują. Szczególnie piękne są kolorowa światełka zapalane po zmierzchu w Ktosiowie: jasne, ciepłe, ale nieprzetłaczające. "Grinch" biegnie dwutorowo, opisując wydarzenia z punktu widzenia tytułowego bohatera i małej Cindy-Lou i tyle wystarczy. Pozostałe postaci nie zostały tu władowane na siłę i każda ma tu pełne prawo być, jednak ich problemy są jakby na marginesie i nie mają najczęściej większego wpływu na fabułę.



Wspaniale w obraz wpisują się również piosenki, które nieraz wywołają uśmiech i rozruszają widzów. Powodów do śmiechu, ale i do wzruszeń, jest sporo i na szczęście nie są one podawane na siłę. Przesłanie zaś nie tylko ukazuje, co jest najważniejsze, ale też niejednego zawstydzi. Postaci są sympatyczne i praktycznie każda wzbudza sympatię. Naturalnie jednak całe show kradną Grinch i jego zwierzaki: bystry i słodki Max, do którego Grinch czuje prawdziwe przywiązanie (dowód, że jest on zdolny do cieplejszych uczuć) i sympatyczny renifer Fred. Ich pojawienie się od razu spycha pozostałych bohaterów na dalszy plan, ale o to właśnie chodziło.



Najnowszy "Grinch" jest wspaniałym ukoronowaniem roku, oraz wspaniałą animacją dla każdego. Zarówno dzieci, jak i ich rodzice, znajdą tu coś dla siebie. Najmłodsi otrzymają ważną lekcję na temat Bożego Narodzenia i potrzebie dawania, dorośli znajdą wspaniałą komedię na odstresowanie. Jest też świetnym przypomnieniem, co w Święta jest na prawdę ważne: nie prezenty, choinka i masa jedzenia na stole, ale obecność najbliższych.


1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W kulturze często przewijają się historie uniwersalne, które doskonale znamy, a mimo to chętnie sięgamy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones