Recenzja filmu

Harry Potter i Książę Półkrwi (2009)
Agnieszka Matysiak
David Yates
Daniel Radcliffe
Rupert Grint

Harry Potter i Książę kiczu

Najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tego roku, okazała się największym zawodem filmowym, jaki mnie spotkał w ciągu ostatnich kilku lat. Po zeszłorocznych klapach takich przebojów, jak
Najbardziej oczekiwana przeze mnie premiera tego roku, okazała się największym zawodem filmowym, jaki mnie spotkał w ciągu ostatnich kilku lat. Po zeszłorocznych klapach takich przebojów, jak "Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki" oraz "007 Quantum of Solace", nie spodziewałem się, że może mnie spotkać większe rozczarowanie. Przed premierą "Harry'ego" czytałem różne opinie na jego temat. Jeszcze rok temu, zaraz po przesunięciu premiery, krążyły pogłoski, że data została zmieniona, bo film jest tak kiepski, że trzeba go poprawić. W tym roku, im bliżej premiery, oceny krytyków były coraz lepsze. Przyznam szczerze, że mnie to ucieszyło. Zaraz po premierze światowej pojawiły się pierwsze zgrzyty. Okazało się, że wycięte zostały dwie najważniejsze sceny. Pomyślałem sobie, że to fatalnie, ale postanowiłem poczekać z oceną do czasu, aż sam zobaczę film. Jako ogromny fan Harry'ego Pottera, wybrałem się na pierwszą nocną premierę minutę po północy. Dzisiaj, gdy jestem już po seansie, mogę jedynie powiedzieć, że żałuję, że nie spędziłem tego czasu w wygodnym łóżku. Żal, gorycz, rozczarowanie. W tych trzech słowach można ująć to, co zobaczyłem. Okazało się, że to nie był film przygodowy, nie był to film fantasy, co więcej, nie był to nawet film o magii. Była to najzwyklejsza komedia romantyczna dla nastolatków, nie mająca nic wspólnego z jedną z najlepszych książek z serii o Harrym Potterze. Miłość, miłość, miłość... Te "trzy" wątki w ponad dwugodzinnym filmie trwały dwie godziny. Pozostałe sceny, które w książce były wątkami najważniejszymi, w filmie były tylko scenami pobocznymi. Reżyser na siłę próbował nam wpoić, że Harry Potter z magią nie ma nic wspólnego, że istotą tej serii jest miłość. Wiadomo, że ekranizacja książek jest trudna. Nie łatwo pokazać kilkusetstronicową książkę, w dwugodzinnym filmie. Jednakże, to czego oczekujemy po ekranizacjach, to jest pokazanie co najmniej najważniejszych scen. David Yates w "Księciu półkrwi" postanowił tych najważniejszych scen nie pokazywać. Ale zacznijmy od tego, o czym była książka. Otóż oryginalny "Harry Potter i Książę półkrwi" opowiadał, o młodości Lorda Voldemorta, o jego dzieciństwie, relacjach z ojcem, powodzie dla którego zmienił nazwisko i stał się tym, kim się stał. Oto główna fabuła książki. A co mamy w filmie? Relacje damsko-męskie i rozterki miłosne głównych bohaterów. Dwie najważniejsze sceny, które zostały wycięte z filmu, to finałowa walka w Hogwarcie i pogrzeb dyrektora Albusa Dumbledore'a. Bez tej pierwszej, zakończenie filmu było tak kiepskie, że miałem ochotę czekać do końca napisów, ze złudną nadzieją, że zobaczę coś jeszcze. Cała scena końcowa, trwała tyle samo, co machnięcie różdżką, a moment, który z założenia miał wzruszać, nie poruszyłby nawet znudzonego z życiem dziecka EMO. Ciężko jest mi pisać o tym filmie w ten sposób, ale niestety, zawiodłem się na nim niemiłosiernie i jednego jestem pewny, "Harry Potter i Książę Półkrwi" to zdecydowanie najgorsza, dotychczasowa ekranizacja serii. A co najgorsze, już wiemy, że za ekranizacją kolejnej, stanie ten sam nieudolny reżyser, mający za nic filmową magię "Harry'ego Pottera", stawiając na pierwszym miejscu komercję.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejny rok w Hogwarcie jest dla bohaterów pełen niespodzianek. Voldemort gromadzi wojska, śmierciożercy... czytaj więcej
David Yates wiele nauczył się przez ostatnie dwa lata. Jego najnowszy film to nie tylko zlepek... czytaj więcej
Harry (Daniel Radcliffe) rozpoczyna kolejny rok nauki w Hogwarcie, sławnej szkole magii. Światem... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones